autor: Remigiusz Maciaszek
Raport z bety Star Wars: The Old Republic cz.2: Jasna strona Ciemnej Strony - Strona 2
Ciemna i Jasna Strona Mocy. Pojęcia nieodłącznie związane z uniwersum Gwiezdnych Wojen. Poważna sprawa, ale jak udało się zaimplementować to w grze Star Wars: The Old Republic?
Przeczytaj recenzję Tytuł, który nie zawiódł - recenzja gry Star Wars: The Old Republic
Wrócę jeszcze na chwilę do tego, jak wybory Ciemnej i Jasnej Strony Mocy kształtują rozgrywkę solową. Decydując się na Republikę, stajemy przed dosyć trudnymi dylematami. Otaczający nas bohaterowie niezależni są z reguły mili (pomijając polityków), trudno zatem zachowywać się wobec nich wyjątkowo niegrzecznie. Podważanie opinii Rady Jedi nie robi na NPC-ach specjalnego wrażenia, a nas pozostawia z niesmakiem, że bohater, którego pieczołowicie tworzyliśmy, to po prostu niewychowany gówniarz. Zupełnie inaczej rzecz ma się po stronie Imperium.
Podejmowanie decyzji niezgodnych z wolą zleceniodawców oznacza masę satysfakcji i poczucie szlachetnej walki z mrocznym systemem. Znakomita większość bohaterów niezależnych, jakich spotykamy w Imperium, przekonana jest o swojej wyższości. Utarcie im więc nosa podczas dialogu tudzież wykonanie zadania w sposób skrajnie przeciwny ich oczekiwaniom dostarcza sporo radości.
Moje spostrzeżenia są zatem takie. Wybierając Republikę i szlachetną stronę Mocy, decydujemy się trochę na jasno określoną ścieżkę postępowania, a wszelkie przejawy odchodzenia od normy spotykają się z bardzo pobłażliwymi reakcjami świata gry. Mówiąc w skrócie: bohater negatywny w Republice sprawia raczej wrażenie pyszałka niż postaci mrocznej. Podobny trend pojawia się także w działaniach grupowych. Większość napotkanych osób wybiera pozytywne rozwiązania, brakuje zatem czasem urozmaicenia.
Decydując się natomiast na Imperium Sithów, nigdy nie wiemy, czego się spodziewać. Możemy być przekorni, postępować niezgodnie z zaleceniami, mieszać, komplikować, knuć i mieć z tego masę satysfakcji, dostrzegając konsternację w wypowiedziach postaci niezależnych. Możemy również zachowywać się niezwykle szlachetnie, co jeszcze bardziej wkurzy otoczenie, ale nam nadal uprzyjemni zabawę. Do tego dochodzi wspomniana losowość w działaniach grupowych.
Podsumowując, jeśli zdecydujemy się na wybór jednej ze stron konfliktu, to w przypadku Republiki dostaniemy dość ujednoliconą społeczność graczy z drobnymi wyjątkami. Imperium natomiast to przedziwny kocioł zróżnicowanych osobowości, w którym zaskoczenie i niespodzianka będą na porządku dziennym.
Nietrudno zauważyć, że skłaniam się raczej ku działaniom po stronie Imperium, co nie zmienia faktu, że w przypadku obu frakcji zabawa jest przednia. Imperium bywa po prostu odrobinę bardziej intrygujące, chociaż jest też trochę… zaraz, zaraz, jak to mówią? Tak… emo.
Remigiusz „Rock Alone” Maciaszek
Remigiusz Maciaszek | GRYOnline.pl