autor: Szymon Liebert
Age of Conan: Hyborian Adventures - przedpremierowy test - Strona 2
Age of Conan to pierwsza masowa gra sieciowa, w której barbarzyńcy i brutalne wojowniczki mówią piękną współczesną polszczyzną.
Ten tekst był przygotowany przed premierą gry.
Zadania podzielono według ich trudności, przy czym jej wskaźnik jest dynamiczny i zależy od poziomu naszej postaci. Ciekawe jest to, że sporo misji oznaczonych jako trudne można wykonać w pojedynkę, wykorzystując spryt oraz mechanikę zabawy. Wszyscy gracze lubiący masowe sieciowe produkcje znają standardowy zestaw sprawunków – zbierz grzyby, obedrzyj 20 wilków ze skóry, znajdź 100 medalionów. Age of Conan jest ich pełen, jednak są one w zasadzie bardzo szybkie i rzadko denerwują. Jeśli więc musimy zebrać nawet ponad setkę przedmiotów, okazuje się, że jeden przeciwnik zostawia ich kilka. Często wchodzimy też w interakcję z odpowiednimi przedmiotami podświetlanymi tylko na czas zadania – musimy znaleźć jakiś składnik, rozwalić chatki lub monumenty czy przeszukać zwłoki. Przeważnie wystarczy postać przy jednym egzemplarzu obiektu, gdyż po kilkunastu sekundach można go użyć ponownie.
Chociaż tego typu podejście może zaboleć purystów, którzy lubią pocierpieć, to jednak wydaje się ono dość mądrym rozwiązaniem. Nawet standardowe zadania nie wymagają bowiem godzin kręcenia się w kółko i męczenia jednego typu przeciwników. Tych jest naturalnie sporo i przez większość czasu tłuczemy hordy mniejszych lub większych zwierząt, bestii i wrogich plemion. Najpotężniejsi są oczywiście szefowie danej grupy, którzy przeważnie posiadają cenne przedmioty. Fajnym patentem jest też ten, że przeciwnicy słabsi o kilka poziomów najzwyczajniej w świecie nas ignorują. Dzięki temu unikamy konieczności przebijania się ponownie przez to samo, a jedynie biegniemy do interesującej nas strefy. Ogólnie zadania wydają się ciekawe i są zróżnicowane, a niektóre z nich przeznaczono również dla większych grup graczy.
Jednym ze świetnych motywów jest również interfejs, a przynajmniej interaktywna mapka w rogu ekranu. Zaznaczono na niej wszystkie zadania w postaci strzałek (tam trzeba iść) oraz krzyżyków (w tym miejscu trzeba coś zrobić). System na początku może przerażać, jednak po chwili okazuje się bardzo trafny – klikając na któryś element nawet na małym radarze, przełączamy się pomiędzy misjami. Dzięki temu można nabrać zadań i biec przed siebie. Więcej kłopotów sprawia już ogólny rzut na cały dostępny świat, który jest nieczytelny i niezrozumiały. Ze sterowaniem i przemieszczaniem się pomiędzy ekranami interfejsu problemów raczej nie ma. Można dodać, że postaci zdarza się czasem zablokować w skałach, ale najczęściej da się wyjść z nich po kilku sekundach zmagań z materią i klawiaturą. Bardzo skomplikowany i niewygodny jest za to czat, którego przyswojenie może być prawdziwym wyzwaniem.