autor: Bartłomiej Kossakowski
Eternal Sonata - zapowiedź - Strona 3
Czy jedna z najlepiej zapowiadających się gier jRPG tego roku będzie prawdziwym hołdem dla naszego słynnego kompozytora? Cóż, pozostaje wierzyć, że tak, a celem Japończyków nie jest jedynie zarobienie kasy.
Ten tekst był przygotowany przed premierą gry.
Co ciekawe, dostępne rodzaje ataków specjalnych zmieniają się w zależności od tego, czy bohaterowie stoją na jasnych czy też ciemnych obszarach pola walki. Ustawienie członków drużyny nie jest więc ważne wyłącznie przy obronie. Na początku gry każda z postaci ma tylko jeden jasny i jeden ciemny atak, co z czasem oczywiście musi się zmienić. Łączenie ich w kombosy (nazwane tutaj ładnie „echami”) będzie oczywiście niezbędne. Dwadzieścia cztery „echa” pozwolą uruchomić atak zmasowany (zwany z angielska „harmony chains”, czyli – choć nie brzmi to w naszym języku już tak pięknie – „łańcuchy harmoniczne”). Jak to się sprawdza w praktyce – zobaczymy, ale zapowiada się ciekawie. Tym bardziej że większość ataków ma coś wspólnego z instrumentami i muzyką.
Bluźnierstwo czy hit?
Japończycy to dziwny naród. Mniejsza z tym, że istniejące w ich języku słowo „aoi” można przetłumaczyć – w zależności od kontekstu – zarówno jako „zielony”, jak i jako „niebieski”. Mnie tak naprawdę dziwi, jakim cudem udało się zebrać tylu utalentowanych, a zarazem wykręconych rysowników, animatorów, designerów czy może po prostu artystów w jednym miejscu. Konsekwencje takiego stanu rzeczy są widoczne na pierwszy rzut oka – w końcu to jeden z nielicznych krajów świata, w którym komiksy są większością sprzedających się książek. Ilu artystów pracowało przy Eternal Sonata? Tego nie wiem, jestem jednak pewien, że udało im się stworzyć grę piękną. Cell-shading sprawdził się tu wyśmienicie i nie ma odrobiny przesady w stwierdzeniu, że całość wygląda jak dobrze zrealizowany film animowany. Poszczególne lokacje nie świecą pustkami, jak to było choćby w Enchanted Arms, postaci poruszają się naturalnie. Kwestią sporną jest oczywiście stylistyka – nie wszyscy lubią oglądać rysunkowe, przerośnięte cebule, które po trafieniu eksplodują dziesiątkami kolorów, ale samym designerom nie można mieć nic do zarzucenia. Obejrzyjcie screeny w naszej galerii, przejrzyjcie filmiki – ta gra od strony wizualnej to prawdziwe arcydzieło. No, może arcydziełko, ale gwarantuję, że czegoś takiego na Xboksie 360 po prostu jeszcze nie było.
O tym, że muzyka jest nieodłącznym elementem gry, nie muszę chyba nikogo przekonywać. Utwory Chopina specjalnie na potrzeby gry nagrał rosyjski pianista – Stanisław Bunin. Wspomógł go japoński muzyk Motoi Sakuraba. Czy jedna z najlepiej zapowiadających się gier jRPG tego roku będzie prawdziwym hołdem dla naszego słynnego kompozytora? Cóż, pozostaje wierzyć, że tak, a celem Japończyków nie jest jedynie zarobienie kasy i wypaczanie historii, bo i z takimi opiniami można się było spotkać w polskiej prasie (o Eternal Sonata pisały już nasze dwa największe dzienniki). Cóż, Polacy to dziwny naród...
Bartłomiej Kossakowski
NADZIEJE:
- totalnie wykręcona fabuła z naszym słynnym kompozytorem w roli głównej;
- przepiękna oprawa wizualna – gra wygląda jak doskonały film animowany;
- nieskomplikowany, ale ciekawy system walki.
OBAWY:
- Chopin w towarzystwie przerośniętych, magicznych cebul nie wszystkim musi się podobać;
- muzyka Chopina w grze akcji? To może, ale nie musi się sprawdzić.