autor: Daniel Kazek
Sensible Soccer 2006 - zapowiedź - Strona 2
Niedługo na rynku pojawi się nowa odsłona hitu sprzed lat - Sensible Soccer. Czy jego odmienne podejście do tematyki piłki nożnej wystarczy, by przejąć portfele fanów FIFY i PES?
Przeczytaj recenzję Sensible Soccer 2006 - recenzja gry
Zgadza się, jestem wielkim fanem Sensible Soccer i dlatego musieliście powyższe czytać, ale przecież nie wszyscy pamiętają tak stare dzieje i nie wszyscy praktykowali podkręcone piłki w takim akurat wydaniu. Jest jednak coś ważniejszego. Zgodnie z zapowiedziami twórców, edycja 2006 ma być identyczna jak jej poprzednicy, to samo oferować i dlatego ów niby wstęp można z czystym sumieniem potraktować również jako krótkie wprowadzenie do tego, na co tak naprawdę czekamy. Rzecz jasna to tylko typowe słowa zachęty, które zostaną dość szybko zweryfikowane przez odbiorców, czyli nas.
Zanim wyleję swoje obawy i popiszę się czarnowidztwem, trzeba wspomnieć o oficjalnych planach zamotania w głowach potencjalnych graczy. Wiemy już, że wszystko zostaje po staremu, czyli rozgrywka nastawiona na czerpanie maksymalnej radości z prowadzenia piłki przy nodze, a to należy rozumieć przez szybkie, na jeden kontakt podania, błyskawiczne przemieszczanie się akcji i hulanie po polu karnym, tak jak to robi z zamiłowania Ronaldinho. Nikt tu nie powinien oczekiwać surowego realizmu, który proponowany nam jest choćby w Mistrzostwach Świata 2006, kiedy to komputerowy przeciwnik prowadząc w spotkaniu perfidnie przetrzymuje piłkę, spoglądając na zegarek, lub dostosowuje swoją taktykę do meczu wyjazdowego. W Sensible Soccer 2006 liczyć się będzie tylko zabawa i strzelanie goli, najlepiej liczbą przywołującą na myśl wynik hokejowy. Ewentualnych malkontentów wpadających w panikę na widok odgrzewanych kotletów, choć trochę powinien uspokoić fakt, że do zespołu Kuju Entertainment (mają na koncie ciepło przyjętą przez krytykę wersję na telefony komórkowe) opiekującym się tytułem, dokooptowany został słynny Jon Hare – człowiek odpowiedzialny za całą serię. To właśnie on ma nadzorować prace nad programem i gwarantować przeniesienie fenomenu w czasy współczesne.

Zgodnie z formalnie zaprezentowanymi danymi, w odmienionym Sensible Soccer czekać na nas będzie ponad trzysta pięćdziesiąt drużyn z całego świata, jak również mniej więcej pięćdziesiąt zawodów, pod co można śmiało podciągnąć zwykłe rozgrywki ligowe. To, że pośród z nich znajdzie się nasza Orange Ekstraklasa jest niemal pewne, bo przecież zmysłowe docieranie do najbardziej egzotycznych zakątków globu zawsze było domeną cyklu. Warto przy tym zaznaczyć, że do określonych stosowną liczbą ekip, trzeba jeszcze dodać kluby fikcyjne, tworzone od podstaw. Na dokładkę gra zafunduje nam jak zwykle tryb manipulowania własnym turniejem, z liczbą zespołów i własnymi regułami włącznie. To tak, jakby Mistrzostwa Świata, Europy bądź Puchar Narodów Afryki już nam się znudziły.
Nie inaczej sprawa ma wyglądać z mechanizmami prezentującymi przebieg wydarzeń na ekranie. W dalszym ciągu będzie to widok z lotu ptaka oraz śmiesznie małe piłkarzyki dreptające po murawie. Rzecz jasna zaimplementowany zostanie trójwymiar, bo jakże by inaczej, ale sądząc po reklamowych zwiastunach filmowych, bezwzględne powiązanie z korzeniami jest zadaniem priorytetowym dla grafików. Całość umilać nam będą miniscenki, celebrujące najważniejsze momenty z życia futbolisty, jak szaleństwo po zdobyciu bramki, kontuzja, czy tez frustracja po otrzymaniu ostrzeżenia w postaci kartki z rąk sędziego. Aby nie zanudzać gracza, te wizualne atrakcje charakteryzować się mają pobłażliwym podejściem do tematu, a czas trwania samego przedstawienia postanowiono ograniczyć do niezbędnego minimum.