autor: Łukasz Gajewski
Soldier of Fortune: Payback - zapowiedź - Strona 2
Pierwszy Soldier of Fortune powstał w 2000 roku. W roku 2007 światło dzienne ujży trzecia odsłona tej serii, tym razem z podtytułem Payback.
Przeczytaj recenzję Soldier of Fortune: Payback - recenzja gry
Pierwszy zaprezentowany przed wydawcę filmik z gry był wyjątkowo mało krwawy. Wśród fanów pojawiły się obawy, że produkt finalny będzie pozbawiony charakterystycznej dla serii brutalności i latających dookoła fragmentów ciał. Okazało się jednak, że lęki te są niepotrzebne i że osoby spragnione hektolitrów krwi nie będą mogły narzekać. Patrząc od strony technicznej, ciało każdego przeciwnika podzielone będzie na 36 kawałków – sami się domyślcie, czemu ma to służyć. Poza kawałkami mięcha armatniego, w powietrzu latać będą również pokrywające je ubrania, a postrzeleni przeciwnicy będą obwicie i widowisko krwawić.

W zaprezentowanych fragmentach gry widać nowoczesną fizykę, opartą na interakcji ze środowiskiem: wybuchające granaty, zbiorniki z paliwem wytwarzające falę uderzeniową, możliwość niszczenia sporej części scenografii. Jakość grafiki trudno jednak w tej chwili ocenić. Nieliczne screenshoty i filmy (w większości słabej jakości) są zbyt wyrywkowe, aby powiedzieć coś konkretnego. O ile część modeli postaci, rodzajów broni czy tekstur wygląda nieźle, to inne prezentują albo etap wczesnej bety, albo co gorsza niedopracowany produkt. Podobnie jest z animacją. Wiele z zaprezentowanych scen sprawia pozytywne wrażenie – wrogowie poruszają się naturalnie i płynnie, a na trafienia reagują wyjątkowo naturalistycznie. Gdzieniegdzie widać jednak błędy – być może już usunięte.
Nie ukrywam, że mam mieszane odczucia wobec tej gry. Activision wyda ją w czasie, gdy na rynku strzelanek zrobi się bardzo ciasno. Call of Duty 4, Gears of War PC, Unreal Tournament 3, Crysis, nowy Painkiller… Bez komentarza. W tej sytuacji łatwo zrozumieć decyzję Activision, które postanowiło wydać SoF3 jako tytuł budżetowy. W sytuacji, gdzie sam wydawca wykazuje się brakiem wiary w swój produkt, można mieć poważne obawy co do jego jakości. Autorzy wciąż mało pokazali i powiedzieli. Czy to znaczy, że chcą zostać czarnym koniem nadchodzącego wyścigu? A może po prostu oszczędzają na PR-owcach. W sumie lepiej na nich, niż na programistach.
Łukasz „Gajos” Gajewski
NADZIEJE:
- Dla fanów serii – naturalizm;
- niezła grafika i dopracowana fizyka.
OBAWY:
- Kontrowersyjny producent;
- mało informacji = autorzy nie mają się czym chwalić?
- produkcja budżetowa