autor: Maciej Jałowiec
Haze - przed premierą - Strona 2
Nieodległa przyszłość, bogate korporacje, wojsko, biochemia, nieprzenikniona dżungla i next-genowa oprawa, czyli konkurencja dla Crysisa...
Przeczytaj recenzję Haze - recenzja gry
A takie warunki w Haze panować będą, gdyż początek wątku fabularnego wskazuje na regularną powtórkę z Wietnamu – wkrótce po wylądowaniu na obcym terytorium, Jake i inni żołnierze wpadają w poważne tarapaty, a sytuacja zaczyna wymykać się spod kontroli. Sytuacja podobna do tej z FarCry’a, jednakże w odróżnieniu od pierwowzoru, tutaj kierujemy zawodowcem. No i walczymy ramię w ramię z innymi pracownikami korporacji Mantel.
Zadanie gracza generalnie sprowadza się do jednego: powystrzelaj wszystkich napotkanych rebeliantów. Oczywiście, czasy gier, których ideę dało się przedstawić (powtarzam: przedstawić! nie streścić!) już dawno odeszły. Haze jest nieco bardziej skomplikowany. Okrucieństwo wojny odgrywa tutaj rolę pierwszoplanową, a nasz bohater okazuje się mieć ludzkie uczucia i, rzecz jasna, skłonności do kierowania się nimi. Panowie z Free Radical postanowili w swojej grze poruszyć aspekt niewinności, bezbronności i zarazem sumienia biorących udział w walkach żołnierzy. Dlatego też twórcy w trakcie rozgrywki będą niejednokrotnie zmuszać gracza do dokonywania wyborów, na przykład pomiędzy zniszczeniem napotkanej wioski (tak na wszelki wypadek – tam w końcu mogą być rebelianci), a oszczędzeniem jej i ulitowaniem się nad żyjącymi w niej cywilami. Dochodzi więc do niejakiego starcia między zdrowym rozsądkiem, nakazującym pohamowanie się, a pulsującym w całym ciele Nektarem zmuszającym mózg do słuchania wydawanych komend. Z trailera z E3 wynika, iż Jake’owi koniec końców przestanie podobać się polityka korporacji, pod szyldem której działa. Na tej płaszczyźnie, Haze niezwykle przypomina film Żołnierz przyszłości. Tam również pojawiał się twardziel, w którym z czasem budziły się ludzkie odruchy. Czy jednak dokonywanie wspomnianych wyborów będzie miało bezpośrednie przełożenie na rozgrywkę niczym w Splinter Cell: Pandora Tomorrow, tego niestety na razie nie wiadomo. Wiadomo natomiast jedno – Haze skierowany będzie do tych graczy, którzy osiągnęli już pełnoletniość.

Yes, sir! No, sir!
Najważniejszą różnicą w stosunku do FarCry’a jest fakt, iż w grze od Free Radical Design poruszać się będziemy razem z innymi, podobnymi żołnierzami. Nie będą oni wyłącznie ozdobą mającą stworzyć złudzenie, że tylko w kupie siła. Towarzysze broni są nastawieni na wykonywanie wydawanych przez gracza rozkazów. Nie będą to skomplikowane komendy, ich zestaw może przywodzić na myśl ostatnią odsłonę serii Ghost Recon. Pojawią się więc standardowe „za mną”, „osłaniać”, „do ataku” czy też „rzuć granatem odłamkowym/dymnym/oślepiającym”. Według wszelkich zapowiedzi, nieporadność kompanów ma po prostu nie istnieć.