autor: Michał Bobrowski
Dark Void - już graliśmy! - Strona 2
Odważna kombinacja kilku gatunków, w której nie brakuje dynamicznej akcji, a przede wszystkim strzelania. Zobacz nasze gorące wrażenia po rozgrywce w jeden z etapów produkcji pt. Dark Void.
Ten tekst był przygotowany przed premierą gry.
Udostępniony fragment rozgrywki pochodzi mniej więcej z połowy Dark Void. Wraz z innymi rebeliantami muszę wedrzeć się do silnie strzeżonego więzienia i uwolnić przetrzymywanych tam towarzyszy. Pierwszym celem jest zniszczenie dział przeciwlotniczych, które uniemożliwiają lądowanie naszych głównych sił – oczywiście, któż lepiej wykona tę robotę niż nasz zwrotny bohater z silnikami i karabinami laserowymi na plecach. Przejmuję kontrolę nad nim i prawie od razu ginę, roztrzaskując się o pobliskie skały. Cóż – przyzwyczajenia z gier lotniczych, gdzie przyciąganie drążka do siebie bynajmniej nie powoduje ostrego pikowania, w tym przypadku okazują się zgubne. Na szczęście chwilę później znajduję w opcjach stosowny przełącznik i spokojnie mogę kontynuować misję od tego samego miejsca. Przyznam, że nawet po zmianie ustawień w sterowaniu dłuższą chwilę zajmuje mi przyzwyczajenie się, że bohater naprawdę może poruszać się we wszystkich wymiarach. To w połączeniu z nieco ascetyczną oprawą tego poziomu (na skałach trudno w pierwszej chwili znaleźć punkt odniesienia) sprawia, że w pierwszych minutach lotu nie raz zdarza mi się nie wiedzieć, czy lecę w górę, czy w dół. Oczywiście do naszej dyspozycji oddano znajdujący się u dołu ekranu radar, dzięki któremu spokojnie możemy odnaleźć właściwy kierunek. Mimo to obsługi plecaka rakietowego trzeba się po prostu nauczyć – jednym przyciskiem włączamy i wyłączamy tryb przelotowy, innym aktywujemy dopalacz czy wykonujemy efektowne nawroty.

Pierwsze z dział przeciwlotniczych okazuje się bardzo łatwym celem. Aby przy innych nie jest już tak łatwo, przeciwko nam startuje kilka pilotowanych przez obcych maszyn. No i tutaj właśnie mamy do czynienia z typowo zręcznościowymi pojedynkami powietrznymi. Co prawda siła ognia zamontowanych na naszym plecaku karabinów nie jest zbyt duża, ale zawsze możemy pozwolić sobie na coś w rodzaju abordażu powietrznego, aby spróbować pokonać przeciwników ich własną bronią. Sztuka polega na tym, by przelatując w pobliżu wrogich latających spodków, w odpowiednim momencie wcisnąć klawisz B. Jeśli nam się to uda, Will wskoczy na kadłub wrogiego pojazdu i będzie próbował dostać się do środka (musimy wykonać prawidłową sekwencję wciskanych bądź przytrzymywanych przycisków, czyli Quick Time Event). Mnie udaje się to dopiero za trzecim razem – owiewka kabiny odskakuje. Kilka szybkich uderzeń w przeciwnika zakończonych efektownym odstrzeleniem jego mechanicznej głowy, skok na miejsce pilota i już nasza siła ognia mocno wzrasta, przez co zniszczenie pozostałych trzech wieżyczek okazuje się być dziecinną igraszką. Szkoda tylko, że właśnie w tymi miejscu ujawnia się bug, który blokuje start przerywnika filmowego.