autor: Wojciech Gatys
BlackSite: Area 51 - zapowiedź - Strona 2
Gra ma spory potencjał i jeśli producenci zrealizują swoje zapowiedzi, na pewno przyjemnie będzie skopać kilka zielonych tyłków. Ale czy uda się zrewolucjonizować gatunek?
Przeczytaj recenzję BlackSite: Area 51 - recenzja gry
Choć w trakcie naszej przygody poruszać się będziemy przede wszystkim po tytułowej Area 51, na pewno nie będzie można narzekać na brak obiektów godnych zwiedzenia. Wojskowe magazyny, tajemnicze kratery i podziemne laboratoria, skrywające tajemniczych najeźdźców z kosmosu, mają zmrozić nam krew w żyłach. Co więcej, każdy cel osiągnąć możemy na kilka sposobów i tylko od nas zależy, którą drogę wybierzemy, aby dostać się w miejsce przeznaczenia. Jako że Strefa 51 jest ogromna, dostępnych ma być sporo różnorodnych środków transportu – od wojskowych hummerów, przez transportery opancerzone i pojazdy cywilne, aż po śmigłowce bojowe. Tak jest, pojawi się nawet element, bez którego żadna szanująca się strzelanka nie może się obejść – sekwencja ostrzeliwania wrogów z powietrza z wykorzystaniem pokładowego cekaemu.
Choć BlackSite: Area 51 nikogo nie próbuje nabrać – to przede wszystkim gra akcji, która się tego nie wstydzi – twórcy zapowiadają też bardziej zaawansowane elementy taktyczne. Nasza drużyna będzie mogła położyć ogień zaporowy w wybrane miejsce, żołnierze będą starali osłaniać się nawzajem, a komandosi różnych specjalności wykorzystają swoje unikatowe umiejętności. Nie jest to może Brothers in Arms, ale przecież taki Star Wars: Republic Commando najlepiej pokazał, jak podpiąć elementy taktyczne do ekstradynamicznej strzelanki.

Co ciekawe, nasi przeciwnicy – ohydne, żądne krwi potwory z kosmosu – również będą korzystać z zaawansowanych taktyk wojskowych. Ostatecznie jeśli ktoś przebył miliony kilometrów w latającym talerzu, powinien być na tyle inteligentny, aby w starciu z człowiekiem nie wbiegać na ścianę albo biec zakosami przed siebie, licząc, że go nie trafią. Ufockie wojska inwazyjne wystawią przeciwko nam własne, dobrze wyszkolone i karne oddziały, które już w trybie gry pojedynczej będą dla nas twardym orzechem do zgryzienia. A co dopiero, gdy staniemy na przeciw ośmiu ufoli, kierowanych przez naszych znajomków po drugiej stronie internetowego kabla.
BlackSite: Area 51 zawierać będzie bowiem szereg trybów gry wieloosobowej – począwszy od standardowych Deathmatchów, Team Deathmatchów i Capture-The-Flag, a na rewolucyjnie brzmiących trybach „Człowiek konta Odrodzeni” i „Oblężenie” kończąc. Co prawda te dwa ostatnie nie są żadnym wielkim odkryciem – polegają na zajmowaniu kolejnych połaci terenu przy jednoczesnej obronie już zajętych – ale trzeba przynajmniej przyznać programistom z Midway, że nie są leniwi.
Przyjrzyjmy się teraz technicznej stronie BlackSite – w końcu piękne widoki mają być jedną z mocniejszych stron tej gry. Rzeczywiście – całość prezentuje się fantastycznie, a Unreal Engine 3 pokazuje, ile jest wart. Co więcej, producenci Area 51 podpatrzyli kilka rozwiązań z innego tytułu przygotowywanego obecnie przez Midway – John Woo Presents Stranglehold – i wykorzystali je u siebie. Chodzi przede wszystkim o wyjątkową interaktywność lokacji i ich podatność na destrukcję. Nasi komandosi nie będą co prawda niczym Chow-Yun-Fat ślizgać się po stołach i wykonywać piruetów w powietrzu, ale smaczki takie, jak przestrzeliwanie się przez ściany, odstrzeliwanie kawałków betonowych murów oraz rozpryskujące się z brzękiem na wszystkie strony wyposażenie laboratoriów, na pewno będą miłe dla oka.