autor: Maciej Śliwiński
Football Manager 2011 - przedpremierowy test - Strona 3
Nowe podejście do komunikacji z graczami, wszędobylscy agenci i poprawiona oprawa graficzna – testujemy wersję beta Football Managera 2011.
Przeczytaj recenzję Football Manager 2011 - recenzja gry
Obok przedmeczowego treningu wedle zapowiedzi przemodelowano również system ćwiczeń dla całego zespołu. Nowe rozwiązanie faktycznie znacznie upraszcza proces trenowania piłkarzy, zachowując przy tym dość bogatą funkcjonalność i różnorodność. Podstawą są oczywiście ogólne programy ćwiczeń drużyny z podziałem na wszystkie formacje oraz młodzieżowców. W tej kwestii niewiele się zmieniło, ale już indywidualne podejście do treningu każdego zawodnika jest inne. Każdemu możemy bowiem przypisać jeden z ponad dwudziestu elementów futbolowego rzemiosła do szkolenia. Ciekawym rozwiązaniem jest także możliwość śledzenia zmian poszczególnych atrybutów każdego z graczy. Po kliknięciu na którąś z cyfr opisujących umiejętności gracza, zostajemy przeniesieni do ekranu z informacją o treningu i zmianach danej cechy w ostatnim czasie.
W materiałach udostępnianych do tej pory, SI Games sugerowało, że ulepszeniom zostanie poddany silnik graficzny meczu. I faktycznie, spotkania w wersji testowej prezentowały się dużo lepiej niż rok temu. Sylwetki zawodników są teraz znacznie większe i mają więcej detali, całość nabrała żywszych kolorów, miło dla oka wyglądają trybuny, gracze rezerwowi czy nawet murawa, zmieniająca się pod wpływem warunków atmosferycznych. Cieniem na ogólnym dobrym wrażeniu kładzie się jednak wołająca o pomstę do nieba animacja piłkarzy. O ile w przypadku biegu czy truchtania jest jeszcze OK, to kiedy któryś z zawodników postanawia się przespacerować, bez problemu można go pomylić ze sparaliżowanym zombie.

Niewielkim zmianom w stosunku do premierowej edycji w ubiegłym roku uległo także SI graczy. Owszem, zachowanie piłkarzy na boisku dalej wygląda naturalnie, jednak czasem zdarzają się niesamowite klopsy i to niezależnie, czy prowadzimy renomowaną drużynę, czy amatorski skład z RPA. Obrońcy z niewiadomych przyczyn uciekają od piłki, którą z łatwością mogą wybić, bramkarze lubują się momentami w wychodzeniu zbyt daleko za pole karne, a skrzydłowi miewają irytującą tendencję do przetrzymania piłki w rogu boiska, niczym Smolarek w pamiętnym meczu z Austrią na przedostatnim Mundialu. Pod tym względem SI Games powinno jeszcze sporo poprawić, jednak – jak znam życie i losy ostatnich edycji Football Managera – nastąpi to raczej po premierze gry w formie łatki.
W testowanej przeze mnie grze znalazło się też kilka innych drobnych błędów, między innymi w polskiej wersji językowej. Niektóre elementy pozostały w oryginalnej angielskiej pisowni, a po zmianie na angielski, gra zupełnie się pogubiła i część wiadomości prezentowała w naszym ojczystym języku, a część nie.
Dość ciekawym elementem w finalnym wydaniu gry będzie za to integracja z YouTube`em i Twitterem. Na popularny serwis wideo zaraz po meczu możemy wyeksportować wybrane bramki ze spotkania, a znajomych poinformować o tym przy pomocy „ćwierkacza”. Do pełni szczęścia brakuje tylko współpracy z Facebookiem, ale patrząc na poczynania SI Games związane z komunikacją i promocją tegorocznej edycji, można mieć nadzieję, że taka opcja również zostanie wprowadzona.
Po kilkudziesięciu godzinach spędzonych z testową wersji Football Managera 2011 mogę stwierdzić jedno – szykuje się kolejna mocna pozycja dla fanów piłki nożnej, a jeśli SI Games w ostatnich tygodniach przed premierą przyłoży się do poprawy błędów, może się okazać, że otrzymamy od razu grywalny produkt, niewymagający serii łatek.
Maciej „guandi” Śliwiński