World of Warcraft: The Burning Crusade - zapowiedź - Strona 4
5,5 miliona graczy nie może się doczekać dodatku do World of Warcraft. Tymczasem Blizzard - tradycyjnie - jak najwięcej stara się jak najdłużej utrzymać w tajemnicy. Jednak nie wszystko...
Przeczytaj recenzję World of Warcraft: The Burning Crusade - recenzja gry
Na Caverns of Time lista nowych instancji się jednak nie kończy. Pomijając Black Citadel wspomnianą przy okazji Outlandu oraz Zul’Aman przy okazji Krwawych Elfów, dochodzą jeszcze: Karazhan w Deadwind Pass (położony pomiędzy Darkshire i Swamp of Sorrows), Tempest Keep w Netherstorm, Auchindoun w Bone Wastes, Hellfire Citadel w Hellfire Peninsula i ostatni na razie tymczasowo nazwany Zangor Marsh. Muszę jednak w tym miejscu napisać, iż finalna lista instance’ów nie jest jeszcze znana, a powyższe najczęściej przewijają się w przeróżnych zakulisowych przeciekach.
W końcu dotarliśmy do ostatniej dużej cechy nadchodzącego rozszerzenia. Mianowicie mowa o biżuterii w postaci naszyjników, pierścieni i tym podobnych gadżetów oraz gemów, które, dokładnie tak, jak to miało miejsce w Diablo, podniosą walory używanego ekwipunku i broni. Od chwili premiery The Burning Crusade wszelkie tego rodzaju świecidełka będą mogły być tworzone przez graczy rzemieślników, którzy zadecydują się szkolić w profesji Jewelcraftera. Ponadto, jak już wspominałem przed chwilą, pojawią się przedmioty z miejscem na dołożenie magicznego gema. Według obecnych informacji, dołożenie takiego gadżetu do miecza, zbroi czy noża nie zniesie jego dotychczasowych ulepszeń. Zatem współistnieć będą trzy rodzaje modyfikacji ekwipunku: tymczasowe (osełka zwiększająca ostrość, trucizny etc.), trwałe (np. enchantment lub armor kit) oraz właśnie gemy.

To w zasadzie większość szykowanych przez Blizzard nowości. Oczywiście dochodzą do tego całe stosy nowych przedmiotów, ponad setka zadań do wykonania oraz nowe rodzaje kreatur do zabicia. Choć developerzy potwierdzają, że wymagania sprzętowe nie ulegną zmianie w stosunku do oryginalnego WoW-a, to pewne jest, że dodatek lekko zoptymalizuje engine graficzny, co zaowocuje implementacją o 20 procent dokładniejszych tekstur, niż to ma miejsce obecnie. Niestety dotyczy to tylko premierowych lokacji – stare nie zostaną uaktualnione. Ponadto za kulisami mówi się, że spece od grafiki ostro eksperymentują z techniką graficzną zwaną Specular Environmental Mapping. Od siebie muszę jeszcze dodać, że tym, czym World of Warcraft naprawdę może zachwycić, jest bardzo duże zróżnicowanie świata, a co za tym idzie bardzo atrakcyjna architektura i styl wykonania poszczególnych lokacji. The Burning Crusade nie będzie pod tym względem inna, i po okresowo publikowanych screenach z dodatku widać, że artyści firmy Blizzard podnoszą poprzeczkę jeszcze wyżej.
Na koniec wypadałoby napisać jakąś małą konkluzję czy podsumowanie, które zaliczy ten tytuł do bardzo lub mniej obiecujących produkcji. Ale po zastanowieniu... W sumie niby po co? W końcu to Blizzard, World of Warcraft bije rekordy popularności i bił nadal będzie, add-on rozbuduje to, co juz mamy o kolejne elementy i będzie ideową kontynuacją drogi rozwoju gry, jaką obrali twórcy – hit murowany. Prorokuje, że zakupi go ponad 5,5 miliona graczy (w tym i moja skromna osoba), po czym okrzyknie dodatkiem roku, niezależnie od tego, czy będzie tego wart czy też nie.
Przemysław „Łosiu” Bartula