autor: Marek Czajor
Microsoft Train Simulator 2 - zapowiedź - Strona 2
Wydawało się, że już się nie ukaże. A jednak! Już wkrótce druga część jednego z najlepszych w historii gier symulatorów kolejowych.
Ten tekst był przygotowany przed premierą gry.
Przed tobą ciężka praca na rzeczywistych, aktualnych i historycznych szlakach kolejowych, rozsianych po całym globie. Czy pamiętasz piękne górskie krajobrazy na japońskiej wyspie Kyushu? Albo amerykańskie, przecinane skalistymi wzgórzami prerie Montany? Albo alpejskie widoczki podziwiane z okien luksusowego Orient-Expressu? W „jedynce” było sześć tras, teraz dojdzie kilka kolejnych, jednak nie jest jeszcze znana dokładnie ich liczba. Mówi się o jankeskim szlaku w Pensylwanii, zawierającym słynny łuk Horseshoe Curve. Wiadomo też, że autorzy nawiązali współpracę z niemieckim przewoźnikiem Deutsche Bahn AG. Oznacza to, że prawdopodobnie będziesz rozbijał się po traktach kolejowych tuż za naszą zachodnią granicą.
Praca maszynisty to nie przelewki. Droga do celu będzie długa i trudna, a twoi przełożeni wymagają terminowego stawiania się u celu. Nieraz będziesz musiał zdrowo dołożyć mocy albo pokombinować, by zniwelować spowodowane przez siebie (lub nie) opóźnienia itd. Trzeba pamiętać, że obowiązuje cię przestrzeganie kolejowej sygnalizacji świetlnej, a na domiar złego gros tras przechodzi przez bardzo trudny teren, pełen wzniesień, nachyleń terenu, zdradliwych łuków, ostrych serpentyn itd. Powiedzenie „trzyma się drogi jakby jechał po szynach” nie do końca jest zasadne. Jeśli zapomnisz przystopować rozpędzony pociąg przed zakrętem, nie licz na cuda. Licz raczej na katastrofę. Cóż, fizyka w grze traktowana ma być serio.

Realizm w Microsoft Train Simulator 2 to zresztą nie tylko fizyka, ale również park maszynowy z jego obsługą. Budowy lokomotyw, konstrukcje kabin maszynisty, rozmieszczenia wskaźników, przycisków, nastawników, lampek kontrolnych, wskaźników itd. mają wiernie odpowiadać rzeczywistym odpowiednikom, a co za tym idzie, sterowanie pociągiem nie będzie proste. Nie sądzę wprawdzie, żeby autorzy nie zostawili furtki dla leniwych (czytaj: takich, co to lubią obsługiwać grę dwoma przyciskami) i nie zaimplementowali regulowanego stopnia trudności, ale ci, którzy lubują się w masochistycznych studiach instrukcji obsługi, by w ogóle ruszyć z miejsca – będą mogli się wykazać.