autor: Borys Zajączkowski
Mirror's Edge - przed premierą - Strona 2
Trzy słowa-klucze będą przydatne, by poczuć klimat ME: free-running, Yamakasi i... The Matrix.
Przeczytaj recenzję Mirror's Edge - recenzja gry
Świat widzisz oczami Faith. Widzisz jej ręce i jej nogi. Wszystko, co Cię otacza, jest bardzo wyraźne, ale mało kolorowe – tak jakby ktoś pociągnął suwak nasycenia w dół. Otoczenie wydaje się przez to nie do końca rzeczywiste, niemniej bardzo wyraźne. I jeden kolor się z niego wybija: czerwony. Czasem jego pomarańczowa odmiana. Oznacza on, że element, który jest nim pociągnięty, jest ważny. Przeważnie jest to coś, czego można się chwycić lub z czego można się odbić. Może to być na przykład płoza przelatującego helikoptera – jak szaleć, to szaleć. Kamera, mimo że mamy do czynienia z FPP, zdaje się żyć własnym życiem – trochę tak jakby Faith miała oczy zamocowane na czułkach – czasem zdecydowanie za dużo udaje się jej zobaczyć wyglądając zza krawędzi. Niemniej jest to bardzo fajne. I przydatne.

To, jak Faith, postrzega świat – na nutę komiksową, acz hiperrealistycznie jednocześnie – budzi podejrzenia, że za tą maską coś jeszcze jest. Coś zupełnie innego. Myślisz: Assassin’s Creed i zaczynasz mimowolnie dostrzegać analogie. A stateczny głos Mercury’ego (musi się kojarzyć z Morpheusem, siły nie ma) dodatkowo to wrażenie umacnia. No i obowiązkowy, matriksowy bullet time, tu nazywany momentem koncentracji. Z drugiej strony komiksowe wprowadzenie do gry każe oczekiwać pewnej ekstrawagancji w autorskim doborze środków wyrazu...
Zarys fabuły gry frapuje. Komiksowa otoczka, totalitarny klimat wraz z wyłamującymi się z niego runners oraz siostra Faith ewidentnie wrobiona przez siły rządowe, by się jej z jakiegoś powodu pozbyć. W połączeniu z ogólnym „brakiem oczywistości czegokolwiek” otrzymujemy tajemniczy miks możliwości, teorii i podejrzeń oraz pewność, że za plecami mamy odzianych na czarno facetów kłujących przestrzeń wokół siebie naostrzonym ołowiem. A gracz – Faith – musi tę przestrzeń tak modelować, by ułożyła się w prostą i łatwą drogę do celu. Oj, tak: w Mirror’s Edge chce się zagrać.
Borys „Shuck” Zajączkowski
NADZIEJE:
- otwarty świat gry;
- trzymająca w napięciu fabuła;
- ciekawy koncept poruszania się i walki.
OBAWY:
- co tak naprawdę będzie można w ME robić poza skakaniem i okładaniem przeciwników pięściami?