autor: Artur Falkowski
Dark Messiah of Might and Magic - przedpremierowy test - Strona 2
Kiedy tylko pojawiły się pierwsze informacje o Dark Messiah of M&M, w Internecie zawrzało. Gracze oczekiwali nowoczesnej gry RPG osadzonej w znanym od lat świecie popularnej serii. Mówiło się, że nadciąga produkcja, która przyćmi nawet Obliviona.
Przeczytaj recenzję Dark Messiah of Might and Magic - recenzja gry
To jednak nie wszystko jeśli chodzi o system walki. Autorzy bowiem postarali się o mocną interakcję z otoczeniem. Częstokroć z przeważającymi siłami wroga można sobie poradzić wykorzystując teren starcia. Co stoi na przeszkodzie, żeby stojącego nad przepaścią strażnika kopniakiem posłać na dół? Szkoda by było nie wykorzystać też palących się tu i ówdzie ognisk. Celny cios wystarczy, by zamienić przeciwnika w żywą pochodnię. Nieraz natkniemy się na wystające ze ścian kolce – nie trzeba chyba mówić, że wepchnięty na nie oponent szybko wyzionie ducha. Do tego dołóżmy wszelkie liny mocujące, ciężkie żyrandole i inne potencjalnie niebezpieczne przedmioty albo osłabione drewniane podpory podtrzymujące daszek, pod którym niefrasobliwie stanął przeciwnik. Poza tym będziemy mogli ciskać podnoszonymi z ziemi przedmiotami: beczkami, figurkami, dzbankami itp. W ten sposób łatwo sprowadzimy przeciwnika do parteru. Gra naprawdę daje duże pole do popisu dla kreatywnie myślących wojowników.
To by było na tyle, jeśli chodzi o otwarte starcie. Niektórzy jednak wolą zrobić użytek z cienia i kryjąc się w ciemności, kolejno eliminować sztyletami niczego niespodziewających się przeciwników. Na ekranie mamy pokazany wskaźnik informujący nas o tym, na ile jesteśmy w danym momencie widoczni. Jeżeli postanowimy z niego korzystać, gra zacznie przypominać popularnego Thiefa. Niestety, w odróżnieniu do wymienionej gry, w Dark Messiah nie będzie możliwości gaszenia źródeł światła. Samo skradanie się, ciche egzekucje i ukrywanie zwłok potrafią jednak sprawić nie mniejszą przyjemność.

Nic nie stoi na przeszkodzie, by połączyć umiejętności cichego zabójcy ze wspomnianą już interakcją z otoczeniem. Wyobraźmy sobie taką sytuację: wchodzimy do pomieszczenia, w którym znajduje się kilku strażników. Naszą uwagę przykuwa zastawiona beczkami półka podtrzymywana przez nadwątlone kolumny. Niedaleko przechadza się jeden z przeciwników, nieco oddalony od pozostałych. Wystarczy tylko się podkraść, wyeliminować go i umieścić ciało pod półką. Teraz ukrywamy się w pobliżu kolumn podtrzymujących i czekamy. W pewnym momencie strażnicy dostrzegą zwłoki swojego towarzysza i podbiegną sprawdzić, co się stało. Jedno cięcie mieczem i leżą przywaleni beczkami.
Przy walce na dystans przyda się łuk. Walka przy jego pomocy najbardziej przypomina to, do czego przyzwyczaiły nas produkcje FPS. Trzeba tylko mieć na uwadze fakt, że na strzały oddziałuje siła grawitacji i powinno się celować nieco powyżej obranego celu. Dla podgrzania atmosfery możemy zapalić końce strzał od mijanych pochodni. W ten sposób szybciej i efektowniej wyeliminujemy niektórych przeciwników.