autor: Marek Czajor
Medal of Honor: Airborne - zapowiedź - Strona 2
Kolejna odsłona najpopularniejszego FPS-a wojennego ostatnich lat zapowiada się niezwykle atrakcyjnie. Sporo innowacji, w tym możliwość kierowania pojazdami i pobujania się na spadochronie każą wyczekiwać tego tytułu z niecierpliwością.
Przeczytaj recenzję Medal of Honor: Airborne - recenzja gry
Pięć kampanii to raczej sporo grania. Każda operacja podzielona zostanie na dwa etapy. W pierwszej fazie wcielisz się w zwiadowcę o nazwisku Eddie La Pointe, który, zrzucony samotnie na obszar przyszłych działań, będzie miał za zadanie przeprowadzić rekonesans tuż przed główną operacją Aliantów. Po cichym, dyskretnym rozpoznaniu terenu, zdobyciu potrzebnych informacji i złożeniu meldunku przez radio zakończysz działania jako Eddie. Drugi etap rozgrywki to już udział we właściwej, głównej części inwazji. Tym razem jako Boyd Travers, starszy szeregowy amerykańskiej 82 Dywizji Powietrznodesantowej, wraz z towarzyszami broni przeprowadzisz desant z właściwym mu rozmachem: z warkotem powietrznych maszyn, hukiem dział artylerii, jazgotem karabinów maszynowych i wrzaskiem z tysięcy gardeł.
Praktycznie każda kolejna część serii Medal of Honor wprowadza pewne modyfikacje do mechanizmu rozgrywki, ale tym razem zmiany mają być wręcz rewolucyjne! Autorzy obiecują ci prawdziwą swobodę działania i możliwość osiągania celów misji na wiele sposobów. Twój komandos nad teren wroga dostawał się będzie drogą powietrzną i przed skokiem sam zadecydujesz, w którym punkcie ma wylądować. Po zrobieniu hopla z samolotu tak pokierujesz linkami spadochronu, by trafić w planowane miejsce lądowania. Czasem się to uda, a czasem nie, np. gdy zawieje nieodpowiednio wiatr, ściągnie cię seria z kaemu lub szarpniesz nie za tą linkę, co trzeba. Podsumowując: możliwość dowolnego wyboru miejsca startu jest kolosalną zmianą w stosunku do poprzednich części cyklu, czyniąc każdą rozgrywkę całkowicie unikalną.
Skok ze spadochronem jest raczej traumatycznym przeżyciem, gdy wokół ciemności, reflektory i gniazda wrogich karabinów maszynowych.
W czasie opadania na spadochronie, zajęty sterowaniem, nie będziesz mógł strzelać. Natomiast po dotknięciu butami ziemi o tym, jak szybko chwycisz za broń, uzależnione ma być od stylu lądowania. Najgorsze trzaśnięcie o glebę, połączone z zaplątaniem się w linki, może kosztować cię kilkanaście sekund opóźnienia. Przy poprawnym lądowaniu opóźnienie to będzie minimalne, a przy idealnym wejdziesz do akcji błyskawicznie. Niekiedy zamiast na ziemię, opadniesz na drzewo lub dach. Pomijając komplikacje związane z wykaraskaniem się spod spadochronu nie będzie to jakaś tragedia, bowiem przemieszczanie się przez obszar działań np. po dachach będzie w wielu przypadkach wręcz pożądane.