Star Wars: The Force Unleashed II - przed premierą - Strona 2
Czy druga część pełnej Mocy gry Star Wars: The Force Unleashed przeskoczy bolączki „jedynki” i zjedna sobie imperium graczy?
Przeczytaj recenzję Star Wars: The Force Unleashed II - recenzja gry
Odstawmy teraz historię na bok i zajmijmy się gameplayem. Pierwsza część gry, choć miejscami naprawdę emocjonująca i wciągająca, nie uniknęła garści błędów, zaniżających końcową ocenę u wielu recenzentów. Narzekano na techniczne niedoróbki, na niedoskonałości silnika fizycznego czy na mało intuicyjną mechanikę używania podstawowych Mocy, np. pchnięcia i chwytu – by wymienić tylko część z nich. Nie przeszkodziło to jednak tej produkcji trafić na półki u ponad 7 milionów graczy, więc decyzja o stworzeniu drugiej części jest jak najbardziej zrozumiała. Pierwsze pokazy zaś sugerują, że autorzy wzięli sobie do serca narzekania fanów (w czym pomogły długie godziny badań focusowych) i zamierzają wydać tytuł lepszy pod każdym względem. Spójrzmy zatem, co czeka nas „dawno temu w odległej galaktyce”. Znowu.
Pierwsza zmiana ma dotyczyć delikatnego zaburzenia powtarzanej w „jedynce” do znudzenia sekwencji czynności: walka, walka, boss. Tym razem w ramach wytchnienia zostaną dodane środowiskowe zagadki, wymuszające użycie Mocy. Poprzednio rzucaliśmy mieczem świetlnym tylko w trakcie potyczek, teraz zaś umiejętność ta przyda się także podczas szukania odpowiedniego sposobu, by dostać się tu i ówdzie. Dzięki temu otrzymamy okazję, by pozachwycać się światem, odsapnąć i poczuć jak prawdziwy Jedi/Sith, używający mózgu równie często co miecza. Jasne jest jednak także to, że walka nadal pozostanie głównym daniem i na jej usprawnienie pójdzie całkiem sporo mocy przerobowych studia. Starkiller w pierwszej grze przebijał się przez dzikie hordy wrogów niczym podkręcona kosiarka, zatrzymując się na dłużej tylko przy pojedynkach z bossami. SW: TFU II (gdy zabierzemy to „W”, powstaje piękny skrótowiec) rzuci nam na pożarcie mniejszą liczbę bardziej wymagających oponentów. Zmiana strategii walki ma być na porządku dziennym, nie wszystkich bowiem da się załatwić mieczem świetlnym czy Force Pushem – przeciwnicy będą dysponowali różnego rodzaju odpornościami, zatem koniec z bezmyślnym waleniem w klawisz ataku.

Nowości oczywiście muszą dotyczyć nieodzownych w Gwiezdnych Wojnach elementów – miecza świetlnego i Mocy. Ten pierwszy nareszcie będzie mógł występować w dwóch sztukach naraz (yeah!), co pozwoli animatorom pochwalić się kilkoma nowymi sekwencjami ruchów. Sama Moc zaś doczeka się bardzo istotnych dodatków, idących jeszcze bardziej w parze z tytułem gry. Na pierwszy ogień pójdzie kanoniczna, ikoniczna i jeszcze jakaś tam -iczna umiejętność Mind „to nie są roboty, których szukacie” Trick. Nareszcie będzie można zmusić wrogów, by walczyli po naszej stronie lub np. rzucali się w przepaść, zanim zdążymy ich dotknąć. Druga ujawniona zdolność Starkillera to Force Fury – kilka razy podczas każdej misji będziemy mogli podładować posiadane przez nas umiejętności do maksymalnego poziomu. Wszystko po to, by móc czuć się jak prawdziwy wymiatacz przez całą grę, a nie tylko pod koniec zabawy. Przy okazji konstrukcja poziomów ułatwi graczom wykorzystywanie ich potencjału i pomoże dokonywać piorunujących zniszczeń. Autorzy zdradzili również, że w pewnym momencie będzie można siąść za sterami TIE Fightera, co powinno mile połechtać fanów, pragnących ujrzeć remake pewnego klasycznego tytułu z 1994 roku.
Na zbliżających się wielkimi krokami targach E3 z pewnością zobaczymy więcej nowości z The Force Unleashed II. Póki co jednak miłośnicy szlafroków, latarek i wysokich butów mogą zacierać ręce – sequel zapowiada się na lepszy pod każdym względem od pierwowzoru. Gra będzie ładniejsza, bardziej zróżnicowana, z ciekawiej zaprojektowanymi poziomami (prezentowane dziennikarzom na Zachodzie demo rozpoczynało się od długiego swobodnego spadania, podczas którego trzeba było machać mieczem – Jedi BASE Jumping?) i z poprawionymi błędami. Czego chcieć więcej? Tylko jednego. By obietnice znalazły odzwierciedlenie w rzeczywistości. Do tego nie trzeba Mocy, wystarczy odpowiednio przyłożyć się do wykonywanej pracy i nie wydać gry za szybko, bo przecież przed Gwiazdką na pewno sprzeda się lepiej.
Filip „fsm” Grabski
NADZIEJE:
- poprawione niedoskonałości z pierwszej części;
- przemyślane usprawnienia;
- będzie ładniej i efektowniej;
- znowu dobrze opowiedziana historia.
OBAWY:
- „jedynka” też miała być super.