autor: Piotr Stasiak
Soldier of Fortune 2: Double Helix - testujemy przed premierą - Strona 2
Soldier of Fortune 2: Double Helix to sequel znanej gry akcji FPP Soldier of Fortune, gdzie mieliśmy okazję wcielić się w postać Johna Mullinsa i walczyć z grupą terrorystyczną dążącą do zdetonowania głowic nuklearnych.
Przeczytaj recenzję Soldier of Fortune 2: Double Helix - recenzja gry
Rzeczywiście, miałem okazję testować wczesną wersję beta „Soldier Of Fortune 2: Double Helix”. Oczywiście jeszcze za wcześnie jest aby wydawać jakikolwiek werdykt. Szereg opcji nie działa lub jest jeszcze niedopracowanych (np. cienie postaci padają wbrew jakimkolwiek prawom fizyki, kiepsko wyglądający celownik snajperski). Niemniej z pewnością warto jest się podzielić z fanami gier FPP wrażeniami z pierwszych chwil spędzonych z najnowszą produkcją Raven Software. Przede wszystkim warto zauważyć, że gra zachowała i znakomicie rozbudowała klimat oryginału. Wielu osobom podobała się w „jedynce” atmosfera twardej, męskiej gry, gdzie pomyłka oznacza śmierć. Ciężki, siermiężny nastrój „psów wojny” w znakomity sposób buduje fabuła. W drugim „SOFie” położono na nią szczególny nacisk (tak szczególny, że początkowo w ogóle planowano rezygnację z trybu multiplayer). Wszystkie misje połączono w jedną, spójną historię rodem ze szpiegowskich filmów akcji. Jest więc spisek, który zmierza do zagłady Ziemi (pan Mullins raczył był wspomnieć o tym w swoim wystąpieniu). Są ci dobrzy, ci źli i bezpardonowa walka na śmierć i życie. Zazwyczaj po przejściu paru poziomów nagradzani jesteśmy engine’ową scenką, która posuwa akcję do przodu. Całość, pod względem budowy „fabularnej” (wstawki, rozmowy, strzelanie, znowu wstawka) przypomina mi świetną, a nieco niedocenioną grę „No One Lives Forever”, która była moim zdaniem jedynym ostatnio FPP z fabułą z prawdziwego zdarzenia.
Niestety, owa żołnierska atmosfera sprawia również, że „SOF2” podobnie jak poprzednik zdecydowanie nie będzie grą, którą polecałbym młodym graczom. Metka „powyżej 18” powinna pojawić się przede wszystkim ze względu na realistycznie pokazane sceny przemocy. Nie raz i nie dwa zobaczymy na ekranie krew sikającą z tętnicy, zwłoki poorane seriami z kałacha, rozrywane wybuchem granatu czy bliżej niezidentyfikowane czerwone ochłapy, barwiące tapetę i poustawiane w pomieszczeniu przedmioty. W czasie grania parę razy udało mi się wbiec w miejsce, gdzie jeszcze przed chwilą stał zmieciony siłą eksplozji człowiek. Przebiegamy wtedy przez delikatną, unoszącą się w powietrzu czerwoną mgiełkę. Dość makabryczne odczucie i nie będę już tego wątku rozwijał, gdyż program oglądają osoby młode.
Warto jednak wskazać na pozytywne aspekty realizmu „SOF2”. Przede wszystkim – nie natkniemy się tu na absurdalne zadania znane chociażby z „C&C: Renegade”, gdzie jeden człowiek w pień wycinał całe pułki piechoty i bataliony czołgów. Nauka, jaką wyniosłem po ukończeniu paru leveli na poziomie trudności „hard” jest następująca – lepiej po cichu przebiec, niż dać się zauważyć i ustrzelić. Warto też wspomnieć o przedstawionym w grze uzbrojeniu. Wśród 14 rodzajów wszystkie istnieją naprawdę (m.in. świetny pistolet US SOCOM Mk. 23, strzelbę snajperską MSG90A1, karabiny maszynowe AK74 „Kałasznikow” oraz M4). Smaczkiem jest OICW (Objective Individual Combat Weapon), broń piechoty nowej generacji. W becie z którą mogłem się zapoznać zaimplementowano wszystkie 14 rodzajów uzbrojenia. Działają dość realistycznie (odrzut, przeładowanie), a efekt wpakowania w trzewia afgańca strzału z M590 Shotgun jest iście rozrywający. Generalnie trzeba powiedzieć, że na pierwszy rzut oka siła każdej broni wydaje się być dobrze wyważona. Ale jak to sprawdzi się w praniu – zobaczymy szczególnie przy rozgrywkach multiplayer.