autor: Szymon Liebert
Władca Pierścieni: Podbój - zapowiedź - Strona 4
Wracamy do świata Tolkiena w kolejnej niezwykle dynamicznej grze akcji autorstwa Pandemic Studios. Jednak tym razem, ku zaskoczeniu wszystkich, Sauron wygra Wojnę o Pierścień a Shire spłonie!
Przeczytaj recenzję Władca Pierścieni: Podbój - recenzja gry
Gra nie będzie, według zapowiedzi, zwykłym brutalnym wyżynaniem (i w ogóle raczej nie będzie brutalna) znacznie słabszych od nas przeciwników. Owszem, znajdą się i takie misje, jak np. obrona Minas Tirith, polegające głównie na wykańczaniu kolejnych fal wrogów. W innych przypadkach jednak trzeba będzie zastosować niemal strategiczne podejście. Przykładem może być przedstawiona przez twórców bitwa na polach Pelennoru, gdzie jednym z pierwszych zadań będzie zniszczenie machin oblężniczych. Tego dokonamy na jeden z kilku sposobów – np. przez podpalenie lub wykorzystanie wsparcia „artylerii” (katapult), co będzie wymagało uprzedniego wyprowadzenia w pole trolli pilnujących wieży (a więc tu najlepiej nada się zwiadowca). Innym przykładem może być walka z mumakilami (gigantycznymi słoniami obsadzonymi wieżyczkami). Aby powalić taką bestię, trzeba będzie zbliżyć się do niej i wspiąć na grzbiet, uważając, by nie zostać zmiażdżonym lub strząśniętym.

Warto wspomnieć jeszcze o rozgrywce sieciowej – w końcu autorzy tego projektu dość dobrze czują się w tym temacie (wystarczy przypomnieć sobie ich poprzednie gry). Tytuł prezentuje dwie zasadnicze możliwości: tryb kooperacji oraz współzawodnictwo. Za sprawą tej pierwszej opcji będziemy mogli przejść całą kampanię ze znajomymi (maksymalnie 4 osoby), za pomocą podzielonego ekranu lub przez sieć. Drugi typ zabawy umożliwia wspólną grę 16 osobom, w jednym z przedstawionych już w poprzedniej zapowiedzi trybów (czyli Conquest, Capture the Flag, Deathmatch, Hero Deathmatch, Ring Bearer). Do powyższych pięciu odmian multiplayera dodać należy nowy, czyli zapowiedziany niedawno Stronghold, w którym gracze będą walczyli na poszczególnych mapach o kontrolę nad terytoriami Śródziemia. Brzmi to więc dość strategicznie. W niektórych trybach do drużyn graczy dołączą dodatkowo postacie niezależne – oczywiście w celu zwiększenia widowiskowości bitew.
Wobec powyższych doniesień trudno powątpiewać, że Lord of the Rings: Conquest zapowiada się na bardzo ciekawą produkcję. Zaprezentowane już krótkie filmy przedstawiające bezpośrednią rozgrywkę pokazują bezsprzecznie, że tytuł będzie bardzo szybką, widowiskową i dynamiczną grą akcji, która nie pozwoli nudzić się nawet przez sekundę. Taki stan rzeczy twórcy chcą osiągnąć za pomocą kilku technik: ciekawej, aczkolwiek prostej mechaniki walki, sporej ilość wrogów szturmujących na nas przez większość czasu oraz poprzez spektakularną oprawę. Trudno powiedzieć, czy ma to cokolwiek wspólnego z prozą Tolkiena, chociaż można mieć nadzieję, że magiczny klimat zostanie zachowany.
Szymon „Hed” Liebert
NADZIEJE:
- widowiskowe bitwy oparte na tolkienowskiej prozie;
- alternatywna kampania dla złej strony;
- możliwość wcielenia się z znane postacie (także złe);
- ciekawa rozgrywka sieciowa – kooperacja i kilka trybów zabawy.
OBAWY:
- bezmyślna młócka;
- niezbyt zróżnicowane misje.