autor: Radosław Grabowski
Battlefield: Bad Company 2 - Już graliśmy! (multiplayer) - Strona 2
Podczas wizyty w studiu DICE mieliśmy okazję nie tylko po raz pierwszy zagrać w kampanię single player z Battlefield: Bad Company 2, ale również po raz kolejny przyjrzeć się multiplayerowi i sprawdzić jego nowe opcje.
Przeczytaj recenzję Battlefield: Bad Company 2 - recenzja gry
Po wielkich emocjach w trybie Squad Deathmatch przyszedł czas na to, żeby deweloperzy ujawnili swój świeży pomysł na rozgrywkę wieloosobową. Nosi on nazwę Squad Rush i tak na dobrą sprawę nie okazuje się aż taki nowy i odkrywczy. Jest to de facto Rush (Gold Rush z pierwszego Bad Company) tylko na nieco mniejszą skalę. W starciu uczestniczą więc dwie maksymalnie czteroosobowe drużyny, mające zadania ofensywne lub defensywne. Podczas rundy zespół atakujący musi przebrnąć przez dwie sekcje mapy, wysadzając w każdej z nich skrzynię strzeżoną przez ekipę obrońców. W kolejnej rundzie role się odwracają. Plansze w Squad Rush są stosunkowo niewielkie, a w walce bierze udział wyłącznie piechota. Tempo rozgrywki w tym trybie znacząco wzrasta w stosunku do innych multiplayerowych opcji w BFBC2, aczkolwiek nie jest tak szaleńcze jak w Modern Warfare 2. I bardzo dobrze.

Ponieważ miałem wcześniej okazję spędzić dużo czasu przy wersji beta Bad Company 2 na PS3, od razu wychwyciłem sporo zmian, które udało się wprowadzić deweloperom od listopada. Przede wszystkim czołgi nie są już aż tak potężne. Wystrzeliwane pociski zadają obrażenia w mniejszym promieniu, a sam wóz pancerny da się zniszczyć nieco łatwiej. Ponadto zdecydowanie przyjemniej operuje się bronią ostateczną, czyli nożem. Czas pomiędzy ciosami jest krótszy i trafia się znacznie łatwiej – nawet animację zabijania zaprojektowano od nowa (teraz postać wbija klingę w twarz ofiary). Dopatrzyłem się także nowych efektów po celnym trafieniu we wrogów. Krwawe rozbryzgi wyglądają mniej groteskowo, a wachlarz animacji upadku po zgonie uległ znacznemu poszerzeniu. Bardzo dobrze się też stało, że wprowadzono przegrzewanie się narzędzia do naprawy pojazdów, więc aby całkowicie zreperować poważne uszkodzenia, trzeba się liczyć z krótkim przestojem. Wprawnie posługując się „wiertarką”, można zebrać nawet ciekawe Osiągnięcie o nazwie The Dentist, które wymyślił jeden z Internautów w specjalnym konkursie na oficjalnej stronie BFBC2. Wystarczy zrobić komuś tym urządzeniem headshota, czyli po prostu wywiercić mu dziurę w głowie. Wracając jednak do usprawnień, Gordon Van Dyke z DICE twierdzi, że od czasu bety na PlayStation 3 do multiplayera zostało wprowadzonych, tylko w oparciu o uwagi graczy, blisko 130 istotnych poprawek. Ulepszanie trwa zresztą nadal.
Generalnie w przypadku trybów zabawy wieloosobowej twórcy BFBC2 trzymają się sprawdzonych rozwiązań, wprowadzając do nich jedynie drobne modyfikacje. Oprócz Squad Deathmatch, Rush i Squad Rush w pełnej wersji zostanie oddany do naszej dyspozycji jeszcze klasyczny battlefieldowy Conquest, polegający na przejmowaniu i utrzymywaniu punktów kontrolnych. Każdy tryb będzie wykorzystywać mapy, bazujące w większości na środowisku z kampanii single player. Walczyć więc mamy m.in. w śnieżnej zamieci gdzieś w górach, na spalonej słońcem pustyni w Chile oraz w wioskach na terenie porośniętym dżunglą. Każdy znajdzie coś dla siebie.
Do premiery Bad Company 2 został miesiąc z niewielkim hakiem. Tych, którzy serię Battlefield znają i szanują, nie trzeba uświadamiać, w co będzie się głównie multiplayerowo grać od marca. Ludzie z DICE doskonale wiedzą, jak przygotować znakomitego wojennego FPS-a, w którym na polu bitwy obok piechoty walczą również przeróżne militarne maszyny. A wszystko to w środowisku podatnym na zniszczenia jak w żadnej innej pierwszoosobowej strzelaninie. Tak powinna wyglądać wirtualna wojna z perspektywy pierwszej osoby.
Radosław „eLKaeR” Grabowski