autor: Artur Falkowski
Chrome 2 - pierwsze wrażenia - Strona 3
Gra Chrome 2, podobnie jak pierwsza część, osadzona zostanie w odległej przyszłości, w czasach, kiedy ludzkość skolonizowała wiele planet, rzeczywista władza nad światem spoczywa w rękach potężnych korporacji, a śmierć nie musi być nieodwracalna.
Ten tekst był przygotowany przed premierą gry.
Zwiedzając planety co jakiś czas trafimy do jakiejś osady czy bazy wojskowej, w której będzie można zakupić nowy sprzęt i sprzedać nieco zdobycznego ekwipunku, oddać ciało do przechowalni, a także podjąć się wykonania danej misji. Krótko mówiąc, takie miejsca będą dla nas punktami wypadowymi, z których będziemy wyruszać na nasze wyprawy i do których będziemy powracać dla podreperowania kondycji i podniesienia możliwości postaci.
Kolosy bis
Do tej pory celowo omijałem jeszcze jeden istotny i rzucający się w oczy elementy gry – mechy, potężne, olbrzymie maszyny, na które natrafimy po drodze. Te mechaniczne potwory, które całkiem słusznie kojarzyć się mogą z ofiarami Wanderera w Shadow of the Colossus zrobią naprawdę spore wrażenie, kiedy majestatycznie stąpając miażdżyć będą drzewa, ludzi i napotkane budynki. To przeciwnicy, z którymi trzeba będzie się liczyć. Zanim uda nam się unieszkodliwić te olbrzymy, będziemy musieli się natrudzić, by znaleźć ich słaby punkt.

W prezentowanym mi konceptowym poziomie trzeba było właśnie uporać się z takim mechem. Już z daleka widać było jego sylwetkę, gdy wznosił się nad pobliskimi drzewami, lekko migocząc od otaczającego go pola ochronnego. Żeby w ogóle zmierzyć się z olbrzymią maszyną, trzeba było najpierw przedostać się przez tę barierę. Zdawała się być nie do pokonania i czyniła mecha niedostępnym dla naszych pocisków.
Jeżeli graliście w Splinter Cella, z pewnością pamiętacie laserowe czujniki, które dało się oszukać jedynie dzięki wszytemu w ubranie strażników nadajnikowi. Trzeba było albo przemknąć tuż za takim delikwentem, albo unieszkodliwić go, przerzucić sobie przez ramię i bezpiecznie przedostać się na drugą stronę chronionego pomieszczenia. Podobne rozwiązanie zastosowali twórcy Chrome 2. Należało bowiem odnaleźć jednego z wrogich żołnierzy, którzy za sprawą wszczepionego w ich organizm neutralizatora pola ochronnego mają swobodny dostęp do mecha. Wystarczyło zakraść się do odpowiedniego osobnika, uśpić go (nie zabijać!) i przejąć jego ciało. Cała operacja przebiegła błyskawicznie. Dla naszego nowego wcielenia bariera nie stanowiła żadnego problemu. Po chwili bohater był już po drugiej stronie, obserwując potężną maszynę w całej swej okazałości. Był to mech o konstrukcji pająka (wąskie, długie nogi oraz silny, opancerzony korpus). Poruszał się niezwykle ślamazarnie. Dzięki temu prowadzący nie miał większego problemu z dostaniem się pod niego. Teraz wystarczyło tylko wykorzystać wystrzeliwaną linę z wyciągarką, by uwiesić się na jego korpusie i mieć dobry widok na poruszające się nogi. Właśnie na jednej z nich znajdowało się słabo opancerzone miejsce, w które należało trafić. Po celnej serii robot osunął się na ziemię, a wtedy można było dokończyć dzieła.