autor: Artur Falkowski
Dark Messiah of Might and Magic - przedpremierowy test - Strona 3
Kiedy tylko pojawiły się pierwsze informacje o Dark Messiah of M&M, w Internecie zawrzało. Gracze oczekiwali nowoczesnej gry RPG osadzonej w znanym od lat świecie popularnej serii. Mówiło się, że nadciąga produkcja, która przyćmi nawet Obliviona.
Przeczytaj recenzję Dark Messiah of Might and Magic - recenzja gry
Łuk można również wykorzystać do niszczenia z odległości elementów otoczenia, na przykład do przecinania lin mocujących. W późniejszej części gry wejdziemy w posiadanie specjalnego łuku, pozwalającego strzelać strzałami z przymocowanym do nich sznurem. Za ich pomocą łatwo dostaniemy się na wyższe poziomy danego pomieszczenia.
Magia również prezentuje się ciekawie. Możemy ciskać ognistymi pociskami, zastawiać niewidzialne pułapki, czasowo osłabiać i zamrażać przeciwników. Ciekawostką jest fakt, że nie trzeba atakować wrogów bezpośrednio. Wystarczy na przykład trafić błyskawicą w wodę, w której stoi nasza ofiara, aby ta odczuła skutki szybkiego wzrostu napięcia.
Wraz z kolejnymi pokonanymi przeciwnikami wzrasta nasz poziom adrenaliny. Kiedy osiągnie on stan krytyczny, mamy możliwość widowiskowego wykończenia oponenta. W zależności od tego, jaką broń posiadamy i w jaką część ciała wycelujemy, nasze uderzenie będzie miało inny efekt. I tak dla przykładu będziemy mogli skrócić przeciwnika o głowę czy też przebić mieczem, a następnie kopniakiem rzucić na ziemię. To tylko dwa spośród wielu możliwych wykończeń. Wszystkie wyglądają bardzo efektownie. Jeżeli postanowimy wykorzystać buzującą adrenalinę przy rzucaniu czarów, możemy liczyć na zwielokrotnienie ich mocy.
Po drodze przyjdzie nam zebrać różne przedmioty, różne rodzaje broni (wszystkie będące jakąś wariacją na temat miecza, topora, sztyletów, laski i łuku), pancerze, mikstury regenerujące energię i punkty magii oraz pożywienie, mające takie samo działanie jak napój leczniczy. Na szczęście ciężar niesionego ekwipunku nie jest liczony. Dopóki mamy wolne sloty, dopóty możemy podnosić nowe przedmioty. Slotów jest sporo, więc nie powinniśmy mieć problemów z brakiem miejsca.

Przedzierając się przez kolejne etapy trybu kampanii, nie będziemy zdani tylko na siebie. Czasami przyłączą się do nas służący nam pomocą towarzysze. Z drugiej strony, dość często musimy dbać o ich stan zdrowia, bo śmierć jednej z kluczowych postaci kończy się niepowodzeniem misji. Poza tym nasz bohater jest nawiedzony przez ducha kobiety, która na bieżąco komentuje wszystkie jego akcje, często też służy radą. Mimo to nie nazwałbym jej przyjemną osóbką.
Grafika w Dark Messiah robi duże wrażenie. Nie dziwi to zbytnio, ponieważ do jej stworzenia wykorzystano silnik użyty do gry Half-Life 2. Postacie są ładnie animowane, lokacje dopracowane, a wszystkie przedmioty rzucają bardzo realistyczne cienie.
Na osobną uwagę zasługuje tryb multiplayer. Został on stworzony przez odrębne studio Kuju Entertainment i opiera się na innych zasadach. Wydarzenia w nim opowiedziane są prequelem do fabuły przedstawionej w trybie dla jednego gracza i opowiadają o wojnie, jaka wybuchła między ludźmi a nieumarłymi. Jak się pewnie domyślacie, to od nas zależeć będzie, po czyjej stronie staniemy.
Obie armie mają w swoich szeregach wojowników, łuczników, skrytobójców, kapłanów i magów. Każda z wymienionych profesji ma swoje wady i zalety, i tylko od umiejętnej kooperacji różnych zawodów zależeć będzie sukces danej drużyny.