Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać
Przed premierą 31 marca 2010, 12:28

autor: Adrian Werner

Gray Matter - pierwsze spojrzenie - Strona 2

Jane Jansen powraca. Na konferencji CD Projektu sprawdziliśmy, czy warto było czekać 11 lat na kolejną pełnowymiarową produkcję królowej przygodówek.

Przeczytaj recenzję Gray Matter - recenzja gry

Za muzykę odpowiada Robert Holmes (prywatnie mąż Jane Jensen) – kompozytor, którego melodie ozdabiały trylogię Gabriel Knight. Zabawę ułatwi opcja podświetlenia wszystkich interaktywnych elementów na ekranie. Ponadto Jane Jensen chciała, by gracze chłonęli ten świat i tę opowieść w spokoju, dlatego nie pojawią się żadne limity czasowe na rozwiązanie zagadek. Tak więc jeśli np. odwrócimy czyjąś uwagę, by dostać się do szafki z dokumentami, to nie musimy się potem spieszyć, bo ta osoba nie wróci, dopóki nie skończymy. Przejście gry ma zająć weteranom przygodówek 20-25 godzin, podczas gdy mniej doświadczeni gracze najpewniej spędzą przy niej dwa razy tyle. Zapowiada się więc kawał klasycznej, mięsistej przygody.

Największą atrakcją Gray Matter będzie oczywiście fabuła. Głównymi bohaterami tej opowieści są Samantha Everett oraz doktor David Styles i podczas zabawy przyjdzie nam wcielić się w obydwie te postacie. Samantha to młoda kobieta, podróżująca po Europie i dorabiająca jako uliczny magik. Na początku gry bohaterka ląduje w posiadłości Davida Stylesa; neurobiologa, którego żona zginęła w tragicznym wypadku kilka lat wcześniej. Ostatecznie Samantha otrzymuje propozycję zostania asystentką doktora, a że potrzebuje akurat dachu nad głową, ochoczo na nią przystaje. Pierwszym jej zadaniem jest zwerbowanie sześciu studentów na potrzeby kolejnego eksperymentu Stylesa. Niestety jej nowy pracodawca cieszy się dosyć ponurą sławą, dlatego znalezienie osób chętnych za kilka dolarów oddać się w jego ręce nie będzie łatwe.

Pierwszą pokazywaną na konferencji lokacją było wnętrze posiadłości doktora, gdzie bohaterka budzi się zaraz po rozpoczęciu gry. To, co zwraca uwagę, to grafika. Na prezentacji wyświetlono serię screenów obrazujących, jak bardzo zmieniła się strona wizualna w porównaniu z obrazkami wypuszczonymi kilka lat temu. Lokacje są teoretycznie te same, ale znacznie poprawiono ich wygląd. I nie chodzi tu tylko o detale i oświetlenie, choć te aspekty są nieporównywalnie lepsze niż poprzednio. Przede wszystkim grafika nabrała specyficznego stylu, przypominającego obrazy olejne. Wygląda to po prostu pięknie i co bardzo ważne trójwymiarowe postacie bardzo naturalnie komponują się prerenderowanymi tłami. Ponadto, gra zaoferuje do wyboru wiele rozdzielczości, nawet do 1920x1080, co jest rzadkością w przypadku produkcji ze statycznymi tłami.

Sklep z magicznymi akcesoriami.To tu zaczniemy pogoń za Klubem Deadlusa.

W scenariuszu dużą rolę odegra Klub Deadlusa – tajemna organizacja zrzeszająca osoby parające się magią. Podczas gry jednym z naszych zadań będzie ustalenie, czy mamy tu do czynienia z prawdziwą magią, czy jedynie ze sztuczkami prestidigitatorskimi. Najlepszą metodą, by odkryć prawdę, jest przystąpienie do stowarzyszenia. Jest to jednak grupa elitarna, która nie przyjmuje w swe szeregi byle kogo. Dlatego, najpierw trzeba będzie udowodnić swoją wartość, rozwiązując serię zagadek o coraz większym poziomie trudności. Zaczyna się łatwo – w sklepie magicznym znajdujemy liczbę 21 i zestaw kart. Właściwym skojarzeniem jest Black Jack i musimy po prostu dobrać odpowiednie karty według ich wartości. To przynosi kolejną zagadkę, której rozwiązanie kieruje nas do wieży Corfax, na dachu której czeka kolejny fragment układanki. Nie będę, rzecz jasna, dokładnie opisywać przebiegu rozgrywki, by nikomu nie psuć zabawy. W końcu w przygodówkach rozwiązywanie zagadek to połowa przyjemności, jaką czerpiemy z gry. W każdym razie, wyzwanie rzucone przez Deadlusa przegoni nas po całym Oksfordzie. Często też sprawdzana będzie nasza wiedza, choć – przynajmniej w demonstracji – nie było to nic wydumanego. Na przykład – jeśli zdobyta wskazówka prowadzi do Hogwartu, to każdy wie, że to fikcyjna szkoła z Harrego Pottera i szybka rozmowa z bibliotekarką uświadomi mu, że sceny do filmowych adaptacji kręcone były w lokalnej uczelni, więc właśnie tam powinnyśmy się udać.

Adrian Werner

Adrian Werner

Prawdziwy weteran newsroomu GRYOnline.pl, piszący nieprzerwanie od 2009 roku i wciąż niemający dosyć. Złapał bakcyla gier dzięki zabawie na ZX Spectrum kolegi. Potem przesiadł się na własne Commodore 64, a po krótkiej przygodzie z 16-bitowymi konsolami powierzył na zawsze swoje serce grom pecetowym. Wielbiciel niszowych produkcji, w tym zwłaszcza przygodówek, RPG-ów oraz gier z gatunku immersive sim, jak również pasjonat modów. Poza grami pożeracz fabuł w każdej postaci – książek, seriali, filmów i komiksów.

więcej

Path of Exile 2 będzie wielkim zagrożeniem dla Diablo 4
Path of Exile 2 będzie wielkim zagrożeniem dla Diablo 4

Przed premierą

Największy rywal Diablo obrał kurs kolizyjny i planuje pokrzyżować plany Blizzarda. Path of Exile 2 to w zasadzie całkiem nowa gra i wygląda na to, że na rynku gier hack’n’slash dojdzie do pojedynku samców alfa o przewodnictwo w stadzie.

STALKER 2 – jak może wyglądać powrót do Strefy?
STALKER 2 – jak może wyglądać powrót do Strefy?

Przed premierą

W jednym z „fałszywych” zakończeń gry S.T.A.L.K.E.R.: Cień Czarnobyla bohater wyraża życzenie: „Chcę, by Zona zniknęła”. I rzeczywiście, cykl, który dał nam Strefę, zaginął na lata – aż teraz nagle zapowiedziano jego kontynuację. Czy to może się udać?

The Elder Scrolls VI - jaki powinien być następca Skyrima?
The Elder Scrolls VI - jaki powinien być następca Skyrima?

Przed premierą

Bethesda Softworks nie pozostawia nam złudzeń – upłynie jeszcze dużo czasu, zanim The Elder Scrolls VI trafi do naszych rąk. Jednak od premiery Skyrima minęło już prawie pięć lat, więc to pytanie samo ciśnie się na usta: czego oczekujemy od jego następcy?