autor: Amadeusz Cyganek
Graliśmy w Syndicate! - tryb jednoosobowy - Strona 2
Powrót wielkiej legendy sprzed lat to operacja obarczona wysokim ryzykiem – czy Syndicate w formie dynamicznego FPS-a zostanie przyjęty przez graczy z otwartymi ramionami?
Przeczytaj recenzję Syndykat, czyli jatka rodem z F.E.A.R. - recenzja gry Syndicate
Nabywane z czasem umiejętności pozwalają sprawniej eliminować napotykanych wrogów – możemy sprawić, by nasi antagoniści popełnili samobójstwo, by broń wybuchła im w rękach, a automatyczne działko dzięki naszej ingerencji obrało za cel atakujących przeciwników. Bez używania naszych cybernetycznych talentów nie poradzimy sobie także z lepiej uzbrojonymi jednostkami – by je pokonać, często trzeba zbadać materiał, z jakiego zbudowany jest ich pancerz. Ten moduł to kapitalne urozmaicenie rozgrywki i jedna z najmocniejszych kart przetargowych nowego Syndicate’a.
Spore wrażenie robi także sama stylistyka gry – charakterystyczne, cyberpunkowe klimaty to domena studia Stabreeze, które ma już w dorobku gry z Riddickiem w roli głównej i tym razem również nie zawodzi. Przestrzeń wewnątrz budynku okazuje się wręcz przepełniona elektroniką, a interaktywny przewodnik w postaci hologramu wskazuje, że naprawdę mamy do czynienia ze światem z przyszłości. Całkiem nieźle spisuje się również sztuczna inteligencja wrogów – przeciwnicy chętnie korzystają z różnorakich przeszkód, sprawnie prowadząc ogień zaporowy i nie pozwalając nam zbyt często wyjść zza osłony.
Syndicate to niezwykle ambitny projekt, który już na tym etapie robi naprawdę dobre wrażenie – nie jest to kolejna pusta strzelanka z wiadrem naboi, ale FPS z naprawdę ciekawą fabułą, świetnie zaprojektowanym światem i wyrazistymi bohaterami (nasz kompan w początkowej fazie misji jest tego najlepszym przykładem). Strzałem w dziesiątkę wydaje się moduł „breach” – jestem ogromnie ciekaw, czy twórcom uda się wykrzesać maksimum potencjału z tego narzędzia, które może okazać się kluczowe dla całej rozgrywki. Jedno jest pewne – ekipie Starbreeze po prostu nie wypada zaprzepaścić niepowtarzalnego dziedzictwa oryginalnego tytułu sprzed lat, na którego kontynuację liczy zapewne niejeden gracz.
Amadeusz „ElMundo” Cyganek