autor: Szymon Liebert
Wybitnie rozrywkowa rzeź - graliśmy w Borderlands 2 na gamescom 2012! - Strona 2
Po kolejnym pokazie Borderlands 2 jesteśmy jeszcze bardziej pewni, że gra studia Gearbox okaże się lepsza od pierwowzoru. Za dużo w niej zabawnych i zwariowanych rzeczy, żeby było inaczej.
Przeczytaj recenzję Recenzja gry Borderlands 2 - tak powinno się robić sequele!
Wspomniana dodatkowa klasa postaci, Mechromancer, została ujawniona już wcześniej, ale teraz mogliśmy sprawdzić ją w akcji. Bohaterka koncentruje się na przyzywaniu pomocnika – robota bojowego Deathtrap (D374-TP). Poszczególne umiejętności z różnych drzewek pozwalają wzmocnić maszynę i wyposażyć ją w dodatkowe umiejętności. Jedną z nich było Explosive Clap. Jak sama nazwa wskazuje, robot podlatuje do wroga i wykonuje... wybuchowe klaśnięcie. Jeszcze zabawniejszą zdolnością, tym razem dedykowaną samej Mechromancer, jest Close Enough. Sprawia ona, że chybione pociski rykoszetują od ziemi i lecą w kierunku wrogów. Z jednej strony to pomoc dla nowicjuszy, którzy mają problem z celnością, a z drugiej nowa okazja taktyczna dla weteranów. Atak pozwala przecież trafić wrogów chowających się za zasłonami – wystarczy strzelić obok nich.
W dalszej części prezentacji autorzy podjęli temat zawartości dla najbardziej zaangażowanych graczy. Zobaczyliśmy fragment starcia z bossem Terramorphous, zwanym „niezniszczalnym”. Wyprawę na niego będzie można zainicjować dopiero po przejściu gry. Dlaczego? Bo to duże wyzwanie dla czterech osób. Wystarczy powiedzieć, że quest prowadzący do bestii nazywa się „Umrzesz (ale na serio)”. Sam potwór urzędował w specjalnej lokacji i przypominał gigantycznego robala z mackami. Walki tego typu będą składały się z kilku faz – najpierw deweloperom dały się we znaki odnóża wyłażące spod ziemi i ciskające głazami. Po kilku minutach zaciętego starcia, prowadzonego przy zastosowaniu niezłego sprzętu, drużyna producentów poległa. Pasek życia Terramorphousa zmniejszył się o zaledwie 5-10%.
Po tych emocjonujących i humorystycznych prezentacjach nadszedł czas na możliwość zagrania postaciami na 31 poziomie doświadczenia. Wybrałem Commando, aby sprawdzić jego wieżyczki. Moja specjalna zdolność wzmacniała sprzęt i wzbogacała go o specjalne efekty. Okazały się one przydatne, bo w Hyperion Circle of Slaughter, pobocznej arenowej lokacji dla dwóch osób, atakowały nas głównie roboty (podatne na strzały powodujące korozję). Kolejne fale przynosiły różne nowe zagrożenia – maszyny ochraniane przez latające generatory tarcz, mechy produkujące defensywne pola energii, czy chodzące wyrzutnie rakiet. Nawet mimo tego, że miałem do dyspozycji niezłe rodzaje broni i sporo zdolności, walka była trudna i wymagała zgrania. W Borderlands 2 nie zabraknie wyzwań dla pojedynczych graczy i grup.
Czas spędzony z Borderlands 2, zarówno podczas prezentacji, jak i gry, minął szybko. Powód jest prosty – ta produkcja jest naładowana pozytywną energią i kreatywnością. Nie odkrywa koła, a jednak potrafi bawić i zadziwiać lekkością, z jaką Gearbox prezentuje w niej swoje zwariowane pomysły. Sama rozgrywka jest dla mnie nieporównywalnie lepsza niż w „jedynce”. Producent serii zdaje sobie doskonale sprawę z jej wagi i wkłada w swoją pracę sporo serca. Dzięki temu „dwójka” jest bardziej soczysta, mięsista, szybka i satysfakcjonująca u samych podstaw. Na razie wszystko wskazuje na to, że dostaniemy kontynuację lepszą i większą, co powinno przypieczętować dłuższą obecność marki Borderlands na rynku.W
Szymon Liebert | GRYOnline.pl