Survarium, czyli postapokaliptyczne MMO od twórców gry S.T.A.L.K.E.R. - Strona 2
Grupa, która pracowała nad kontynuacją S.T.A.L.K.E.R.-a, wyszła z cienia i wzięła się za MMOFPS-a w klimacie potężnej ekologicznej katastrofy. Czy miłośnicy samotnej eksploracji zony poczują zew postapokaliptycznej dżungli?
Ten tekst był przygotowany przed premierą gry.
Odkrywanie historii stojącej za „zieloną katastrofą” nie będzie polegać jedynie na starciach ze sztuczną inteligencją. To, czego dowiemy się w kampanii, ma być zaledwie szkieletem fabuły Survarium. W nasze ręce trafią bowiem przedmioty, mogące rzucić kompletnie nowe światło na poznane dotąd fakty: notatki, zdjęcia, listy... W tej produkcji splotą się ze sobą teorie spiskowe, intrygi poszczególnych frakcji, polityka, a także indywidualne poczynania graczy. Skomplikowaną, wielowątkową opowieścią autorzy chcą nie tylko pozyskać grono oddanych fanów, wymieniających swe znaleziska na forach, lecz również wprowadzić elementy niemalże detektywistyczne: czasem, by odkryć jakiś teren, niezbędne będzie wyciągnięcie pewnych wniosków z niejasnych wskazówek. Cóż, jeśli ten aspekt wypali, dzieło Vostok Games może okazać się najinteligentniejszym MMOFPS-em w dziejach branży.

Pewne sekrety będą też skrywać przed nami plansze PVP. Te, rozgrywane w systemie drużynowych deathmatchy połączonych w pewien sposób z wariacją na temat capture the flag, mają być rozległe i prócz stanowienia aren dla potyczek dwóch ekip zawierać skrytki, w których znajdziemy właśnie dodatkowe informacje lub silniejszą broń. W tym trybie celem każdej grupy stanie się nie wyeliminowanie drużyny rywala, lecz przyniesienie do własnej bazy elementów, które ochronią nas przed nadchodzącą, śmiertelną w skutkach burzą. By urozmaicić rozgrywkę, znaleziska nie staną się stałą częścią wyposażenia naszego schronu, będą bowiem narażone na zakusy przeciwnika. To zaś oznacza, że zdarzą się sytuacje, kiedy nie wygra żadna ze stron. Pierwsza z pokazanych map – miasteczko Rudnya, ulokowane w granicach Zony powstałej po katastrofie w Czarnobylu – rzeczywiście prezentuje się imponująco i klimatycznie, a przy tym różnorodnie, stwarzając okazję do wykazania się poszczególnym klasom.

Wszystkich plansz ma być sześć, każda wymagająca specyficznych umiejętności. O ile bowiem gracze zaczną z tego samego poziomu – słabo wyposażonego nowicjusza, ochrzczonego sympatycznym mianem „padlinożercy” – tak już po pierwszych nabitych levelach dobierzemy sobie specjalizację. Jeśli czujemy się dobrze w ukryciu, najlepszym wyborem będzie skaut, traper to opcja dla lubujących się w zastawianiu i rozbrajaniu pułapek, kat – dla miłośników walki na bliski dystans. Do tego dojdzie klasyczny żołnierz oraz strzelec wyborowy. Według mnie jednak najciekawszą klasą okaże się łowca artefaktów, bywalec najniebezpieczniejszych terenów, znawca anomalii, z których potrafi zrobić użytek na polu bitwy. Pomocą w lepszym wykonywaniu naszej pracy ma być pięć umiejętności do rozwoju: posługiwanie się bronią, wytrenowanie fizyczne, zdolności medyczne oraz techniczne i znajomość nowego świata. Wraz ze wzrostem poziomu postaci do naszej dyspozycji oddane zostaną także klasyczne perki, pozwalające chociażby na dłuższy sprint lub wstrzymanie oddechu przy celowaniu z karabinu snajperskiego.
