autor: Szymon Błaszczyk
East India Company - zapowiedź - Strona 2
East India Company czerpie pełnymi garściami z Sid Meier’s Pirates, przy okazji wprowadzając kilka nowatorskich rozwiązań. Czy to wystarczy, by przyciągnąć przed monitory miłośników pirackich realiów?
Przeczytaj recenzję East India Company - recenzja gry
Morskie batalie
Walki odbywać się będą w czasie rzeczywistym. Oznacza to mniej więcej tyle, że w chwili, gdy natrafimy na nieprzyjaciół (lub sami zdecydujemy się zaatakować), widok przełączy się trzecioosobowy i rozpocznie się zabawa. Kto grał w dzieło Sida Meiera, doskonale wie, że bitwy były tam typowo zręcznościowe. W East India Company walki będą bardziej nastawione na symulację aniżeli arcade. Przypuszczalnie zostaną zrealizowane raczej na wzór tego, co mieliśmy okazję zobaczyć kilka lat temu zobaczyć w Pirates of The Carribean. Warto dodać, że wykonaniem niektórych czynności zajmie się sama załoga. Szczególnie istotną rolę odegrają różnego rodzaju specjaliści (poziom ich umiejętności będzie z czasem wzrastać) – chirurg pokładowy postawi na nogi rannych, oficer zmobilizuje marynarzy do szybszej i solidniejszej pracy, a dowódca artylerzystów sprawi, że będą celniej strzelać. Twórcy przygotowują też system wydawania rozkazów, który ma graczowi umożliwić sprawne manewrowanie statkiem i wydawanie komend bez konieczności odrywania wzroku od ekranu monitora. Niestety wciąż nie wiadomo, jak będą wyglądały abordaże.

Piracka strategia
Żywię ogromną nadzieję, że miłą odskocznią od ciągłego żeglowania będą oblężenia miast. Kiedy tylko rozpoczniemy natarcie, kamera powędruje wysoko do góry i East India Company stanie się... strategią czasu rzeczywistego. Oczywiście w początkowej fazie rozgrywki nawet zdobycie dowolnej wioski może nam sprawić problemy. Dopiero później, gdy dorobimy się potężnej flotylli i skompletujemy załogi, stanie się możliwe szturmowanie twierdz.
Ciekawym urozmaiceniem mają być działania dywersyjne polegające na sabotowaniu systemów obronnych portów. Oczywiście zakradając się do wrogiego obozu, musimy się liczyć z tym, że natrafimy na strażników. Wówczas z pomocą przyjdzie nam szabla lub rapier. Według obietnic autorów do dyspozycji gracza będzie całe mnóstwo realistycznie odwzorowanego oręża.
Osoby interesujące się pirackimi realiami na pewno ucieszy fakt, że w East India Company pojawią się chyba wszystkie rodzaje ówczesnych statków: brygantyny, szkunery, fregaty, brygi czy slupy – będzie czym pływać po oceanach. Pozostaje się cieszyć, że fiński deweloper wypłynął poza Karaiby, co nie udało się niemal żadnej produkcji z tego gatunku. Tym razem zobaczymy spory kawałek świata – począwszy na Anglii, a skończywszy na Indiach.
Jak z pocztówki
Spójrzcie na dostępne grafiki – cud, miód i orzeszki. Wszystko wskazuje na to, że silnik generujący oprawę graficzną korzysta z dobrodziejstw nowoczesnych technologii. Co prawda na pewno odbije się to na wymaganiach sprzętowych, ale dla takich widoczków warto będzie wyłożyć trochę kasy na modernizację komputera.

Być cierpliwym
Nie chcę być złym prorokiem, lecz wątpię, by East India Company trafiła na półki sklepowe wcześniej niż u schyłku bieżącego roku. Mnóstwo elementów wymaga dopracowania, co potwierdza wydawca, wciąż umieszczając na swojej stronie bardzo lakoniczne informacje. Niemniej to, co jest nadzwyczaj dobrze projekt Skandynawów zapowiada.
Szymon „SirGoldi” Błaszczyk
NADZIEJE:
- liczne podobieństwa do Sid Meier’s Pirates dobrze wróżą East India Company;
- wreszcie opuścimy Karaiby i zwiedzimy inne obszary świata – Daleki Wschód i Europę;
- graficznie East India Company prezentuje się świetnie;
- oby bitwy morskie zostały porządnie zrealizowane;
- elementy gry strategicznej – obleganie miast;
- prosty system RPG na pewno urozmaici zabawę.
OBAWY:
- East India Company jest debiutanckim projektem chłopaków z Encore Games...