autor: Szymon Liebert
Testujemy wczesną wersji gry Godus - Molyneux wraca do Populousa - Strona 3
Godus, nowa gra Petera Molyneuxa, udowadnia, że klikanie i zabawa w boga wciągają. Czy produkcja autora Fable będzie tak znaczącym osiągnięciem jak przed laty Populous? Próbujemy odpowiedzieć na to pytanie po godzinach spędzonych z wczesną wersją gry.
Ten tekst był przygotowany przed premierą gry.

Same klejnoty zdobędziemy konwencjonalnymi metodami: w walce lub poprzez górnictwo, o ile odblokujemy tę gałąź cywilizacyjną. Szczerze mówiąc, nie wiem, jak autorzy wyważą system kryształów, ale wygląda na to, że będzie on powiązany z grą wieloosobową. W niej widzę przyszłość tytułu lub przynajmniej współczynnik podkręcający tempo akcji. Po odkryciu i odbudowaniu stosownej świątyni możemy brać udział w walkach przeciwko innym „bogom”, kierowanym przez sztuczną inteligencję. To tak naprawdę niezbyt wymagające wprowadzenie do zabawy wieloosobowej, w ramach której można obłowić się w nowe karty. A później także wyzywać na pojedynki prawdziwych graczy – na razie za pośrednictwem listy przyjaciół Steama, bo Godus nie ma jeszcze właściwiej wyszukiwarki meczów.
Jedna z ciekawszych funkcji sieciowych gry została ujawniona w finale poprzedniej produkcji studia 22cans, czyli Curiosity. Zwycięzca w tej aplikacji mobilnej, 18-latek z Wielkiej Brytanii, będzie mógł wpływać na światy innych graczy w Godusie i otrzyma za to zapłatę – procent z obrotów, jakie wygeneruje gra. Jego panowanie nad uniwersum ma trwać 6 miesięcy.
Bitwy są o tyle ciekawe, że czas płynie w nich znacznie szybciej – nasi ludzie uwijają się jak w ukropie, dzięki czemu rozgrywka nabiera tempa. Poza tym multiplayer oferuje parę jej odmian: klasyczną eksterminację, zbieranie klejnotów na czas lub wyzwanie polegające na jak najlepszym rozwinięciu cywilizacji. W każdym przypadku otrzymujemy przyjemną odskocznię od żmudnej pracy boga, której ukończenie zabiera co najwyżej kilkanaście minut. Nagroda, wspomniane karty, jest tego warta. W starciu z innymi bogiem da się też wykorzystać więcej specjalnych mocy, chociażby „boski palec”, którym można roznieść w pył chaty, czy bagno tworzące nieurodzajne ziemie. Wyobrażam sobie więc, że Godus umożliwi spokojne rozwijanie królestwa lub angażowanie się w walki z innymi, by ten rozwój przyspieszyć. Nie mam nic przeciwko, bo zawsze chętnie korzystam z pomysłowo zaimplementowanej sieci.
Jeszcze wiele przed nami
Pograłem w Godusa kilkanaście godzin, więc przetestowałem większość elementów, jakie oferuje obecna wersja. Wniosek mam taki – nowa gra Petera Molyneuxa w tym momencie jest dość niepoukładana, na dłuższą metę nudna i w gruncie rzeczy skromna. Nie do końca też pozwala poczuć się bogiem, gdyż nie stwarza zbyt wielu sposobności do wykorzystania wszystkich mocy. Te obecne sprawiają frajdę, ale dopiero trzęsienia ziemi i wybuchy wulkanów uczynią z nas prawdziwych niszczycieli światów.

Oczywiście trudno oceniać Godusa już teraz, bo mimo niedociągnięć i niezbalansowania systemu postępu cywilizacyjnego gra mnie zainteresowała i nawet trochę od siebie uzależniła. Do tego stopnia, że jestem ciekaw, jak będą wyglądać następne etapy ewolucji mojego plemienia, które rozpoczęło swoją historię od paru nędznych, zbudowanych na piasku chatek. W Godusie widzę potencjał i na pewno będę śledzić kolejne wersje produkcji, w oczekiwaniu na wykrystalizowanie się wizji szefa studia 22cans. Bo wiecie, my tylko bawimy się w bogów.