autor: Krzysztof Gonciarz
Mortal Kombat - już graliśmy! - Strona 3
Mortal Kombat znowu będzie wielkie! Przetestowaliśmy tę grę w czasie Game Developers Conference w San Francisco. Będzie krwawo – to jedna z najbrutalniejszych produkcji wszech czasów!
Przeczytaj recenzję Mortal Kombat - recenzja gry
Nową dla serii mechaniką są ciosy X-ray, pełniące funkcje super/ultracombosów: wyprowadzić je możemy po naładowaniu stosownego paska energii. Te obrzydliwe, koszmarnie brutalne i potwornie ekscytujące ataki będą idealnym czynnikiem budującym klimat na Mortalowych imprezach i turniejach. W czasie pokazu, ilekroć komuś udało się trafić przeciwnika tego typu atakiem, na sali rozlegało się gromkie „ŁAAAA!”. A ataki same w sobie są masakryczne. Łamanie kręgosłupów, wydłubywanie oczu, łamanie żeber i czaszek, wyłamywanie kończyn, wszystko to pokazane w sadystycznym zoomie, zwolnieniu i prześwietleniu. Jucha leje się wiadrami, a na postaciach widać zarówno obrażenia, jak i krew przeciwników. To jeden z wielu aspektów technicznego dopracowania najnowszej odsłony cyklu.
Przetestowałem dużo postaci, a przy tym wciąż spora cześć ekranu ich wyboru była jeszcze niedostępna: ekipa z nowego Mortal Kombat będzie zatem mocna! Mało tego, każdy heros jest na pewien sposób ikoniczny dla fanów serii, powracają nawet ci zapomniani w późniejszych częściach. Autorzy odrzucili różne durne pomysły jak zombie-Liu Kang i wrócili do podstaw. Niezwykłe jest natomiast, jak różnorodni są ci bohaterowie. Dawniej byli mimo wszystko szablonowi: Sub-Zero, Scorpion, Ermac, Reptile, Noob Saibot – wszyscy wyglądali i ruszali się niemal identycznie. Teraz każdy ma własną tożsamość, która objawia się nie tylko ciosami specjalnymi, ale każdym praktycznie ruchem. Ba, niektóre postacie – jak na przykład Reptile – mają nawet inne „flaki”, co widzimy na animacjach prześwietleń (on akurat ma serce jaszczura).

Grę testowałem na telewizorze 3D w wersji na Playstation 3. Obraz trójwymiarowy raczej nie powala – ot, kilka rozmieszonych w przestrzeni płaszczyzn, drobny pop-up (interfejs i napisy zaczynające oraz kończące walkę). Na Xboksie 360 zagrałem za to na kolekcjonerskim Arcade Sticku. Rzecz jest świetnie wykonana i pomysłowa: dolna część obudowy jest zrobiona z gąbki, co doceni każdy, kto kiedyś trzymał Sticka przez parę godzin na kolanach. Obudowa jest otwierana: można sobie obejrzeć elektroniczne bebechy w środku, a resztę miejsca wykorzystać jako schowek. Niestety, kompletnie nie rozumiem układu przycisków. Jest wzorowany na klasycznych automatach z MK – spoko, ale tutaj mamy po prostu inny zestaw ciosów i więcej funkcji do przełożenia. Ktoś chyba chciał na siłę oddać hołd starej szkole i zapomniał się opamiętać: wykonywanie X-rayów na tym sticku jest potwornie niewygodne (wymaga puszczenia joysticka i użycia lewej ręki do wciśnięcia kompletnie bezsensownie umieszczonego L2), a przyrząd nie przyda się raczej do zbyt wielu innych gier. Chyba że jakichś gierek z PSN, takich jak odświeżone wersje hitów z Neo Geo. Ale w inną bijatykę na tym nie zagracie: konkurencyjne kontrolery (np. Hori) są całkowicie uniwersalne.
Ekscytujący ten nowy Mortal Kombat. „To nasz list miłosny dla fanów serii, którzy byli z nami przez te wszystkie lata” – mówi producent. To czuć. Wszystko budzi tu pewną nostalgię: postacie, ciosy (sznurowadło + uppercut, łezka w oku), areny (nawet z „jedynki” – jest i sala tronowa Shang Tsunga, gdzie widzimy czarnoksiężnika, zanim został odmłodzony!). Tryb wyzwań wydaje się świetnym pomysłem na rozbudowanie zabawy dla pojedynczego gracza – a treści i bez niego jest dużo. Pamiętajmy, że są tu nawet pojedynki 2 na 2 (z opcją ataków-asyst niczym u Capcomu!). Nie mogę się doczekać! A nie myślałem tak o żadnym Mortalu od czasów czwartej części.
Krzysztof „Lordareon” Gonciarz