autor: Maciej Makuła
Dead Space - już graliśmy! - Strona 5
Dead Space próbuje wytłumaczyć, dlaczego najlepsze filmy grozy utrzymane są w konwencji SF. I robi to niezwykle skutecznie.
Przeczytaj recenzję Dead Space - recenzja gry
Ręka mistrza więcej znaczy...
Bawiłem się przy Dead Space kapitalnie i jestem naprawdę rozentuzjazmowany. To tak, jakby wziąć Resident Evil 4 (które bardzo lubię), osadzić w ciekawym świecie SF, dodać fabułę (jak gra ma fabułę też lubię), masę własnych pomysłów (patrz chociażby akapit o grawitacji), a całość przyprawić szczyptą smaczków z różnych reprezentantów klasyki gatunku (i jest to temat na osobny chyba artykuł – nawet imię głównego bohatera jest ukłonem w stronę pewnych zacnych pisarzy). Jest to naprawdę gra dla starych, dobrych, doceniających starania autorów graczy. Nie ma tu urągających intelektowi minigierek (najbardziej przerażającym elementem BioShocka było dla mnie „hackowanie”), uproszczonych elementów rozgrywki czy w końcu – dziecinnego traktowania różnych jej aspektów przez usilną chęć sprowadzenia jej do kategorii dla przedszkolaków.

Jest to dla mnie zdecydowanie najciekawsza produkcja, jaką w tym roku wydadzą „Elektronicy” (a być może w ogóle najciekawsza, jaka ukaże się na rynku) i przykład na to, że w firmie zaczyna dziać się dobrze. Zacząłem od wywodu o autorze, jako gwarancie jakości. Otóż – twórców Dead Space nie da się nie lubić. Po zamienieniu z wybranymi członkami zespołu kilku słów, po zapoznaniu się z ich dziełem, przekonałem się, że właśnie w tym wypadku wydumana przeze mnie korelacja naprawdę istnieje. Jeśli ktoś miał zrobić Dead Space – to tylko oni. Jeśli jesteście sympatykami gatunku, a nie mieliście omawianego tytułu na liście pozycji obowiązkowych – najwyższy czas ją dopisać. A ja zamykam się w swojej komorze hibernacyjnej w oczekiwaniu na premierę.
Maciej „Von Zay” Makuła
NADZIEJE:
- dostaniemy grę dziejącą się w przemyślanym, ciekawym świecie;
- robioną naprawdę dla dorosłego już gracza;
- cechującą się małym współczynnikiem głupoty;
- z zabawami grawitacyjnymi;
- biorącą najlepsze z Resident Evil 4 i innych produkcji;
- pełną smaczków, inspirowaną klasyką SF oraz horrorów;
- nie będącą kolejną kalką znanej marki.
OBAWY:
- zły demon zawładnie umysłami jej twórców i zaczną ją nagle psuć;
- a jak nie oni, to ekipa lokalizacyjna.