autor: Maciej Makuła
Batman: Arkham Asylum - test przed premierą - Strona 4
Niektórzy całe życie czekali na naprawdę dobrą grę o Batmanie. Sprawdziliśmy, co sobą prezentuje najnowszy kandydat do tego miana.
Przeczytaj recenzję Batman: Arkham Asylum - recenzja gry
Detektyw Wayne
Oprócz walki i przedzierania się przez Arkham porozmawiamy też z napotkanymi postaciami (nie wybierzemy jednak kwestii dialogowych). Więzienny klimat takich pogaduszek też przywołuje skojarzenia, w tym wypadku odnosiły się one do Ucieczki z Butcher Bay. Dzięki nim poznamy losy pozostałych ludzi, którzy akurat znajdowali się w szpitalu, gdy rozpętało się całe zamieszanie. Oznacza to też, że osoby lubiące bogatą narrację, dużą ilość przerywników filmowych i możliwość zagłębiania się w ten sposób w świat gry spędzać będą z nią czas z uśmiechem (ba, może nawet z wypiekami) na twarzy.
Jak na w miarę otwarte miejsce akcji przystało – Batman: AA nie mógł obejść się bez popularnych „znajdziek”. A są to np. taśmy z przesłuchań więźniów (np. Killer Croca) i ich biografie, co czyni z Arkham Asylum niezłe kompendium wiedzy o uniwersum Mrocznego Rycerza. Warto w tym momencie wspomnieć, że początkowo ograniczenie miejsca do więzienia na wyspie wydawało mi się ograniczaniem możliwości Batmana (bo marzyło mi się „sandboksowe” miasto), jednak w praktyce Arkham jest tak rozległe i przestronne, że styl działania tytułowego bohatera nic na tym nie traci.

To przez ciebie graczu, lubiący teraz mało myśleć, ogłupione zostały przyszykowane dla mnie zagadki! Wstydź się!
W grze pojawiają się też sekcje, w których musimy wcielić się w rolę detektywa i poszukać tropu mającego pomóc nam w osiągnięciu jakiegoś celu. Włączamy wówczas specjalną aparaturę detekcyjną Batmana i skanujemy otoczenie, by po chwili móc podążać za tropem np. rozsypanej tabaki komisarza Gordona. Momenty te są niczego sobie, niestety brak im przebojowości pozostałych składowych gry. Wielka szkoda, że obecnie rządzące rynkiem trendy nie pozwoliły autorom na wrzucenie do gry bardziej finezyjnych zagadek.
Bajerem jest natomiast fakt, że możemy korzystać ze wspomnianego trybu detekcyjnego, kiedy nam się żywnie podoba, dzięki czemu wykrywamy przeciwników czających się za ścianami (taki rentgen, bo widać im kości), widzimy jakie mają tętno, czy są podenerwowani, czy posiadają broń i wprost atakowani jesteśmy wieloma innymi, istotnymi informacjami.
Szefostwo Wayne Enterprises byłoby dumne
Wersja beta Batman: Arkham Asylum pozwoliła na przejście jakiejś 1/3 części trybu fabularnego, co wystarczyło, bym umieścił sobie tę grę w czołówce najbardziej oczekiwanych produkcji tego roku. Cieszy doskonale ustawiona skala trudności (grałem na poziomie hard i zaspokoił on moje oczekiwania), boski klimat oddający ducha innych lubianych przeze mnie dzieł o Batmanie, oprawa audiowizualna (głosy i animacja), niesamowity system walki, elementy skradankowe, wykorzystanie gadżetów, sposób konstrukcji rozgrywki, poprowadzenia fabuły – i ogólnie to, jak wszystkie te fragmenty zręcznie połączone zostały w zwartą całość.
Pomimo że gra była niedokończona, nie znalazłem w niej żadnych bardziej rażących błędów i jedyne, czego mi było szkoda, to prymitywnych sekcji detektywistycznych. Ale to już niestety znak czasów („wciśnij guzik i wszystko się rozwiąże”). Niemniej nawet to nie rzutuje na moje spojrzenie na najnowsze dzieła Rocksteady Studios – szykuje się nam naprawdę wybitna gra. Nie tylko dla fanów Batmana. Jest na co czekać.
Maciej „Von Zay” Makuła