Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM
Przed premierą 19 czerwca 2012, 12:30

LEGO The Lord of the Rings - Władca Pierścieni podbije Śródziemie z klocków - Strona 2

LEGO i Władca Pierścieni to połączenie idealne. Już tej jesieni, wraz z Frodem, Gandalfem i Aragornem wybierzemy się na wielką wyprawę po klockowatym Śródziemiu. To może być najlepsza gra od Traveller's Tales.

Seria LEGO w standardzie może pochwalić się sporą liczbą grywalnych postaci, nawet jeśli nie da się wejść w ich skórę podczas przechodzenia kampanii. Już w fabule odblokujemy dużą ich część: w niektórych etapach do dyspozycji dostaniemy nawet dziewięciu bohaterów, pomiędzy którymi trzeba będzie się przełączać, by móc rozwikłać większość zagadek. Wiąże się to oczywiście z unikalnymi umiejętnościami każdego z ludzików: Sam Gamgee na przykład jako jedyny może rozpalać ogień, zaś Legolas potrafi strącać strzałami położone wyżej przedmioty. Cały ten zestaw charakterów musi ze sobą płynnie współpracować, co w grach spod znaku LEGO żadną nowością nie jest. W zabawie solo odpowiedzialność za działania reszty drużyny przejmie sztuczna inteligencja. W poprzednich produkcjach Traveller's Tales nietrudno jednak było zauważyć, że nie jest ona pozbawiona wad – potrafi się beznadziejnie zaciąć, gdy na gwałt potrzebna jest jej pomoc. Najlepszym rozwiązaniem będzie zatem tryb kooperacji.

A ten także doczekał się pewnych innowacji. O ile bowiem przyzwyczailiśmy się, że zazwyczaj do każdej misji można podejść we dwójkę, tak teraz będą etapy, w których przejmiemy kontrolę tylko nad jednym bohaterem. Jak wybrnęli z tego twórcy? Otóż – gdy znajdziemy się w takiej sytuacji, a żaden z graczy nie będzie kwapił się do opuszczenia rozgrywki, ekran podzieli się na dwie części – odpowiedzialność za to, co dzieje się na jednej z nich, przejmiemy my, a na drugiej – nasz towarzysz. Oczywiście będzie to nieco mniej wygodne niż tradycyjne bieganie parami po całej planszy, ale dobrze, że deweloper jakoś z tego wybrnął. Szkoda tylko, że wciąż nie pomyślano o kooperacji także przez Internet – tym bardziej że jest przecież materiał na stworzenie trybu dla większej liczby osób dowodzących Drużyną. A skoro już jesteśmy przy narzekaniach – tak się składa, że właściwie każda z ostatnich gier spod znaku Władcy Pierścieni zawierała kampanię dla tych graczy, którzy niekoniecznie chcą ratować Śródziemie przed panowaniem Saurona. Niestety, takiej opcji zabraknie w dziele Traveller's Tales. Po kampanii dla złoczyńców w LEGO: Batman tutaj pojawi się nutka rozczarowania.

Wynagradzają to nieco kolejne nowinki. Po pierwsze – zmieni się schemat rozgrywki. W poprzednich odsłonach klockowego uniwersum po prostu wybieraliśmy dany etap i odgrywaliśmy go w trybie fabularnym lub dowolnym. Taka opcja nie dawała zbyt wiele swobody – jeżeli ktoś nie chciał wędrować po każdej z lokacji po kilka razy w poszukiwaniu jak największej liczby monet i zestawów zabawek, mógł skończyć każdy z tytułów w niewiele ponad 6 godzin. We wspomnianym poprzednio Batmanie doszła do tego kampania dla przeciwników Człowieka Nietoperza, co nieco polepszyło sprawę. Tym razem jednak twórcy zaoferują otwarty świat, a co za tym idzie – historię, która nie zostanie podzielona na części, tylko ma stanowić spójną całość. Jeżeli nie będziemy mieli ochoty spotykać się z Uruk-Hai w Helmowym Jarze, zawsze możemy spróbować pokonać Króla Nazguli w jego siedzibie lub poszukać fragmentów mithrilu, wydobywanego przez krasnoludów metalu o niezwykłej trwałości, który potem przerobimy u kowala na interesujące nas przedmioty – do wykorzystania podczas misji! Do tego niedużym zmianom ulegną walki z bossami – dojdą bowiem sekwencje Quick Time Events. Rewolucji za to nie powinniśmy spodziewać się w grafice – kosmetyczne poprawki, takie jak polepszenie oświetlenia czy cieni, to raczej wszystko, na co postawi Traveller's Tales.

Uniwersum LEGO przechodzi od samego początku powolny progres, podczas którego poszczególne gry wyglądają bardzo podobnie i opierają się na tym samym schemacie, ale są o cal lepsze od poprzednich. Tym razem zmian – nie takich wcale miniaturowych – jest nieco więcej. Miejmy jednak nadzieję, że w dążeniu do perfekcji nie zatraci się slapstickowa, urocza otoczka całej serii. Po gameplayach na szczęście widać, że Władca Pierścieni będzie kolejną wyśmienitą, zabawną zręcznościówką. Z weryfikacją tej tezy poczekamy do października, ale fani Traveller's Tales już teraz powinni zacząć odkładać drobne do skarbonki.

Jakub Mirowski

Jakub Mirowski

Z GRYOnline.pl związany od 2012 roku: zahaczył o newsy, publicystykę, felietony, dział technologiczny i tvgry, obecnie specjalizuje się w ambitnych tematach. Napisał zarówno recenzje trzech odsłon serii FIFA, jak i artykuł o afrykańskiej lodówce low-tech. Poza GRYOnline.pl jego materiały na temat uchodźców, migracji oraz zmian klimatycznych publikowane były m.in. w Krytyce Politycznej, OKO.press i Nowej Europie Wschodniej. W kwestii gier jego zakres zainteresowań jest nieco węższy i ogranicza się do wszystkiego, co wyrzuci z siebie FromSoftware, co ciekawszych indyków i tytułów typowo imprezowych.

więcej

Graliśmy w Escape from Tarkov – to nie jest gra dla słabych ludzi
Graliśmy w Escape from Tarkov – to nie jest gra dla słabych ludzi

Przed premierą

Escape from Tarkov zapowiada się na najbardziej realistyczny symulator przebywania na nieprzyjaznym terenie. Mechanizmy zabawy są bardzo proste – największe przeszkody czają się zupełnie gdzie indziej.

Widzieliśmy gameplay Beyond Good & Evil 2 – oto 5 najważniejszych cech BG&E2
Widzieliśmy gameplay Beyond Good & Evil 2 – oto 5 najważniejszych cech BG&E2

Przed premierą

Drugi rok z rzędu Ubisoft pokazuje na E3 świetne trailery Beyond Good & Evil 2. Problem polega na tym, że to czyste CGI, na podstawie którego nie da się niczego powiedzieć o samej grze. My mieliśmy możliwość zobaczenia gameplaya z BG&E2.

Szok w systemie - trudna walka o przetrwanie serii gier System Shock
Szok w systemie - trudna walka o przetrwanie serii gier System Shock

Przed premierą

Choć obie części System Shock zyskały uznanie krytyków, żadna z nich nie okazała się komercyjnym hitem. Trudno więc dziwić się, że niewielu chciało zainwestować w jej kontynuację. Teraz, po kilkunastu latach, zapomniany cykl wreszcie powraca do życia.