autor: Szymon Liebert
Test trybu multiplayer w grze Resistance 3 - jest dobrze - Strona 3
Kolejne starcie ludzi z Chimerami rozpocznie się we wrześniu na PlayStation 3. My testujemy tryb multiplayer z Resistance 3 już teraz.
Przeczytaj recenzję Opór po raz trzeci - recenzja gry Resistance 3
Dwie zademonstrowane lokacje – zajezdnia kolejowa i malownicze miasteczko – prezentują wysoki poziom i gwarantują równe szanse dla obu stron. W przypadku drużynowego deathmatchu twórcy stosują dynamiczny system powracania na pole bitwy, więc raczej nie zdarzały się zasadzki na punkty odradzania. Seaside, nadmorska mieścina leżąca nieopodal latarni, przedzielona jest małym strumykiem, nad którym zbudowano trzy zadaszone wąskie mosty. W okolicy nie brakuje nadkruszonych przez bomby budynków, do których można wejść. Snajperzy zadowolą się też drabinami prowadzącymi na dachy jednopiętrowych chatek. Stylistycznie lokacja kojarzy się z restartem serii XCOM, bo jest niezwykle zielona, intensywna i niemal kreskówkowa. Trainyard to miejsce zdecydowanie bardziej stonowane kolorystycznie. Brunatno-szary kompleks dwóch magazynów i torowisko pełne jest zakamarków oraz dziupli snajperskich. Całość została podzielona na dwa główne budynki oraz otwarty teren między nimi. Na szczęście snajperzy nie są tu wszechmocni, bo na drugą stronę mapy można przejść pod odsłoną mniejszych budowli.
Resistance 3 w akcji prezentuje się nierówno, gdyż gra jest rozchwiana i chaotyczna (co akurat nie będzie zaskoczeniem dla fanów serii). Nie chodzi jednak o widoczne kołysanie się postaci podczas biegu. Sterowanie, interfejs i model balistyczny czasami prowadzą do nieprecyzyjnych sytuacji, w których ku naszemu zaskoczeniu dowiadujemy się, że zginęliśmy. Do płynności i czytelności Modern Warfare czy Black Ops grze trochę brakuje, co niekoniecznie musi być wadą dla każdego. W końcu niektórzy nienawidzą serii Call of Duty także za przyswajalny multiplayer.
W zamian za pewne niedopowiedzenia i drobne opóźnienia dostajemy rozgrywkę naładowaną adrenaliną. Odnajdą się w niej niemal wszyscy gracze, bo produkcja premiuje każdy styl walki – od ślęczenia w jednym miejscu aż po szalone szarże na pozycje przeciwnika. Jednocześnie ogrom zdolności i ich specyfika pozwalają przeprowadzać różnego typu akcje grupowe, co stwarza powód do założenia klanu i wygrzebania z szafki zestawu słuchawkowego z mikrofonem. Poza tym gra skutecznie do aktywnego udziału w meczu zachęca za pomocą killstreaków, nagród (odznak i medali) i doświadczenia. Cenne punkciki wpadają nie tylko za zabijanie przeciwników – liczą się asysty, udział w celach misji i namierzanie wrogów (umiejętnością Spotter). Z drugiej strony – twórcy nie przesadzają z liczbą informacji, które atakują gracza. Nie ma mowy o niepotrzebnych fajerwerkach z gratulacjami co pół minuty.
Testowa wersja Resistance 3 zdecydowanie nie była tak dobra technicznie jak niedawna beta innej „trójki” – Uncharted 3. Wystarczy chyba napisać, że gra nagminnie zawieszała się przed wyświetleniem końcowych wyników, nie zawsze działała płynnie (głównie ze względu na lagi) i zawierała kilka większych błędów (problemy z umiejętnościami). Niedociągnięcia są wybaczalne w aktualnym stanie produkcji i pewnie we wrześniu nie będziemy o nich pamiętać (a przynajmniej taką można mieć nadzieję). Zdecydowanie trzeba poprawić sposób wyprowadzania ciosu wręcz (obecna animacja jest anemiczna i myląca) oraz pracę kamery w powtórkach (bardzo często zdarzały się źle dobrane ujęcia).
Kolejne starcie ludzi z Chimerami zapowiada się co najmniej dobrze, chociaż można odnieść wrażenie, że Insomniac Games wciąż poszukuje rozwiązań doskonałych i nie panuje w stu procentach nad gatunkiem pierwszoosobowch strzelanek. To nie znaczy jednak, że gracze mogą czuć się zawiedzeni. Twórcy Resistance 3 mają wiele dobrych pomysłów i muszą tylko doszlifować kilka detali, a „trójka” będzie naprawdę świetna, klimatyczna i w pewien sposób oryginalna.
Szymon „Hed” Liebert