autor: Amadeusz Cyganek
Call of Juarez: The Cartel - Graliśmy w tryb multiplayer - Strona 2
Gangsterskie porachunki, przemyt narkotyków i szeroko zakrojone policyjne obławy – sieciowe pojedynki w nowym Call of Juarez mają być emocjonujące jak nigdy wcześniej. Sprawdzamy, czy to aby nie tylko czcze przechwałki.
Przeczytaj recenzję Call of Juarez: The Cartel - recenzja gry
Następnie przemieszczamy się na obszar o wiele większy od poprzedniego – trafiamy bowiem na ulice meksykańskiego miasta, w którym policja urządza polowanie na przestępców. Na drogach pojawia się sporo funkcjonariuszy, my zaś musimy jakimś cudem przedrzeć się wzdłuż szosy do usytuowanego nieopodal budynku. Na miejsce akcji podjeżdżamy samochodem, co daje sposobność do zaliczenia kilku błyskawicznych fragów. Przymusowa wysiadka z wozu następuje w solidnym ostrzale z karabinów maszynowych będących na wyposażeniu tutejszej policji. Chowamy się za porozrzucanymi na trasie samochodami i prowadzimy dynamiczną wymianę ognia ze stróżami prawa. Trup ściele się gęsto, choć w wielu przypadkach udaje się uratować rannych szybką pomocą lekarską, za którą również przyznawany jest spory zastrzyk punktów doświadczenia. W sytuacji, gdy zbyt długo czekamy na interwencję kompanów, możemy popełnić samobójstwo – choć to mało humanitarne, bardzo dobrze rozwiązuje problem oczekiwania na kolegów. O systemie respawnu nie można powiedzieć złego słowa – do walki wracamy w punktach niezagrożonych nagłym ostrzałem wroga i jak najbliżej reszty naszych kompanów. Gra premiuje także pracę w duetach – za każdą sekundę wspólnej akcji otrzymujemy specjalne punkty, które, według zapewnień, dadzą nam dodatkowe bonusy i wsparcie.

Wnętrza budynków nie zachwycają – jeśli ktoś ma nadzieję na pasjonującą wymianę ognia w zamkniętych pomieszczeniach, to przynajmniej na tej mapce nie znajdzie po temu żadnej sposobności, choć kilkakrotnie trzeba przemierzyć szereg korytarzy i pokoi. Naszym ostatnim celem jest wyniesienie kanistrów z benzyną znajdujących się w mieszkaniu jednego z oprychów. Transportowanie paliwa z pomieszczenia nastręcza problemów – nietrudno przypadkowo oberwać kulkę w sporym tłumie, a postacie często blokują się w przejściach, co znacznie spowalnia ten żmudny proces. W końcu jednak udaje się opróżnić pokój i po chwili możemy spoglądać na statystyki sesji podsumowujące naszą rozgrywkę.
Nie da się ukryć, że misje w trybie multiplayer to bardzo ciekawa opcja dla graczy mających dość samodzielnego eksterminowania nacierających wrogów. Twórcy postarali się o odpowiednie premiowanie zgodnej pracy w zespole, co z pewnością zwiększy popularność tego modułu. Zabawa w grupie, podobnie jak w kampanii, jest naprawdę przyjemna i o wiele bardziej zróżnicowana niż gra solowa. Co ważne, autorom udało się odpowiednio wyważyć balans rozgrywki i choć obydwie frakcje posiadają odmienne cechy, wszystko zależy od naszych umiejętności. Call of Juarez: The Cartel mocno akcentuje opcję współpracy z innymi graczami i wygląda na to, że może się ona okazać mocną kartą przetargową w wyścigu o serca i portfele klientów. Moda na zabawę w „policjantów i złodziei” najwyraźniej powraca na nowo.
Amadeusz „ElMundo” Cyganek