autor: Marek Grochowski
Prince of Persia: Zapomniane Piaski - pierwsze spojrzenie - Strona 2
Przed dwoma dniami Ubisoft pokazał w Paryżu kolejne przygody arabskiego Księcia. Byliśmy tam, by sprawdzić, czy nowy Prince of Persia rzeczywiście ma szansę stać się hitem.
Przeczytaj recenzję Prince of Persia: Zapomniane Piaski - recenzja gry
Fanów Sands of Time ucieszy zapewne fakt, że w Zapomnianych Piaskach nie brakuje też ukrytych lokacji i solidnej dawki terenowych zagadek. W jednych trzeba znaleźć i pociągać za dźwignie, gdzie indziej natomiast stawać na kafelkowych przyciskach bądź też huśtać się albo przeskakiwać po lodowych belkach. Ostatnie z wymienionych elementów to w istocie strumienie ozdobnych fontann, które dzięki nowym mocom Prince’a można bez przeszkód przemieniać w twarde, stabilne szczeble. Zamrażanie obejmuje również większe formy – jak pałacowe akweny czy ukryte w lochach wodospady, lecz wspinanie się po nich wymaga szybkiego, zdecydowanego działania. Czas zamrażania jest bowiem ograniczony, zaś po wyczerpaniu wskaźnika mocy trzeba chwilę poczekać, aż magiczna energia znów się naładuje. Tym niemniej dzięki konieczności pośpieszenia się z oddawaniem skoków gra zyskuje na dynamice.

W przypadku niepowodzenia (naturalnie spadamy, gdy lód się roztopi), możemy tradycyjnie odwrócić bieg wydarzeń, korzystając z opcji przewijania. Patent wprowadzony jeszcze w Piaskach Czasu doczekał się przy tym lekkiej modernizacji – teraz gracz ma mniejszą dowolność w manipulowaniu historią i po upadku musi koniecznie cofnąć akcję do momentu, gdy Prince znajdował się na stabilnym podłożu. Przykładowo: po nieudanym przebiegnięciu po ścianie i runięciu w czeluście należy cofnąć bohatera co najmniej na krawędź, z której rozpoczął bieg, nie zaś na sam środek ściany, gdzie feralne zdarzenie miało swą przyczynę.
Oprócz zamrażania, Książę dysponuje też innymi mocami, które poznaje w toku fabuły dzięki wizytom w stylowych, kopulastych kapliczkach. Nabyte tam umiejętności pozwalają mu przemieszczać się z kilkakrotnie większą prędkością i zarazem na dalszą odległość (tzw. dash power), a także tworzyć tornada i pierścienie ognia. Panowanie nad siłami przyrody ma znaczenie nie tylko w sekwencjach platformowych, lecz także podczas walki z przeciwnikami. Liczba rozmaitych niemilców obecnych jednocześnie na ekranie w Zapomnianych Piaskach może dojść nawet do 50.
Wśród nieprzyjaciół dominują, póki co, kościotrupy, jednak na przestrzeni blisko 15-godzinnej rozgrywki przyjdzie nam zmierzyć się również z dość trudnymi bossami – od szalejącego z toporem minotaura po gigantycznego potwora w stylu Dark Prince’a. O ile starcia z bossami mają wymagać pomysłowości w stosowaniu mocy, o tyle walka nawet z tłumem kościejców nie powinna stanowić większego problemu. Naraz Księcia nie atakuje bynajmniej horda wrogów, lecz zaledwie 2-3 z nich, dzięki czemu nasz śmiałek może pokonać szkielety, tnąc je zwykłą maczetą. Jeśli oponenci próbują otoczyć Prince’a, wystarczy odepchnąć ich ogniem bądź też kopnąć któregoś z nieszczęśników w żebra. Ten, upadając, przewróci przy okazji kilku swoich kolegów.
Gracz może ponadto prowokować nieprzyjaciół, dosłownie przebiegając po ich głowach albo też brutalnie zmiatać ich z powierzchni ziemi, stosując tornada. Dwa takie wiry wystarczają, by uporać się z grupką kilkunastu przeciętnych wrogów. Pozostałe niedobitki można zaś wykończyć, niemalże teleportując się dash powerem tuż za ich plecy, a następnie łącząc cięcia ostrzem w efektowne combosy.