Batman: Arkham City - E3 2011 - już graliśmy! - Strona 2
Podczas targów E3 mieliśmy okazję zagrać w Batman: Arkham City oraz przyjrzeć się postaci Catwoman. Najnowsze dzieło Rocksteady Studios zapowiada się doskonale.
Przeczytaj recenzję Nietoperz w jeszcze lepszej formie - recenzja gry Batman: Arkham City
Szybko okazało się, że Catwoman może wykonywać dedykowane sobie misje, niedostępne dla Batmana. W zaprezentowanym przykładzie Selina miała wybrać się do ciągnących się pod miastem kanałów, by spenetrować podziemny skarbiec w poszukiwaniu cennej walizki. Z krótkiego wprowadzenia do tego zadania dowiedzieliśmy się, że panna Kyle poprosiła o pomoc Poison Ivy – rośliny Pameli miały przebić się do silnie strzeżonego kompleksu. W zamian za przysługę Kobieta Kot obiecała wykraść z tego samego sejfu niezwykle cenną doniczkę z orchideą.
Najpierw jednak musieliśmy dostać się na miejsce. W podróżowaniu po mieście Selina Kyle wykorzystuje bicz, a także pazury. Ten pierwszy pozwala bujać się pomiędzy budynkami i chwytać kolejnych konstrukcji, te drugie umożliwiają wspinaczkę po pionowych ścianach. Poruszanie się nową bohaterką wymaga odrobinę praktyki, zwłaszcza gdy przyzwyczailiśmy się do swobody, z jaką po Gotham City przemieszcza się Batman. Niemniej Selina nie wypada blado na tle swojego odzianego w kostium kolegi – jeśli opanujemy specyficzne umiejętności Kotki, eksploracja miasta sprawi nam mnóstwo przyjemności.

Po dotarciu do wyznaczonego punktu mogliśmy zobaczyć, jak panna Kyle radzi sobie w walce. Jak się okazało, w tej kwestii w niczym nie ustępuje Batmanowi. Technika okładania przeciwników po twarzach jest niemal identyczna jak w przypadku Bruce’a Wayne’a – wykonujemy serię ciosów, kontrując unikami uderzenia, kiedy nad głową rywala pojawi się odpowiedni sygnał. Postać oczywiście sama doskakuje do kolejnego celu, co nadaje starciom dużą dynamikę.
Zlikwidowawszy wrogów, prowadzący prezentację pracownik Rocksteady zszedł do kanałów i po chwili dotarł do skarbca – zgodnie z umową winorośle Poison Ivy utorowały przejście dla Seliny. Catwoman postanowiła działać po cichu, co nie było specjalnie trudne. Kobieta potrafi bowiem poruszać się bezszelestnie, a gdy zajdzie taka potrzeba, może nawet chodzić po suficie. Po chwili zobaczyliśmy nową umiejętność naszej podopiecznej – kradzież. Bohaterka zakradła się od tyłu do niczego niepodejrzewającego strażnika, a następnie wyciągnęła mu z kieszeni jedną z kart dostępu do olbrzymiego sejfu. Operację tę powtórzyła z dwoma kolejnymi oficerami ochrony i już po chwili była w stanie samodzielnie otworzyć skarbiec.
Odblokowawszy zamek, Catwoman przeszła do ataku. Chodząc po suficie, podkradała się do każdego przeciwnika, a następnie jednym szybkim ruchem wyłączała go z walki. Dwóch ostatnich rywali Selina załatwiła jednocześnie, chwytając nogami ich głowy i zderzając je ze sobą. Podwójne powalenie będzie jedną z unikatowych umiejętności panny Kyle, która zapewne niejeden raz okaże się bardzo przydatna w trakcie gry.
Kiedy wszyscy przeciwnicy zostali unieszkodliwieni, Catwoman wkroczyła do sejfu i zabrała to, po co przyszła, niszcząc przy okazji orchideę obiecaną Poison Ivy – panie najwyraźniej się nie lubią. Ta część prezentacji została zakończona, a naszym oczom ukazał się jeszcze krótki epizod z Pingwinem w roli głównej. Nic specjalnie emocjonującego, ale możliwość zobaczenia niezwykle szkaradnego Cobblepota wyraźnie ucieszyła zebranych na sali dziennikarzy. Mnie również.

Ludzie z Rocksteady na każdym kroku podkreślają, że ich celem jest stworzenie sequela doskonałego. To trudne zadanie, ale nie niewykonalne, czego Arkham City wydaje się być dowodem. Oczywiście kilkunastominutowa prezentacja gry nie może stanowić podstawy do formułowania ostatecznych osądów, ale po tym, co zobaczyłem, jestem dziwnie spokojny o efekt końcowy. Gra ma kapitalny klimat, rozgrywka wydaje się odpowiednio mocno rozbudowana, przerywniki filmowe stoją na bardzo wysokim poziomie, a olbrzymie miasto daje nadzieję, że eksploracja jego wszystkich zakamarków będzie pasjonującym doświadczeniem. Na plus trzeba też zaliczyć występujących w grze przeciwników Batmana, a konkretnie sposób, w jaki zostali oni zrealizowani. Dobrym przykładem jest tu Pingwin, który w niczym nie przypomina pociesznego grubaska z filmu Burtona, ale perfidnego gangstera z krzywą gębą, który budzi autentyczną odrazę.
Czy trzeba czegoś więcej, żeby uwierzyć w ten tytuł?
Krystian „U.V. Impaler” Smoszna