autor: Marek Grochowski
Dungeons - gamescom 2010 - Strona 2
Duch Dungeon Keepera powraca. Wprawdzie pod inną nazwą i w ciut nowocześniejszej formie niż ta, do jakiej przyzwyczaił nas kiedyś Bullfrog, ale idea pozostaje ta sama: być czarnym charakterem.
Przeczytaj recenzję Dungeons - recenzja gry
Wszystkie wydarzenia toczą się pod ziemią i umiejscowione są w trzech typach lokacji – katakumbach, mrocznej świątyni oraz… w samym środku piekła. Poza prowadzeniem lorda istotną rolę odgrywają elementy strategiczne, dzięki którym możemy tworzyć labirynty i wyposażać je w kuszącą bohaterów scenografię. Do dyspozycji mamy blisko pięćdziesiąt różnych przynęt – fałszywe skarby, trumny, magiczne księgi dla czarodziejów, ozdobne świeczniki i inne meble, decydujące o tym, że do lochów ściągną tłumy interesujących postaci.
Ważna jest też struktura labiryntów – im więcej korytarzy, przejść i wypchanych bogactwami komnat, tym większej frekwencji możemy się spodziewać. W drążeniu tuneli pomagają nam miniony – oddział goblinów, który na polecenie lorda wykonuje zadania budowniczych. Odpowiada za tworzenie klatek i cel, zakłada pułapki, a w razie potrzeby – zajmuje też rycerzy walką. Znacznie większe wyzwanie stanowią jednak dla bohaterów specjalne kreatury (łącznie piętnaście), które możemy rozstawiać w dowolnych punktach mapy, wśród nich pająki, olbrzymy, minotaury, diablice etc. Tak wymagająca menażeria to dla herosów prawdziwy rarytas.
Trzeba jednak pamiętać, że naszym gościom nie można pozwolić na zbyt wiele, bo gdy rozpędzą się w swojej eksploracji, mogą dotrzeć do miejsca, w którym mieści się serce lochu. Jeżeli je zniszczą, misja dobiegnie końca.

Największą bronią Dungeons jest humor. Animacje bohaterów, którzy prężą się u wejścia do lochu i przeglądają w lustrze, by chwilę później wparować do skarbca i pospiesznie pakować pieniądze niczym złodziej-amator, wyglądają przekomicznie. Podobnie groteskowa jest postać naszego lorda – w rogatym hełmie i z postrzępioną peleryną nie wzbudza jakoś strachu na miarę piekielnego oprawcy, którym z pewnością chciałby być. Zabawnie będzie zobaczyć jego interakcje ze złapanymi bohaterami.
Pod względem wizualnym Dungeons prezentuje się poprawnie, udowadniając, że to nie o grafikę w całym tym koncepcie chodzi. Poza efektownymi sekwencjami walk przy użyciu czarów nie ma tu rzeczy, które wywoływałyby przesadny zachwyt. Karykaturalne postacie bohaterów i potworów przypominają sylwetki z Overlorda i tak jak one posiadają przeciętną liczbę detali. Z kolei otoczenie w formie ceglastych lochów pozostaje mało urokliwe dopóty, dopóki sami nie zajmiemy się urządzaniem wnętrz. Widać zarazem, że gra już teraz posiada swój specyficzny styl, w którym nad mrocznymi lokacjami przeważają kolorowe, gdzieniegdzie kiczowato wyposażone komnaty. Wszystko wygląda przy tym dość ładnie, choć do fajerwerków graficznych tu daleko.
Dungeons to potencjalna perełka, którą nasi zachodni sąsiedzi pokazywali na gamescomie tylko nielicznym. Za produkcją Realmforge nie stoi marketingowa machina ani tym bardziej setki doświadczonych programistów. Na dobrą sprawę grę tworzy kilkudziesięciu zapaleńców, którzy, pytani o powtórzenie sukcesu Dungeon Keepera, wypowiadają się ostrożnie. Na razie w planach mają tylko kampanię single i pojedyncze scenariusze, a jeśli gracze dopiszą – wypuszczą dodatek multi. W pierwszych dwudziestu minutach ich projekt wygląda ciekawie. Mamy nadzieję, że równie interesujący będzie po dwudziestu godzinach.
Marek „Vercetti” Grochowski