autor: Maciej Jałowiec
League of Legends: Dominion - pierwsze wrażenia - Strona 2
Darmowe League of Legends wkrótce doczeka się sporej aktualizacji. Jakich zmian możemy spodziewać się po Dominion?
Ten tekst był przygotowany przed premierą gry.
Rozgrywka w Dominion jest bardziej emocjonująca niż w podstawowym League of Legends. Wynika to z kilku prostych zabiegów, na jakie zdecydowali się autorzy. Po pierwsze – do każdego punktu kontrolnego wiedzie kilka dróg, co sprawia, że możemy zostać zaatakowani z kilku kierunków naraz. Po drugie – na wstępie każdy gracz dostaje więcej złota, co pozwala na natychmiastowy zakup lepszego wyposażenia. Smaczku dodaje też fakt, że każdy uczestnik zabawę rozpoczyna na trzecim poziomie doświadczenia. Nie bez znaczenia jest również sam początek rozgrywki – League of Legends w pewien sposób promuje błyskawiczne zajmowanie strategicznych miejsc w centralnej części jednej z wiodących do celu ścieżek – oczywiście w oczekiwaniu na prawdziwe mięso armatnie, czyli miniony. Dominion podchodzi do tej kwestii nieco inaczej. Na plac boju wchodzą wszyscy jednocześnie po kilkudziesięciu sekundach. Nie da się więc zawczasu zająć dogodnych pozycji lub pędzić na złamanie karku do najbliższego punktu kontrolnego.
Runda w Dominion trwa około 20-30 minut i wszystkie rozgrywki, jakie przeprowadziliśmy podczas pokazu, były nadzwyczaj wyrównane. Za każdym razem pod koniec walki dochodziło do ostrej nerwówki, połączonej z wpatrywaniem się w liczniki kuponów, zmniejszające się niemal z sekundy na sekundę. Riot Games po raz kolejny pokazało więc klasę w kwestii balansu – losy potyczki pozostają nierozstrzygnięte do ostatniej chwili. Sytuacja nie jest jednak idealna – niektórzy bohaterowie zdają się być kompletnie bezużyteczni w Dominion, o czym uczestnicy prezentacji nie omieszkali powiadomić twórców. Nie wiadomo jeszcze, kiedy nastąpi premiera, co raczej pozwala się domyślać, że Riot Games da sobie trochę czasu na dodatkowe szlify balansu w grze.
Nowy tryb zabawy stwarza większe pole do popisu dla osób, które niezbyt dobrze radzą sobie w walce. Jeśli gracz nagle stwierdzi, że nie ma szans w starciu z wrogami, zawsze może cichaczem przejąć punkty kontrolne, przy których akurat nic się nie dzieje. Jest to związane z pewnym ryzykiem, albowiem przechwytywanie takiego punktu trwa kilka sekund. Jeśli podczas jego przejmowania zdecydujemy się kogoś zaatakować (np. przybywającego z odsieczą wrogiego czempiona) lub skorzystać ze specjalnej umiejętności, przechwytywanie zostaje przerwane i cały proces trzeba zaczynać od nowa. Oczywiście nic nie stoi na przeszkodzie, aby punkt kontrolny przejmować grupą złożoną z kilku graczy – wówczas trwa to zdecydowanie krócej. Takie dywersyjne działania są premiowane i pozwalają osiągać wyższe miejsca na tablicy wyników wyświetlanej po zakończeniu meczu. Rzecz jasna, nadal obowiązuje przy tym nadrzędna zasada gry, która brzmi: nigdy nie daj się zabić. Kilkadziesiąt sekund oczekiwania na powrót do zabawy po śmierci to dość czasu, aby sytuacja na polu bitwy zmieniła się diametralnie.
Strona techniczna gry praktycznie nie uległa żadnym modyfikacjom. Grafika jest dokładnie taka sama jak w podstawowym League of Legends, udźwiękowienie podobne, zaś układ spisów opcji i menusów nie zmienił się ani na jotę. Twórcy, jak widać, nadal wierzą w tworzenie gier dostępnych dla wszystkich, bez względu na jakość posiadanego sprzętu i zasobność portfela. Dominion, podobnie jak wcześniejszy produkt Riot Games, oparte zostanie na modelu free-to-play, a płatna zawartość nie będzie premiować bogatszych graczy. League of Legends: Dominion ma być dostępne na tegorocznych targach GamesCom w Kolonii, gdzie każdy chętny będzie mógł osobiście przetestować grę.
Maciej "Sandro" Jałowiec