autor: Piotr Koczyński
Mount & Blade: Ogniem i Mieczem - przed premierą - Strona 2
Miłośnicy klimatów rodem z sienkiewiczowskiej Trylogii będą wniebowzięci, gdy zagrają w Mount & Blade: Ogniem i Mieczem. Produkcja ta łączyć ma elementy cRPG ze strategią i dynamiczną akcją.
Przeczytaj recenzję Mount & Blade: Ogniem i Mieczem - recenzja gry
Mod?
Z chwilą wyjścia na światło dzienne informacji o premierze OiM, wiele hałasu zaczęło robić się wokół rzekomego związku rosyjsko-ukraińsko-tureckiej produkcji z amatorskim modem do gry Mount & Blade o zbliżonej tematyce. Plotek było wiele i wahały się one od spekulacji na temat kradzieży pomysłu polskich modderów aż po koncepcję regularnej współpracy producentów z kręgami graczy. W rzeczywistości jednak Mount & Blade: Ogniem i Mieczem jest samodzielnym tworem i nie ma nic wspólnego z tworzoną przez fanów nakładką. Niemniej jednak deweloperzy są gotowi korzystać z pomysłów społeczności przy okazji udoskonalania gry w przyszłości. Twórców modyfikacji i fanów, być może zainteresuje fakt, że Ogniem i Mieczem będzie w takim samym stopniu modyfikowalne co zwykłe M&B.

Co nowego?
Gra zaoferuje wielki obszar wzorowany na stepach, lasach i wzgórzach siedemnastowiecznej Europy Wschodniej. Zespół pracujący nad produkcją zapewniał, że praktycznie wszystkie aspekty gry ulegną zmianie. Możemy się zatem spodziewać, że system poruszania się po mapie świata zostanie w pewnym stopniu zmodyfikowany. Rzeczą, która w wielkim stopniu zdecyduje o charakterze i klimacie gry ma być ekwipunek i jego odwzorowanie. Będzie one unikatowy dla każdej z pięciu frakcji. Szwedów będziemy mogli rozpoznać po hełmach typu morion, stalowych napierśnikach i białych kołnierzykach. W przeciwieństwie do normalnego Mount & Blade tutaj będziemy mieli do czynienia z bronią palną, czyli z wszelkiej maści rusznicami, samopałami, arkebuzami i innymi jednostrzałowymi karabinami, które powoli spychają łuki na plan dalszy. Póki co nie będzie dostępna żadna artyleria, co może rozczarowywać na wspomnienie potężnej kolubryny. Stroje i broń biała, jakimi będziemy dysponować, zostały dostosowane do epoki w sposób nienaganny. Na jednostkach i bohaterach naszej drużyny zobaczymy pięknie zdobione żupany i kontusze. Czapka z piórkiem to także charakterystyczny element polskiej szlachty. Ale tym, czym producenci chcą naprawdę zaskarbić sobie naszą przychylność, jest z pewnością husaria, czyli pancerna konnica, o której potędze słyszał chyba każdy.
Chyba wszyscy jak jeden mąż zgodzą się, że bitwy to kwintesencja tej gry. Producenci obiecują oczywiście pełen wachlarz nowości na tej płaszczyźnie i nie widzę specjalnie powodów, by im nie wierzyć. Wiemy np., że oblężenia zamków zostaną urozmaicone o alternatywy takie jak zatrucie studni zaopatrującej twierdzę w wodę, wysadzenie bramy (tutaj kolejny sposób użycia prochu obok karabinów i pistoletów) lub przekonanie jednego z mieszkańców do wpuszczenia nas na teren warowni. Jeżeli zaś chodzi o bitwy w polu to – jak pokazuje najnowszy zwiastun – znajdzie się tu m.in. miejsce dla nowego zagrania taktycznego, a konkretnie możliwości postawienia ściany z pik na spotkanie nacierającej konnicy.
Zapowiadane jest rozbudowanie systemu dialogów, który w podstawowej wersji M&B był raczej smaczkiem niż istotną cechą. Ma także zostać poprawiony mechanizm rządzący zadaniami. Wielkie nadzieje pokładamy też w obiecanych kampaniach, które z założenia mają przełamać monotonię pamiętaną z poprzedniej odsłony. Ze zniecierpliwieniem wyczekujemy na to, jak będą wyglądać historyczne rozgrywki, czyli ustawione, wielkie bitwy epoki, które będziemy mogli toczyć w każdej chwili. Słowem wszystko jest równie tajemnicze, co zachęcające. Nie pozostaje nic innego jak czekać i przekonać się na własnej skórze, czy Mount & Blade: Ogniem i Mieczem to w rzeczywistości tylko rozszerzenie do wersji podstawowej, czy pełnoprawna gra z prawdziwego zdarzenia.
Piotr „Harfagre” Koczyński