autor: Szymon Liebert
XCOM - przed premierą - Strona 3
Twórcy drugiego BioShocka tworzą kolejną strzelaninę i jest pewne, że wywoła liczne kontrowersje. XCOM powraca, ale z klasyczną serią gier strategicznych nowy produkt będzie mieć niewiele wspólnego.
Przeczytaj recenzję Recenzja gry The Bureau: XCOM Declassified - UFO bliżej Mass Effect
W misji, którą twórcy pokazali na wczesnych prezentacjach produkcji, Carter i jego towarzysze musieli zmagać się przede wszystkim ze wspomnianymi „glutami”, ale podczas kolejnych zadań spotkamy znacznie więcej niepokojących i nieprzewidywalnych przeciwników. Walka z nimi nie będzie łatwa, więc może oznaczać straty w ludziach. Kolejną niespodzianką mogą być portale otwierające się znienacka i „wypluwające” potężniejszych obcych – w tym przykładowego „tytana”, czyli zmiennokształtny monolit unoszący się w powietrzu i strzelający zabójczymi promieniami. Poczucie zagrożenia ma być wszechobecne, tym bardziej, że życie agentów nie będzie regenerowało się samo jak w wielu współczesnych strzelankach. Na szczęście z każdej sytuacji będzie pewne wyjście – najzwyklejsza w świecie ucieczka.
Robota papierkowa i zbieranie dowodów
Opisana wyżej misja pozwala zrozumieć, na czym mniej więcej ma polegać nasza praca jako agenta w nowym XCOM. Najważniejsze jest to, że według zapewnień autorów obszary zadań będą ogromne, a rozgrywka dość swobodna. Nie będziemy musieli zbierać wszystkich dowodów i „artefaktów” ani przeczesywać każdego metra lokacji. Podobnie jak w poprzednich częściach, decyzja o powrocie do bazy ma należeć tylko do nas. Przedwczesne opuszczenie terenu może jednak oznaczać utratę wielu cennych materiałów, w tym surowca Elerium, który posłuży między innymi do wytwarzania wspomnianych wyżej gadżetów. Za rozwój technologiczny i nowe zabawki ma odpowiadać Malcolm Quinn, urzędujący w laboratorium z grupą inżynierów. Pewne przesłanki mówią również, że naszą bazę będziemy mogli w jakimś zakresie rozbudować.

W jaki sposób agenci zbierają dowody? Oczywiście przez wspomniane pstrykanie fotek i pisanie raportów. Pierwszy element kojarzy się od razu z Bioshockiem. W produkcji o Rapture robienie zdjęć pozwalało lepiej „poznać” przeciwników i w konsekwencji zadawać im większe obrażenia. Katalogowanie nietypowych zjawisk w XCOM – dziwnych zabójstw zwierząt w Maine, zwłok ludzi zaatakowanych przez obcych czy hord insektów w Wielkim Kanionie – pozwoli wzbogacić naszą wiedzę, zebrać kolejne ślady aktywności obcych i rozwinąć własne możliwości technologiczne. Najprawdopodobniej sprawne działanie śledcze otworzy dostęp do następnych zleceń. Wszystko to stanie się integralnym elementem rozgrywki – sami zrobimy zdjęcia, a odpowiednie wnioski bohater zapisze w swoim notatniku.
Co przed nami ukrywają?
Autorzy gry nie są jeszcze gotowi, żeby mówić o roli, jaką spełnią nasi towarzysze podczas zadań. Wiemy, że ten element ma dotyczyć taktycznych zapędów produkcji, ale w wersji pokazywanej dziennikarzom nie pojawiła się żadna możliwość wydawania rozkazów czy wpływania na wyposażenie innych agentów. Aspekt szczególnie istotny dla konserwatywnych fanów serii pozostaje więc w sferze domysłów. Nie wiemy też wiele o samej fabule tytułu, bo opisane wyżej przygody i przykładowe misje dają tylko ogólne pojęcie o wyglądzie rozgrywki. W grę wchodzi Federalne Biuro Śledcze, co sugeruje, że możemy spodziewać się skomplikowanego spisku i zaskakujących zwrotów akcji. Kolejną niewiadomą w XCOM jest tryb multiplayer, nad którym twórcy podobno się zastanawiają, chociaż na razie nie podjęli ostatecznej decyzji.
Pierwsze informacje o nowym XCOM budzą mieszane uczucia. Warto ponownie podkreślić, że gra ma być utrzymana w wyidealizowanej stylistyce lat pięćdziesiątych XX wieku, a oprawa wizualna operować pewnymi kreskówkowymi uproszczeniami. Najwidoczniej otrzymamy więc mieszankę zimnowojennej paranoi, filmu detektywistycznego i klimatów rodem z The X-Files. Autorzy zarzekają się, że przeanalizowali poprzednie odsłony serii i wiele z ich elementów zamierzają zawrzeć w nowej grze. Trudno jednak powiedzieć, jak to wszystko wyjdzie w praktyce, bo na razie produkcja wygląda na klimatyczną, rozbudowaną strzelankę, a nie tego oczekują miłośnicy serii. Pozostaje pytanie, czy wydawca w ogóle do nich kieruje swoje dzieło. Znacznie łatwiej zaspokoić oczekiwania szerszego przekroju graczy niż konserwatywnych fanów pierwowzoru.
Szymon „Hed” Liebert
NADZIEJE:
- kolejna nietuzinkowa strzelanka od 2K Marin;
- urozmaicenia rozgrywki (baza, otwarte misje, nieliniowa kampania).
OBAWY:
- „umowne” powiązanie z serią X-COM.