Prince of Persia: Zapomniane Piaski - test przed premierą - Strona 2
Po wywołujących mieszane uczucia eksperymentach nadszedł czas na powrót do sprawdzonych i uwielbianych przez fanów rozwiązań. Testowaliśmy najnowsze przygody Księcia Persji i już teraz możemy z ulgą powiedzieć: jest dobrze!
Przeczytaj recenzję Prince of Persia: Zapomniane Piaski - recenzja gry
Do łask powróciły proste zagadki logiczne, polegające na przestawianiu skomplikowanych mechanizmów (np. kół zębatych), otwierających przejścia do kolejnych lokacji. Powróciły również charakterystyczne dla starej trylogii sytuacje, w których Książę musi przedzierać się przez sporej wielkości pomieszczenia, uaktywniając po drodze różne przyciski, dźwignie i tym podobne elementy. Od gracza wymagana jest nie tylko precyzja podczas wykonywania niebezpiecznych akrobacji, ale nierzadko także pośpiech. A że przed śmiercią nie ratuje nas tym razem dłoń Eliki, bohater musi być wyjątkowo ostrożny. Kilka razy zdarzyło mi się, że upadek z dużej wysokości pogrzebał kilkuminutowe pracowite torowanie sobie drogi na szczyt ogromnej sali i wszystko trzeba było zaczynać od początku.
Każdy, kto miał sposobność ukończyć którąkolwiek z odsłon poprzedniej trylogii, poczuje się w Zapomnianych piaskach jak ryba w wodzie. Książę porusza się identycznie jak w Piaskach czasu, dzięki czemu wszystkie ewolucje wykonuje się niemal instynktownie. Żeby jednak weterani nie mieli zbyt łatwo, autorzy pokusili się o interesującą nowość w postaci zamrażania wody.
W trakcie rozgrywki Książę kilkakrotnie odwiedza Razię, która pozwala mu okiełznać moce żywiołów i wykorzystywać je dla swoich potrzeb. Większość z nowych zdolności przydaje się bezpośrednio w walce ze stworami, ale jedna, zamrażanie wody właśnie, okazuje się niezbędna podczas wędrówki. Na czym ona dokładnie polega? To proste. Posiadłszy odpowiednią wiedzę, nasz bohater może w dowolnym momencie zamienić w ciało stałe wszystkie płynące wokół niego ciecze.

W zależności od tego, z jakim strumieniem mamy do czynienia, lód przybiera różne formy. Tryskająca z otworu w ścianie woda zamienia się w drążek, spływająca przez dziurę w suficie ciecz przybiera postać słupa, po którym można swobodnie się wspinać, a wszelkiej maści wodospady automatycznie stają się ścianami. Przemiana następuje płynnie, zatem ściągnąwszy palec z przycisku odpowiedzialnego za zamrażanie, powodujemy, że lód natychmiast topnieje. Jednocześnie występuje tu ograniczenie czasowe. Książę jest w stanie zmienić stan skupienia cieczy tylko na kilkanaście sekund. Po wyczerpaniu energii proces zostaje automatycznie anulowany, a bohater może ponownie spróbować pobawić się w Mr. Freeze’a po krótkiej przerwie. Energia odpowiedzialna za zamrażanie regeneruje się automatycznie.
Nowa umiejętność została wykorzystana w grze w sposób wręcz mistrzowski. Książę musi bardzo często manipulować otoczeniem, używając zdolności tam, gdzie jest to niezbędne do utorowania sobie dalszej drogi. Zdarzają się w Zapomnianych piaskach takie sytuacje, że gracz musi odpalić zamrażanie w locie – zamienić tryskający ze ściany strumień w drążek, puścić przycisk po ponownym wyskoczeniu w powietrze, by nie zderzyć się ze ścianą lejącej się z góry wody i ułamek sekundy później ponownie go wdusić, by złapać kolejny drążek. Takich akcji jest w tej grze cała masa i chwała twórcom za to, bo dzięki temu rozgrywka ogromnie zyskała na jakości.
O ile sekwencje zręcznościowe zostały w Zapomnianych piaskach wykonane bez zarzutu, tak nieco gorzej prezentuje się walka. Książę ma do dyspozycji zaledwie dwa ciosy mieczem: lekki i piekielnie szybki oraz mocny, ale za to wolniejszy. W praktyce użyteczny jest tylko ten pierwszy, bo przygotowując wyprowadzenie mocniejszego uderzenia, bohater na moment zastyga w bezruchu, przez co automatycznie staje się podatny na ataki. Oprócz tego Książę może wykonać kopniak – przydatny do zrzucania przeciwników w przepaść oraz do wytrącania z równowagi wrogów wyposażonych w tarcze. Po pierwszej krótkiej potyczce z przerażeniem stwierdziłem, że Zapomniane piaski nie oferują klasycznego bloku – nie wiem, czy jest to błąd otrzymanej do testów wersji gry, czy też posunięcie zamierzone, ale niemożność przyjęcia postawy defensywnej jest ogromnie przykra, zwłaszcza że bohater walczy tu z o wiele większymi niż zwykle grupami przeciwników.
W wersji prasowej gry nie były też dostępne kombosy i na razie trudno stwierdzić, czy takowe w ogóle się pojawią. Nadzieja jest, bo z pokonywanych wrogów wypadają charakterystyczne żółte kulki, które prawdopodobnie umożliwią (tak jak w serii God of War) odblokowywanie nowych umiejętności, a więc zapewne i sekwencji morderczych ciosów. Nie jestem jednak w stanie nic na ten temat powiedzieć, gdyż mechanizm odpowiedzialny za rozwój bohatera nie został w posiadanej przez nas wersji gry zaimplementowany. Szkoda.