autor: Bolesław Wójtowicz
Runaway: A Road Adventure - przed premierą - Strona 2
Już niedługo bo tuż po wakacjach, na półkach sklepowych zagości gra z Pendulo Studios pod nieco tajemniczym tytułem: „Runaway – A Road Adventure”. Będzie to klasyczna przygodówka w pełnym tego słowa znaczeniu, zapowiadająca się na prawdziwy przebój.
Przeczytaj recenzję Runaway: A Road Adventure - recenzja gry
Początkowo Brian, jako trzeźwo myślący człowiek, jej majaczenia złożył na karb szoku wywołanego wypadkiem. Jednakże kiedy, przez zwykłą ciekawość, spróbował sprawdzić wersję przedstawioną przez przestraszoną kobietę, okazało się, że miała ona rację. Cudem udaje im się uniknąć kolejnego zamachu na ich życie, ale od tej pory zostali skazani na ciągłą ucieczkę przed pościgiem. Przynajmniej do czasu, kiedy zdołają wyjaśnić jaka zagadka kryje się za tajemniczym krucyfiksem i kto go tak pilnie poszukuje. Od teraz Gina i Brian zostali skazani na samych siebie. Tak, panowie, a zaczęło się od niewinnego jabłka...
W taki oto sposób przedstawia się fabuła „Runaway – A Road Adventure”. Całkiem, całkiem muszę przyznać. A pamiętajmy, że to dopiero początek. Później wraz z naszymi bohaterami, i nie tylko z nimi, będziemy mieli okazję zwiedzić Muzeum Historii Naturalnej w Chicago i rezerwat plemienia Hopi w północnej Arizonie gdzie dane nam będzie wędrować po jaskiniach, prehistorycznych ruinach wymarłej kultury indiańskiej, wspinać się na góry, uczestniczyć w magicznych obchodach i ceremoniach. Spotkamy różnych, dziwnych chwilami ludzi, którzy niekiedy dostarczą nam dalszych wskazówek, a czasami wpakują w kłopoty. Wszak na początku trudno zgadnąć jakie zamiary wobec nas może żywić grupa transwestytów, indiański kapłan lub banda koczowników mających za siedzibę miasto duchów. W tej podróży ciągle będzie nam towarzyszyć uczucie, że nie wszystko jest do końca takim jakim może się wydawać... Ale stop. O fabule gry ani słowa więcej.
Jak już na początku wspomniałem „Runaway – A Road Adventure” jest klasyczną, dwuwymiarową przygodówką ze wszystkimi tego określenia znaczeniami. Przede wszystkim grafika. Wspaniale rysowana, z przepiękną paletą barw i trójwymiarowymi postaciami przedstawionymi w komiksowym wręcz stylu, przy zastosowaniu swobodnych zmian ustawienia kamer. Całość mają dopełniać animowane sekwencje filmowe oraz niepowtarzalne efekty światłocienia. Ale te rzeczy już w niektórych grach z tego gatunku widzieliśmy. Natomiast jest coś, co jest raczej niebywałe dla grafiki dwuwymiarowych przygodówek. Tym czymś jest zastosowana rozdzielczość. Możemy, o ile chcemy, ustawić ja maksymalnie do 1024x768, a jak wówczas przepięknie wygląda świat gry w prawie setce lokacji, nie muszę chyba wam mówić.
O ile mogę opisać wam grafikę gry, gdyż dane było mi ją ujrzeć na własne oczy, o tyle odnośnie dźwięków i doboru głosów trudno będzie mi się wypowiedzieć. A to z tego powodu, że miałem możliwość grać tylko w wersję beta, która niestety nie zawierała tych, jakże ważnych elementów. Dlatego też musimy uwierzyć na słowo producentowi, że nasze uszy rozkoszować się będą perfekcyjną ścieżką dźwiękową stworzoną przy użyciu najnowszego systemu o nazwie Mip Music System. Jak to będzie funkcjonowało naprawdę, pogramy, zobaczymy. Natomiast sama muzyka w grze (a przynajmniej w tej wersji, której miałem okazję używać), to naprawdę świetne, klimatyczne kawałki smooth-jazzowe, tworzące rewelacyjny nastrój.