autor: Szymon Liebert
Drużynowe pląsy na tropikalnej wyspie – graliśmy w tryb multiplayer w Far Cry 3! - Strona 2
Far Cry 3 zachwyca szybką rozgrywką, kolorami i wyrazistymi postaciami. Kilka dni temu przekonaliśmy się, że jedną z zalet gry może stać się multiplayer, nad którym pracuje Ubisoft Massive. Jak twórcy World in Conflict poradzili sobie ze strzelanką?
Przeczytaj recenzję Recenzja gry Far Cry 3 - rzeź w tropikach
W Far Cry 3 będzie można spróbować dowolnego trybu rozgrywki na każdej z map. Autorzy zadbają, aby były one zróżnicowane. Nie uświadczymy jednak aren przesadnie dużych, bo „to strzelanka, a nie symulator joggingu” (jak zażartował w rozmowie Petter Sydow).
Arena Subpen, na której graliśmy w „dominację”, miała ciekawą konstrukcję i stopniowo odkrywała swoje tajemnice: na przykład wnętrze zardzewiałej łodzi podwodnej przy jednym ze strategicznych punktów. „Ważne jest to, żeby mapa była czytelna za pierwszym razem” – wyjaśnił Petter Sydow z Ubisoft Massive – „ale z każdą kolejną grą wydawała się coraz bardziej złożona”. Żeby osiągnąć taki rezultat, deweloper przeprowadza próbę: prosi swoich testerów o narysowanie na kartce mapy, na której przed chwilą grali. W połapaniu się w sytuacji pomaga interfejs, który wskazuje cele i informuje głosowo o ważnych zdarzeniach.
Karabin w prezencie
Granaty, miny, bomby, specjalne umiejętności, modyfikatory broni – wszystko to pojawi się w pełnej wersji Far Cry 3. Podczas spotkania z grą mogliśmy sprawdzić tylko przygotowane wcześniej „klasy”, ale to i tak wystarczyło, aby upewnić się, że będzie na co zbierać punkty doświadczenia.
W grze pojawi się edytor map. Autorzy starają się sprawić, aby był on przystępniejszy i łatwiejszy w obsłudze niż ten z „dwójki”. Szczegóły poznamy niedługo.
Poziomy wpadały błyskawicznie i w sposób cieszący oko (wbrew pozorom to ważna nagroda za osiągnięcia w walce), otwierając dostęp do nowych elementów. Także alternatywnych wersji zakończeń meczów. O co chodzi? Po starciu najlepszy gracz ze zwycięskiej drużyny mógł określić, co stanie się z najlepszym reprezentantem przegranych. Wybór sprowadzał się do akcji skrajnie brutalnej lub oswobodzenia. Specjalne wersje pozwolą spersonifikować bohatera. Ot, miły akcent dla potencjalnych sadystów lub spontanicznych wybawców.
Ubisoft Massive szykuje dodatek społecznościowy, który pozwoli wymieniać się unikatowymi rodzajami broni i odblokowywać nowe zabawki. Podczas rozgrywki znajdziemy zakodowane informacje. Po walce trzeba będzie je odszyfrować w aplikacji na smartfona. Pomogą w tym znajomi – na przykład za pomocą tokena przyspieszającego proces dekodowania. Zdobyte karabiny przeniesiemy do gry lub wyślemy osobom z listy przyjaciół.
Taniec z ogniem
Apogeum zmagań drużynowych okazał się tryb Firestorm, który twórcy przygotowali na pokaz w ostatniej chwili (z tego względu nie mamy z niego obrazków). „To najbardziej rozbudowany tryb, jaki stworzyliśmy” – pochwalił swoją ekipę Soundboy. Producent dodał, że jego podstawą jest ogień, który stał się ważną częścią serii od premiery „dwójki”. Instynktownie czułem, że będzie gorąco. I było – to wymagająca, ale też satysfakcjonująca forma zabawy, podczas której trzeba pokrzyczeć trochę do członków drużyny (tym razem nie w grze) i skoordynować działania.
Podpalenie punktu z zapasami wpływa nieco na wygląd i układ mapy – pewne zakamarki stają się niedostępne. Na mapie Temple nie miało to jednak zasadniczego wpływu na zabawę.
W meczach w Firestormie obie drużyny dysponują dwoma punktami z zapasami – każda ekipa musi obronić swoje i podpalić przeciwnika. Jeśli jednocześnie zapłoną obydwa cele wroga, rozgrywka przejdzie w stan tytułowej „nawały ogniowej”. W tym wypadku obie ekipy muszą dostać się do nadajnika satelitarnego, aby wezwać pomoc (nie wystarczy go użyć – trzeba jeszcze utrzymać pozycję przez jakiś czas). Gdy uda się to drużynie, która wcześniej podpaliła obie bazy oponentów, mecz zakończy się jej zwycięstwem. W przeciwnym przypadku zostanie wezwany samolot z wodą, który ugasi płonące miejsca na mapie i zabawa zresetuje się do stanu wyjściowego.
Wydawałoby się, że podbiegnięcie do bazy przeciwnika i podpalenie dwóch beczek z benzyną nie będzie niczym trudnym. Firestorm okazał się jednak prawdziwym sprawdzianem dla drużyny. Dzieje się tak za sprawą kilku mechanizmów – chociażby tego, że podpalenie punktu trochę trwa (ale nasze postępy się kumulują). Ogień płonie też tylko kilkadziesiąt sekund, w ciągu których musimy zniszczyć drugi punkt z zapasami. Okrzyki typu „bronię A”, „podchodzą pod C” lub „biegnijcie do B” były tu na porządku dziennym, co pokazuje, że Szwedzi trafili w dziesiątkę. Tryb wydawał się niezbalansowany, ale jak zapewnił Petter Sydow z Ubisoft Massive, cały czas wszystko jest testowane, omawiane i zmieniane przez deweloperów.
Ubisoft jest Massive
Czas spędzony z multiplayerem Far Cry 3 był bez dwóch zdań przyjemny – nie tylko dlatego, że polska drużyna wygrywała najczęściej. Ubisoft Massive wzbogacił płynny oraz szybki model rozgrywki o parę autorskich i przede wszystkim działających rozwiązań. Całość sprawiała wrażenie jeszcze odrobinę „rozklekotanej”, ale na doszlifowanie gry i dopięcie wszystkiego na ostatni guzik zostało kilka miesięcy. Jeśli będę miał okazję zagrać w strzelankę Ubisoftu, na pewno spotkamy się na Subpen, Temple i innych arenach sieciowych.
Szymon Liebert | GRYOnline.pl