autor: Przemysław Zamęcki
Mirror's Edge - GC 2008 - Strona 2
Jestem niemal pewien, że nawet tak nowatorski pomysł może okazać się hitem. Może, ale nie musi, a jak się stanie, przekonamy się niedługo, grając w Mirror’s Edge.
Przeczytaj recenzję Mirror's Edge - recenzja gry
Panowie z DICE nie kryją, że najważniejszą dla nich platformą przy produkcji Mirror’s Edg jest PlayStation 3. Co zresztą w Lipsku było aż nadto widoczne. Nie tylko przeprowadzane zamknięte pokazy dla prasy odbywały się na konsoli Sony, ale także wszystkie standy, przy których w drugim dniu targów tłoczyła się niezliczona ciżba zainteresowanych tym tytułem, również wyposażone były w sporej wielkości czarny „chlebak”. W hali targowej można było zagrać w doskonale znany zainteresowanym poziom rozgrywający się na dachach kilku wieżowców, podczas gdy pokaz ograniczał się do zaprezentowania hasania po drabinkach i platformach tokijskiego zakładu służącego do gromadzenia nadmiaru wody w przypadku wystąpienia tsunami.
Pozostawiamy za sobą dachy wieżowców i kilkanaście najbliższych minut spędzamy w wymyślnym systemie kanałów. Wybór do prezentacji takiego, a nie innego poziomu był w pełni uzasadniony. Dzięki wąskim przejściom i korytarzom, autorzy gry mogli zaprezentować kilka nowych akrobacji, które Faith jest w stanie wykonać.
Mamy na przykład dość odległą platformę, do której bez odpowiedniego rozbiegu nie doskoczymy. Tak się jednak niefortunnie składa, że w miejscu, w którym się znajdujemy, nie ma szans, aby przed skokiem wziąć wystarczająco długi rozbieg na wprost. Biegniemy zatem pod kątem dziewięćdziesięciu stopni do miejsca docelowego i w odpowiedniej chwili, wciskając na padzie przycisk L1, Faith wbiega na ścianę i odbija się prostopadle do niej. Wspominałem o Księciu Persji. Tutaj jest identycznie, tyle tylko, że z widokiem z oczu postaci. Albo przeskakiwanie z drążka na drążek niczym Lara Croft. Zawsze jednak trzeba pamiętać, że najważniejszy jest odpowiedni rozbieg, tak aby maksymalnie wykorzystać coś, co w fizyce nazywamy momentem pędu.
Mirror’s Edge z pewnością zmusi nas do niezłego główkowania. Na początku będą nam pomagać oznaczone na czerwono elementy środowiska gry, które mają za zadanie naprowadzić nas na właściwą ścieżkę. Przydatny okaże się również przycisk kółka na padzie. Po jego wciśnięciu, nasza postać automatycznie zostanie obrócona twarzą w kierunku, w którym powinniśmy się udać.
Po prezentacji i kilkudziesięciominutowym bezpośrednim obcowaniu z Mirror’s Edge jestem niemal pewien, że nawet tak nowatorski pomysł może okazać się hitem. Może, ale nie musi, bo szczerze mówiąc, poza samym skakaniem i walką, autorzy nie zdecydowali się pokazać nic więcej. Nie wiemy zatem, czy fabuła będzie odpowiednio wciągająca, aby przytrzymać nas przed ekranem dłużej niż te kilkadziesiąt minut. Bo ileż w końcu czasu można tylko kicać po platformach?
Przemek „g40st” Zamęcki