autor: Asmodeusz
Total War: Rome II - wrażenia z pokazu przed premierą - Strona 3
Mieliśmy okazję zagrać w nadchodzące wielkimi krokami Total War: Rome II i poprowadzić legiony Juliusza Cezara do zwycięstwa nad wojskami Ptolemeusza XIII. Fani serii mogą spać spokojnie.
Przeczytaj recenzję Recenzja gry Total War: Rome II - tryumfalny powrót do Rzymu
Podstawy walki nie uległy większym modyfikacjom. Nadal da się kontrolować pojedyncze oddziały oraz całe ich zgrupowania, zmieniać szyk i ustawienie. Nowością są dwa tryby podglądu pola walki. Z jednej strony możemy maksymalnie oddalić kamerę – zamiast miniaturowych żołnierzyków zobaczymy wówczas ikonki przedstawiające poszczególne oddziały, co przywodzi na myśl mapy strategiczne ze szkolnych podręczników. W trybie tym wolno było wydawać wojskom jedynie rozkaz przemarszu, możliwe jednak, że do premiery uzyskamy większą kontrolę nad oddziałami. Gdy zdecydujemy się na maksymalne zbliżenie, kamera umiejscowi się tuż za plecami jednego z naszych wojaków w danym oddziale: staniemy się przez to jego częścią i poobserwujemy starcie z bliska. Jeśli skorzystamy z tej możliwości w przypadku oddziału wyposażonego w maszyny wojenne, będziemy mogli ręcznie wyznaczyć cel ostrzału – sposób sterowania jest dość podobny do tego z gier FPS. Na szczęście maszyny nie są zbyt celne, a ostrzał zajmuje dużo czasu, stąd prawdopodobnie nie pozwoli to graczom na dokonywanie ataków snajperskich na wrogiego generała za pomocą kilkusetkilogramowego kamienia.
Podczas prezentacji mieliśmy możliwość dwukrotnego rozegrania bitwy o Nil (jedno z obecnych w pełnej wersji gry starć historycznych). Najpierw prowadząc lepiej usytuowane wojska Ptolemeusza XIII i pokonując Rzymian, aby następnie wspomóc Juliusza Cezara w walce z Egipcjanami. W obu przypadkach kontrolowaliśmy jednocześnie piechotę, kawalerię i maszyny wojenne wraz ze znajdującą się na rzece flotą. Potyczki pomiędzy okrętami są dość proste: ostrzeliwujemy przeciwnika, taranujemy go (trzeba uważać na swoje własne statki, gdyż istnieje ryzyko ich przypadkowego uszkodzenia!), a następnie dokonujemy abordażu. Grając po stronie Egiptu, można było pozostawić całą walkę w rękach SI – silniejsza flota faraonów bez problemu rozbiła przeciwnika. Starcie na lądzie okazało się bardziej wymagające, gdyż konieczne było zgranie w czasie szarży rydwanów i słoni bojowych z uruchamianiem pułapek: płonących kamieni znanych z batalii w Lesie Teutoburskim. Mimo to przewaga liczebna, odpowiednie wykorzystanie zdolności specjalnych oddziałów (np. pęd słoni bojowych, zwiększający czasowo ich siłę ataku) oraz obecność maszyn wojennych pozwoliły łatwo pokonać wojska Cezara.
Po zmianie stron sytuacja nie wyglądała już tak różowo. Nie tylko przeciwnik był lepiej usytuowany (na szczycie wzgórza), ale również posiadał silniejszą flotę. W zmaganiach na rzece poniosłem porażkę – straciłem wszystkie okręty i tylko jeden cudem przebił się przez blokadę wroga i dokonał desantu niedaleko jego maszyn oblężniczych. Na szczęście ta garstka żołnierzy wystarczyła, by wyeliminować je z dalszej gry. Pozostałe siły podeszły pod wzgórze od flanki, dzięki czemu ominąłem zastawione pułapki i mogłem dotrzeć na szczyt, gdzie legiony bez problemu pokonały słabiej opancerzonych Egipcjan. W tym miejscu dało się zauważyć pewne braki w SI przeciwnika: część piechoty przeciwnika stała niecałe 50 metrów od walczących oddziałów i posłusznie oczekiwała na swoją kolej. Zakładam jednak, że jest to problem związany z wersją demonstracyjną i w pełnej edycji gry sztuczna inteligencja wykaże się lepszym mechanizmem reagowania. Bitwa zakończyła się, gdy piechota Republiki przejęła kontrolę nad obozem nieprzyjaciela.
Warto odnotować fakt, że wszystkie opisane powyżej opcje mają być dostępne dla każdej frakcji znajdującej się w grze. Otrzymamy zarówno system tradycji (zamiast legionów będą to armie), jak i pełnoprawny system polityczny: Kartagina również będzie posiadać senat, Germanie walczyć o wpływy plemienne, zaś w państwach Bliskiego Wschodu mają toczyć się rozgrywki polityczne pomiędzy rządzącą familią a lokalną szlachtą.
Podsumowując: szykuje się godny następca Total War: Rome, czerpiący pełnymi garściami ze wszystkich opracowanych dotychczas rozwiązań i wprowadzający dużo nowości, które ponownie zmuszą nas do wysilania szarych komórek. Fani serii będą wniebowzięci.
Asmodeusz | GRYOnline.pl