autor: Patrycja Rodzińska
Space Siege - pierwsze wrażenia - Strona 2
W tej grze chodzi o „fun”, a nie o frustrowanie się – Chris Taylor o swojej najnowszej grze Space Siege.
Przeczytaj recenzję Space Siege - recenzja gry
W centrum jest nasz bohater, bo bez tego nie moglibyśmy opowiedzieć całej historii. Inspiracji dla tego wątku (utrata człowieczeństwa) dostarczyły mi filmy, seriale s-f, m.in. Robocop. Słuchając jednej z piosenek Nine Inch Nails (...), myślałem o tej grze, o wyborach, które krzywdzą. I to jest rodzaj emocjonalnej głębi (...). Z drugiej strony Space Siege jest dla nas czymś nowym. Jest grą szybką, prostą, zrobioną dla tych, którzy nie chcą ciężko główkować (...) i od gry oczekują zabawy. Chcieliśmy poeksperymentować. W przyszłości po Gas Powered Games można oczekiwać różnych eksperymentów – wyjaśnia Taylor.
Soleil: A nie macie w planach wydania jakiejś kolejnej gry fantasy, hm?
Chris Taylor: Prawdopodobnie wydamy.
Walker, próbując ratować ludzkość, kładzie na szalę własne człowieczeństwo. Implanty, które będziemy mogli mu aplikować (oczy, mózg, kręgosłup, klatka piersiowa, dłonie, ramiona, nogi) zwiększą jego siłę, wytrzymałość i celność, lecz każde mechaniczne ulepszenie uszczknie nieco z jego człowieczeństwa. A to z kolei zmieni zachowanie NPC-ów wobec Walkera – garstki załogi S.S. Armstrong: oficera łączności Giny Reynolds, zafascynowanego cybernetyką chirurga dr Edwarda DeSoto, żołnierza Jake’a Hendersona i mechanika Franka Murphy’ego. Wpłynie to na drzewko rozwoju bohatera, na fabułę, a w konsekwencji na zakończenie. Jeśli wybierzemy tę mniej ludzką i łatwiejszą drogę na ukończenie Space Siege, to w 12-13 godzin single playera możemy całkowicie zmienić Setha Walkera w maszynę.
Walkerem-człowiekiem gra się trudniej, a zakończeń jest według mnie cztery – dobre, złe, kiedy ratujesz Ginę (kobieta, która kocha Setha) i kiedy Ci się to nie udaje. Ta gra jest fajna, gdy można grać w nią samotnie, gdy nikt Ci nie przeszkadza. Trzeba się skupić. Słuchać dialogów – dodaje Taylor, zarzekając się, że już nic więcej nie powie, bo taka straszna z niego gaduła.

Nadchodzą ciężkie czasy dla Companion Cube z gry Portal, bo oto na horyzoncie rysuje się konkurencja. Nieodłącznym kompanem Setha Walkera w Space Siege, którego skonstruujemy mniej więcej po półtorej godziny grania, będzie uroczy pomarańczowy robot – Harvey. Pomarańczowy pomocnik przyda się szczególnie, jeśli wybierzemy opcję nieimplementowania w siebie wszczepów i pozostania człowiekiem, bowiem wówczas gra robi się trudniejsza. HR-V, podobnie jak naszą broń (m.in. Frag Rifle, shotgun, wyrzutnia rakiet, miny grawitacyjne, bomby eksplodujące, gdy w pobliżu pojawią się wrogie jednostki), czy samego bohatera, możemy nieustannie ulepszać w specjalnie wyznaczonych do tego miejscach. W tym celu należy zbierać (wcisnąć Z) zdobyte lub walające się po statku kosmicznym części, a zostaną one automatycznie przerzucone do inwentarza. Dużym ułatwieniem jest to, że części nie różnią się od siebie i żeby coś upgradować, wystarczy zebrać odpowiednią ich liczbę, nie kłopocząc się o poprawną kombinację podzespołów.