autor: Krzysztof Szulc
Hitman 2: Silent Assassin - przedpremierowy test - Strona 3
Hitman 2: Silent Assassin to sequel znakomitej gry akcji Hitman: Codename 47, gdzie ponownie wcielamy się w rolę płatnego mordercy z wytatuowanym tajemniczym numerem z tyłu głowy.
Przeczytaj recenzję Hitman 2: Silent Assassin - recenzja gry
Co więcej w większości przypadków, gdy nie mamy wyjętej żadnej z broni, a przeciwnik zaczyna do nas strzelać, za nic w świecie nie możemy dostać się do ekwipunku by wyposażyć się w odpowiednie uzbrojenie, które może ocalić nam życie. Nie rozumiem też dlaczego nie działa tryb obserwowania otoczenia przez lornetkę, a przecież w pierwszej części był on dopracowany wręcz rewelacyjnie. Na domiar złego gra niemiłosiernie zwalnia nawet na P4 1,6 GHz z 512 MB RAM i „wywala się” do Windowsa z godną pożałowania częstotliwością.
Jak widać podstaw do krytyki jest naprawdę wiele, ale nie możemy zapominać, że mamy do czynienia z wersją beta. Gra od bólu nadaje się do grania i panowie z IO Interactive mogli wypuścić ją na rynek publikując w krótkim czasie ze dwa tuziny łatek. Na szczęście mamy do czynienia z firmą, której zależy na dobrej opinii wśród graczy i która wie jak dbać o własny wizerunek. Tak więc na „Hitman 2: Silent Assassin” przyjdzie nam poczekać jeszcze pół roku, ale jestem przekonany, że finalny produkt będzie stał na najwyższym poziomie.
Należy jeszcze wspomnieć o kilku nowościach, których na pewno nie zabraknie, a które można zauważyć już w wersji beta. Po pierwsze widać, że opracowano lepszy skrypt AI. Teraz nie wystarczy już przebrać się w strój ochroniarza, by minąć spokojnie każdego z ludzi ochrony. Poza tym oprócz standardowego trybu TPP, możemy obserwować otoczenie oczami bohatera, ale jest to tak samo niewygodne i nieprzydatne, jak tryb trzecioosobowy dostępny w niektórych grach FPP (vide: „No One Lives Forever”). Do tego dochodzi możliwość zaglądania przez dziurkę do klucza, lepiej dopracowana mapa terenu i szereg nowego uzbrojenia, chociaż w wersji beta dostępna jest tylko jego część. Nie możemy także zapomnieć, że wreszcie będziemy mieli możliwość zapisywania stanu gry w dowolnym momencie (niedostępne w wersji beta), co z pewnością ucieszy wielu potencjalnych nabywców, którzy niejednokrotnie klęli na brak funkcji „save” w poprzednim wydaniu „Hitmana”.
Na koniec słowo do tych, którzy nie mieli przyjemności zagrać w pierwszą część gry: oglądaliście „Leona Zawodowca”? Podobał się? No to czekajcie na wrzesień z utęsknieniem.
Krzysztof „Sukkub” Szulc