Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM
Przed premierą 16 listopada 2013, 13:50

Star Citizen - spełnienie marzeń fanów kosmicznych symulatorów? - Strona 2

Chris Roberts ma prawie 30 milionów dolarów na wprowadzenie w życie nowoczesnej mieszanki Wing Commandera, Privateera i Freelancera. Rozmach Star Citizena jest ogromny, ale równie wielkie są oczekiwania fanów.

Zapowiadana premiera gry: jeszcze nie ogłoszona.

Technologiczny majstersztyk

Prawdziwe przesłanki rewolucji tkwią tak na dobrą sprawę w technologicznych szczegółach. Jak wiadomo, dzieło studia Cloud Imperium Games powstanie na silniku CryEngine 3 – by zobaczyć, co deweloper potrafi z niego wycisnąć, wystarczy obejrzeć jeden z filmów, do których odsyła niniejszy tekst. Spójrzmy zatem na arcyszczegółowe modele pojazdów, pełne detali kokpity i piękno przestrzeni kosmicznej, a następnie nałóżmy na to wszystko termin „imersja”. W Star Citizen będziemy bowiem pilotem – nie przyjdzie nam sterować całym statkiem, tylko pojedynczym ludzkim istnieniem. Dlatego zanim polecimy między gwiazdy, w większości wypadków będziemy musieli najpierw przemierzyć hangar, by dotrzeć do swojego pojazdu, następnie dostać się na pokład (trapem bądź windą, zależnie od modelu), przejść przez kilka pomieszczeń i zająć fotel pilota, by w końcu przyszykować maszynę do startu, aktywując kolejne systemy.

Prawdopodobnie wszystkie czynności w grze wykonamy, obserwując świat z perspektywy FPP lub TPP. I nie musi mieć to związku jedynie z pilotowaniem. Może bowiem zaistnieć taka sytuacja, że nasz ostatni statek, któremu poskąpiliśmy ubezpieczenia, ulegnie zniszczeniu, a my zostaniemy bez grosza przy duszy na zakup nowego – w takim wypadku trzeba będzie zaciągnąć się na frachtowiec, krążownik czy lotniskowiec dowodzony przez innego gracza i oddać się pod jego komendę, by wykonywać różne czynności na pokładzie tejże jednostki. I może się też zdarzyć tak, że ktoś zaatakuje ów okręt, a następnie przeprowadzi abordaż – wówczas gra zamieni się nagle w FPS-a, a w wąskich korytarzach rozpocznie regularna wymiana ognia (bądź ciosów, jako że system walki wręcz też ma zostać zaimplementowany). Jednak nie musi nastąpić to na statku – równie dobrze do potyczki ma szansę dojść na należącej do kumpla stacji kosmicznej, którą akurat odwiedziliśmy, by napić się w kantynie i posłuchać plotek, albo na powierzchni planety, gdzie właśnie byliśmy o włos od zawarcia umowy przekazującej w nasze posiadanie lokalną bazę, zbudowaną wokół bogatych złóż cennego surowca. Nie zaszkodzi dodać, że osoby żądne jeszcze większych wrażeń będą mogły zasiąść do gry, korzystając z okularów Oculus Rift, które doczekają się oficjalnego wsparcia ze strony dewelopera.

Imersja i kokpity – bodajże dwa najważniejsze elementy oprawy Star Citizen. - 2013-11-15
Imersja i kokpity – bodajże dwa najważniejsze elementy oprawy Star Citizen.

Nie mniej intrygująco przedstawia się trzon rozgrywki, czyli pojazdy i poruszanie się nimi w przestrzeni kosmicznej. Zastosowany model fizyczny powinien być na tyle elastyczny, by z jednej strony początkujący nie odbili się od gry z powodu kraksy już przy opuszczaniu hangaru, a z drugiej weterani mogli pokiwać głową z uznaniem dla wyzwania, przed jakim staną, jeśli zdecydują się wyłączyć systemy wspomagające i objąć kontrolę nad użyciem energii generowanej przez poszczególne silniki i układy. Warto też wspomnieć, że twórcy postawią na walki toczone na stosunkowo bliski dystans. Nie oznacza to jednak, że zabraknie batalii na dużą skalę – zapowiedziano, że większe potyczki zostaną wydzielone z głównego serwera (wspólnego dla wszystkich graczy, podobnie jak np. w EVE Online) do odrębnej instancji dla około stu osób.

O tym, że imponujących starć nie zabraknie, świadczy również wspomniana już różnorodność dostępnych statków – począwszy od małych myśliwców przez transportowe fregaty aż po olbrzymy pokroju lotniskowców, do obsługi których niezbędne może być współdziałanie grupy graczy. Ile pojazdów znajdzie się łącznie w grze? Liczby tej nie tylko nie znamy, ale w gruncie rzeczy nie jesteśmy w stanie nawet jej w przybliżeniu oszacować. Wszystko z powodu, który został zasygnalizowany na początku tego tekstu – potoku dolarów, który nieustannie zasila konto Cloud Imperium Games.

A może ktoś ma chęć wejść w posiadanie stacji kosmicznej? - 2013-11-15
A może ktoś ma chęć wejść w posiadanie stacji kosmicznej?

Skala projektu jest wielka – najnowsza technologia, ogrom możliwości, bezlik detali i smaczków. Czy kilkadziesiąt milionów dolarów to mimo wszystko kwota wystarczająca, by dopiąć wszystko na ostatni guzik? Idąc dalej – czy Chris Roberts, choć jest bezsprzecznie geniuszem gatunku kosmicznych symulatorów, podoła również implementacji w Star Citizen elementów należących do gier innego rodzaju, jak np. FPS? Czy stopień zaawansowania silnika CryEngine 3 nie obróci się przeciwko twórcom?

Krzysztof Mysiak

Krzysztof Mysiak

Z GRYOnline.pl związany od 2013 roku, najpierw jako współpracownik, a od 2017 roku – członek redakcji, znany także jako Draug. Obecnie szef Encyklopedii Gier. Zainteresowanie elektroniczną rozrywką rozpalił w nim starszy brat – kolekcjoner gier i gracz. Zdobył wykształcenie bibliotekarza/infobrokera – ale nie poszedł w ślady Deckarda Caina czy Handlarza Cieni. Zanim w 2020 roku przeniósł się z Krakowa do Poznania, zdążył zostać zapamiętany z bywania na tolkienowskich konwentach, posiadania Subaru Imprezy i wywijania mieczem na firmowym parkingu.

więcej

Wielkie oczekiwania i zawirowania wokół Star Citizen - na co poszło 95 milionów dolarów?
Wielkie oczekiwania i zawirowania wokół Star Citizen - na co poszło 95 milionów dolarów?

Przed premierą

Star Citizen to bardzo obiecujący projekt - zebrał w końcu w formie crowdfundingu 95 milionów dolarów. Na jakim etapie są prace? Czy zawirowania wokół tytułu odbiją się na jakości gry?

Gra Star Citizen, czyli co najlepsze z Wing Commandera, Privateera i EVE Online
Gra Star Citizen, czyli co najlepsze z Wing Commandera, Privateera i EVE Online

Przed premierą

Chris Roberts chce przywrócić blask gatunkowi kosmicznych symulatorów tworząc grę, która połączy jakość bitew i fabuły z Wing Commandera z otwartym światem Privateera.

The Elder Scrolls VI - jaki powinien być następca Skyrima?
The Elder Scrolls VI - jaki powinien być następca Skyrima?

Przed premierą

Bethesda Softworks nie pozostawia nam złudzeń – upłynie jeszcze dużo czasu, zanim The Elder Scrolls VI trafi do naszych rąk. Jednak od premiery Skyrima minęło już prawie pięć lat, więc to pytanie samo ciśnie się na usta: czego oczekujemy od jego następcy?