Jagged Alliance wraca do akcji! W jakiej formie? - gamescom 2011 - Strona 2
Jagged Alliance: Back in Action budzi olbrzymie kontrowersje wśród fanów serii. Na gamescomie twórcy gry próbowali przekonać nas, że porzucenie systemu turowego wyjdzie jej na dobre.
Czas pomiędzy kolejnymi starciami spędzimy na rozgrywanej w czasie rzeczywistym mapie świata, którą podzielono na kwadratowe sektory. Sympatycznym pomysłem jest to, że stworzono ją łącząc w całość rzeczywiste poziomy. Dodatkowo, to od jakiej strony wejdziemy do sektora na mapie, decyduje gdzie pojawimy się podczas misji. W każdej chwili możemy włączyć wirtualnego laptopa, dzięki któremu odbierzemy e-maile, przejrzymy najnowsze wieści, zatrudnimy nowych najemników i przyjmiemy zlecenia. Gra w żaden sposób nie ogranicza nas co do liczby podejmowanych zadań oraz ilości kierowanych oddziałów. Co ciekawe, w porównaniu do Jagged Alliance 2, wprowadzonych zostanie sporo nowych misji pobocznych. Po wydaniu komendy ruchu na głównej mapie jednostki wytyczą najkrótszą możliwą trasę, co nie zawsze jest dla nas korzystne. Tereny takie jak lasy i góry pokonywane są wolniej niż asfaltowe drogi, na których zresztą co pewien czas spotkamy blokady pełne ciężko uzbrojonych żołnierzy. Na szczęście możemy ręcznie wytyczyć cały przemarsz. Graficznie Jagged Alliance: Back in Action prezentowało się przyzwoicie i, prawdę mówiąc, lepiej niż na wcześniejszych obrazkach. Jednak wciąż nie jest to piękna gra. Razi zwłaszcza sterylność wielu lokacji - poziomy zbyt często wydają się puste i pozbawione życia. Pod względem wizualnym dostaniemy zatem raczej średniaka.

Prezentacja gry wywołała we mnie bardzo mieszane uczucia. Z jednej strony, to zdecydowanie nie jest stare dobre Jagged Alliance. W menu gry jest oddzielna sekcja, gdzie możemy ustawić jakie wydarzenia automatycznie aktywują pauzę. Producent gry próbował mnie przekonać, że po włączeniu wszystkich dostępnych opcji otrzymujemy turówkę, ale w rzeczywistości jest inaczej. Postawienie na tryb rzeczywisty znacząco zmieniło całość i zniszczyło sporo uroku kultowej poprzedniczki. Pomysł z systemem umożliwiającym synchronizację akcji wszystkich członków oddziału jest doskonały, ale jednocześnie bezużyteczny. Tworzenie skomplikowanych planów taktycznych nie ma najmniejszego sensu, skoro możemy w każdej chwili włączyć pauzę. Szkoda też, że twórcy nie pokusili się o jakikolwiek tryb wieloosobowy. Nie mamy również co liczyć na narzędzia moderskie. Wszystko to nie znaczy jednak, że Back in Action będzie złą grą. To co zobaczyłem na gamescomie było sympatycznym taktycznym RTS-em i powinno zainteresować sporą część fanów tego typu produkcji. Będą oni jednak musieli pamiętać, że to nie jest to samo Jagged Alliance, które pokochali w młodości.
Back in Action kontra Jagged Alliance Online
Na gamescomie pojawiło się również Jagged Alliance Online, czyli przeglądarkowa odsłona serii. Wrażenia z krótkiego obcowania z tym tytułem były o dziwo znacznie bardziej pozytywne niż w przypadku Back in Action. Przede wszystkim pozostawiono tryb turowy. Mechanika starć wydaje się odrobinę uproszczona, ale nie na tyle, aby mieć wątpliwości do jakiego cyklu ta gra należy. Również wizualnie przeglądarkowa adaptacja robiła lepsze wrażenie. Poziom detali jest niższy, ale Jagged Alliance Online wygrywa stylem grafiki. Poziomy są kolorowe i wydają się znacznie bardziej naturalne niż sterylne mapy z Back in Action, dzięki czemu całość oglądało się z przyjemnością. W połączeniu z obecnością multiplayera wszystko to sprawia, że przeglądarkowa odsłona serii najprawdopodobniej zostanie przyjęta przez fanów cyklu cieplej niż Jagged Alliance: Back in Action.
Adrian Werner