autor: Łukasz Malik
Red Faction: Guerrilla - E3 2008 - Strona 2
Głównym wyróżnikiem pierwszych dwu części Red Faction była niespotykana jak na owe czasy możliwość destrukcji terenu, ścian oraz drążenia tuneli. W trzeciej części studio Volition poszło o krok, a nawet kilka kroków, dalej...
Przeczytaj recenzję Red Faction: Guerrilla - recenzja gry
Głównym wyróżnikiem pierwszych dwu części Red Faction była niespotykana jak na owe czasy możliwość destrukcji terenu, ścian oraz drążenia tuneli. W trzeciej części studio Volition poszło o krok, a nawet kilka kroków, dalej. Zniszczyć możemy praktycznie wszystko, podkreślam, wszystko, a zdecydowana większość misji będzie rozgrywać się na otwartych terenach. Środowisko w takim stopniu podatne na destrukcję stawia przed nami nieograniczone możliwości interakcji. Podczas prezentacji jeden z developerów opowiedział o sposobie przejścia jednej misji, którego autorzy sami nie przewidywali, a wpadł na niego jeden z testerów. Należało wejść do jakiegoś budynku, gracz doprowadził więc do zawalenia jednej ze stojących nieopodal wież, która upadając zrobiła w nim wyrwę, stając się tym samym mostem, po którym bez problemów bohater dostał się do środka. Do naszej dyspozycji zostanie oddanych wiele niszczycielskich narzędzi: od wielkiego młota po przyklejane bomby. Również dobrze rozpędzony samochód okaże się niezłym środkiem destrukcji, podobnie jak występujące w dalszej części rozgrywki mechy górnicze. Nie należy jednak popadać w absolutny zachwyt – przy takiej skali zniszczeń, obliczanie toru lotu każdego fragmentu rozwalanej ściany wymagałoby odpalenia gry na super komputerze. Musimy zejść na ziemię. Fizyka Guerrilli jest dość prosta i zdaje się bazować (przynajmniej w części) na skryptach.
Red Faction: Guerrilla to 22 misje główne, których przejście powinno zająć około 15-20 godzin. Gdy dodamy do tego misje poboczne, wychodzi całkiem przyzwoity czas rozgrywki, jak na współczesne produkcje. Do tego należy pamiętać o multiplayerze dla szesnastu osób z trybem, który będzie bazował na niszczeniu otoczenia. Autorzy rozważają także udostępnienie edytora do pecetowej wersji gry. Jednak ostateczna decyzja w tej sprawie jeszcze nie zapadła.
W trzeciej części Red Faction najciekawiej prezentuje się możliwość wpływania na sytuację militarną w danym obszarze. Mamy dokonywać tego zarówno poprzez akcje dywersyjne jak i bardziej skomasowane ataki. Jak to wyjdzie w praniu, zobaczymy. Założenia są ambitne, miejmy tylko nadzieję, że pomysły przełożą się na wysoką grywalność. Premiera tytułu w pierwszym kwartale przyszłego roku.
Łukasz „Verminus” Malik