Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM
Przed premierą 4 kwietnia 2012, 17:57

autor: Szymon Liebert

Drużynowe pląsy na tropikalnej wyspie – graliśmy w tryb multiplayer w Far Cry 3! - Strona 2

Far Cry 3 zachwyca szybką rozgrywką, kolorami i wyrazistymi postaciami. Kilka dni temu przekonaliśmy się, że jedną z zalet gry może stać się multiplayer, nad którym pracuje Ubisoft Massive. Jak twórcy World in Conflict poradzili sobie ze strzelanką?

Strzelby są śmiertelnie niebezpieczne.

W Far Cry 3 będzie można spróbować dowolnego trybu rozgrywki na każdej z map. Autorzy zadbają, aby były one zróżnicowane. Nie uświadczymy jednak aren przesadnie dużych, bo „to strzelanka, a nie symulator joggingu” (jak zażartował w rozmowie Petter Sydow).

Arena Subpen, na której graliśmy w „dominację”, miała ciekawą konstrukcję i stopniowo odkrywała swoje tajemnice: na przykład wnętrze zardzewiałej łodzi podwodnej przy jednym ze strategicznych punktów. „Ważne jest to, żeby mapa była czytelna za pierwszym razem” – wyjaśnił Petter Sydow z Ubisoft Massive – „ale z każdą kolejną grą wydawała się coraz bardziej złożona”. Żeby osiągnąć taki rezultat, deweloper przeprowadza próbę: prosi swoich testerów o narysowanie na kartce mapy, na której przed chwilą grali. W połapaniu się w sytuacji pomaga interfejs, który wskazuje cele i informuje głosowo o ważnych zdarzeniach.

Karabin w prezencie

Granaty, miny, bomby, specjalne umiejętności, modyfikatory broni – wszystko to pojawi się w pełnej wersji Far Cry 3. Podczas spotkania z grą mogliśmy sprawdzić tylko przygotowane wcześniej „klasy”, ale to i tak wystarczyło, aby upewnić się, że będzie na co zbierać punkty doświadczenia.

W grze pojawi się edytor map. Autorzy starają się sprawić, aby był on przystępniejszy i łatwiejszy w obsłudze niż ten z „dwójki”. Szczegóły poznamy niedługo.

Poziomy wpadały błyskawicznie i w sposób cieszący oko (wbrew pozorom to ważna nagroda za osiągnięcia w walce), otwierając dostęp do nowych elementów. Także alternatywnych wersji zakończeń meczów. O co chodzi? Po starciu najlepszy gracz ze zwycięskiej drużyny mógł określić, co stanie się z najlepszym reprezentantem przegranych. Wybór sprowadzał się do akcji skrajnie brutalnej lub oswobodzenia. Specjalne wersje pozwolą spersonifikować bohatera. Ot, miły akcent dla potencjalnych sadystów lub spontanicznych wybawców.

Przypadkowe lądowania w wodzie? Tego też nie zabraknie.

Ubisoft Massive szykuje dodatek społecznościowy, który pozwoli wymieniać się unikatowymi rodzajami broni i odblokowywać nowe zabawki. Podczas rozgrywki znajdziemy zakodowane informacje. Po walce trzeba będzie je odszyfrować w aplikacji na smartfona. Pomogą w tym znajomi – na przykład za pomocą tokena przyspieszającego proces dekodowania. Zdobyte karabiny przeniesiemy do gry lub wyślemy osobom z listy przyjaciół.

Taniec z ogniem

Apogeum zmagań drużynowych okazał się tryb Firestorm, który twórcy przygotowali na pokaz w ostatniej chwili (z tego względu nie mamy z niego obrazków). „To najbardziej rozbudowany tryb, jaki stworzyliśmy” – pochwalił swoją ekipę Soundboy. Producent dodał, że jego podstawą jest ogień, który stał się ważną częścią serii od premiery „dwójki”. Instynktownie czułem, że będzie gorąco. I było – to wymagająca, ale też satysfakcjonująca forma zabawy, podczas której trzeba pokrzyczeć trochę do członków drużyny (tym razem nie w grze) i skoordynować działania.

Podpalenie punktu z zapasami wpływa nieco na wygląd i układ mapy – pewne zakamarki stają się niedostępne. Na mapie Temple nie miało to jednak zasadniczego wpływu na zabawę.

W meczach w Firestormie obie drużyny dysponują dwoma punktami z zapasami – każda ekipa musi obronić swoje i podpalić przeciwnika. Jeśli jednocześnie zapłoną obydwa cele wroga, rozgrywka przejdzie w stan tytułowej „nawały ogniowej”. W tym wypadku obie ekipy muszą dostać się do nadajnika satelitarnego, aby wezwać pomoc (nie wystarczy go użyć – trzeba jeszcze utrzymać pozycję przez jakiś czas). Gdy uda się to drużynie, która wcześniej podpaliła obie bazy oponentów, mecz zakończy się jej zwycięstwem. W przeciwnym przypadku zostanie wezwany samolot z wodą, który ugasi płonące miejsca na mapie i zabawa zresetuje się do stanu wyjściowego.

Brodzenie w wodzie na bosaka? Tak, jest.

Wydawałoby się, że podbiegnięcie do bazy przeciwnika i podpalenie dwóch beczek z benzyną nie będzie niczym trudnym. Firestorm okazał się jednak prawdziwym sprawdzianem dla drużyny. Dzieje się tak za sprawą kilku mechanizmów – chociażby tego, że podpalenie punktu trochę trwa (ale nasze postępy się kumulują). Ogień płonie też tylko kilkadziesiąt sekund, w ciągu których musimy zniszczyć drugi punkt z zapasami. Okrzyki typu „bronię A”, „podchodzą pod C” lub „biegnijcie do B” były tu na porządku dziennym, co pokazuje, że Szwedzi trafili w dziesiątkę. Tryb wydawał się niezbalansowany, ale jak zapewnił Petter Sydow z Ubisoft Massive, cały czas wszystko jest testowane, omawiane i zmieniane przez deweloperów.

Ubisoft jest Massive

Czas spędzony z multiplayerem Far Cry 3 był bez dwóch zdań przyjemny – nie tylko dlatego, że polska drużyna wygrywała najczęściej. Ubisoft Massive wzbogacił płynny oraz szybki model rozgrywki o parę autorskich i przede wszystkim działających rozwiązań. Całość sprawiała wrażenie jeszcze odrobinę „rozklekotanej”, ale na doszlifowanie gry i dopięcie wszystkiego na ostatni guzik zostało kilka miesięcy. Jeśli będę miał okazję zagrać w strzelankę Ubisoftu, na pewno spotkamy się na Subpen, Temple i innych arenach sieciowych.

Szymon Liebert | GRYOnline.pl

STALKER 2 – jak może wyglądać powrót do Strefy?
STALKER 2 – jak może wyglądać powrót do Strefy?

Przed premierą

W jednym z „fałszywych” zakończeń gry S.T.A.L.K.E.R.: Cień Czarnobyla bohater wyraża życzenie: „Chcę, by Zona zniknęła”. I rzeczywiście, cykl, który dał nam Strefę, zaginął na lata – aż teraz nagle zapowiedziano jego kontynuację. Czy to może się udać?

Yandere Simulator – Postal ma siostrę, czyli niepokojący symulator morderczyni
Yandere Simulator – Postal ma siostrę, czyli niepokojący symulator morderczyni

Przed premierą

Yandere Simulator to jedna z najdziwniejszych i najbardziej niepokojących gier, jakie obecnie powstają. Symulator szkolnej morderczyni powstaje w USA, choć wygląda jak kolejne japońskie dziwactwo.

Valheim to jeden z najlepszych survivali, w jaki kiedykolwiek grałem!
Valheim to jeden z najlepszych survivali, w jaki kiedykolwiek grałem!

Przed premierą

Na rynku jest już mnóstwo gier tego gatunku, ale mało która startując z pułapu Early Access szturmem podbiła serca graczy, uzyskując 96% pozytywnych opinii spośród niemal 17 tysięcy wystawionych recenzji. Czy Valheim zasłużył na ten zachwyt?