autor: Bartłomiej Kossakowski
The Saboteur - przed premierą - Strona 3
Lubicie wybuchowe mieszanki? Saboteur to połączenie filmowego Sin City i Allo, Allo. Lubicie być zaskakiwani? Twórcy Mercenaires szykują grę w realiach wojennych, która w żadnym stopniu nie przypomina tych poprzednich.
Przeczytaj recenzję The Saboteur - recenzja gry
Sean nawiąże też w mieście sporo znajomości, w tym z członkami wspomnianego ruchu oporu, bo autorzy nie postawili wyłącznie na skradanie i akcję, ale gra ma rozbudowaną fabułę i wątek przygodowy. Dialogi z napotkanymi postaciami będą odbywać się dość często, a poznane osoby w mniej lub bardziej konkretny sposób mogą nam potem pomóc w walce z okupantem.
Dopracowanie szczegółów oprawy wizualnej nie było dla autorów najważniejsze, a grafika nie jest najmocniejszą stroną tego tytułu. Przynajmniej tak wygląda sytuacja na tym etapie prac. Premiera zapowiedziana jest dopiero na przyszły rok, więc twórcy mają jeszcze chwilę, aby udoskonalić swe dzieło. Ciężko jednak nie odnieść wrażenia, że nie chodzi im o śliczne wybuchy, jak największą liczbę detali i piękne teksturki. Zamiast wizualnego realizmu postawili na zbudowanie specyficznego nastroju, co – głównie dzięki wspomnianemu zabiegowi z kolorami – zapowiada się znakomicie. To nie fajerwerki graficzne są tu najważniejsze. Jeśli porównać Saboteura do filmu, daleko mu do hollywoodzkich superprodukcji wojennych w rodzaju Szeregowca Ryana, a bliżej do filmów noir. Jest więc mroczna atmosfera, charakterystyczna gra światła i cienia, a jakaś niepokojąca tajemnica wręcz wisi w powietrzu. W budowaniu nastroju pomaga też muzyka – między innymi dźwięki jazzowe z tamtych lat. Za dnia słuchamy przyjemnych francuskich piosenek, które nocą przeobrażają w bardziej chaotyczne, pokręcone melodie.

Ekipa z Pandemic Studios udowodniła już, że czasami warto podejść do wyeksploatowanego przez wszystkich twórców gier tematu w niekonwencjonalny sposób. Tworząc dwie części ciepło przyjętego przez graczy Destroy All Humans! pozwolili nam sprawdzić, jak to jest choć raz poczuć się nie jak broniący planetę przed inwazją kosmitów dzielny człowiek, ale właśnie jak ten przybysz z innej planety, mający na celu wybicie tysięcy ludzi. A jednak, tamtym produkcjom brakowało czegoś, by nazwać je naprawdę wybitnymi. Miejmy nadzieję, że z Saboteurem będzie inaczej. Nietypowe podejście do tematu już mamy zapewnione. O niesamowity klimat nie musimy się obawiać. Jest też bohater, z którym możemy się utożsamiać. Do przyszłego roku pracownicy Pandemic Studios muszą dopracować pozostałe elementy i dostarczyć nam dużo ciekawych misji, naprawdę wielki, żyjący własnym życiem świat i ciekawą fabułę. Lubicie wybuchowe mieszanki? To trzymajcie za nich kciuki!
Bartłomiej Kossakowski
NADZIEJE:
- nietypowe podejście do tematu wojny – nie wcielamy się w żołnierza, ale ulicznego awanturnika;
- atmosfera niczym z filmów noir;
- Paryż z pierwszej połowy dwudziestego wieku jako miejsce akcji.
OBAWY:
- liczba misji i ich szczegóły – wciąż nic o tym nie wiemy;
- czy twórcom uda się odpowiednio wyważyć proporcje między akcją, skradanką i przygodą?