World of Warcraft: The Burning Crusade - zapowiedź - Strona 2
5,5 miliona graczy nie może się doczekać dodatku do World of Warcraft. Tymczasem Blizzard - tradycyjnie - jak najwięcej stara się jak najdłużej utrzymać w tajemnicy. Jednak nie wszystko...
Przeczytaj recenzję World of Warcraft: The Burning Crusade - recenzja gry
O tym, co znajdziemy na zdewastowanych terenach Outlandu, niewiele jeszcze wiadomo, a to, co wiadomo, to głównie przecieki i ogólne plany developerów. Pewne jest, że natkniemy się tam na różne prymitywne frakcje orków, plemiona Draenei i potężne demony należące do Płonącego legionu (Burning Legion). Odwiedzimy również Black Citadel (lokacja rajdowa typu instance dla 70-poziomowych bohaterów) położoną w Shadowmoon Valley, gdzie staniemy oko w oko z Illidanem, upadłym nocnym elfem, który po latach na nowo odkrył Outland i włada tym lądem. Z pewnością pojawią się też takie lokacje jak: Hellfire Peninsula wraz z jej kamienistymi dolinami, przepełniona bujną roślinnością Zanga Marsh, wyniszczone pustkowia Bone Wastes, Netherstorm oraz obszar górski Blade’s Edge Mountains. Dużą ciekawostką związaną z tym regionem jest nowy rodzaj mounta, jaki po skończeniu odpowiedniego questa-tasiemca na poziomie 70 otrzymają gracze. Nazwano go Nether Dragon, a jego niezwykłość polega na tym, iż potrafi latać i oczywiście jest w pełni kontrolowany przez gracza (nie mylić z podniebnymi środkami transportu dostępnymi w podstawowej grze). Zakres jego stosowalności został co prawda ograniczony wyłącznie do terytorium Outland, aczkolwiek jest on niezbędny do tego, by dotrzeć do pewnych miejsc, które nie będą dostępne drogą lądową. Oczywiście zasada – na mouncie nie walczymy – zostanie zachowana.

Inna część nowego terenu to lokacje startowe dwóch premierowych ras, o jakie wzbogacone zostaną zwaśnione frakcje tejże produkcji. Horda, do tej pory kojarzona tylko z bohaterami-monstrami, dostanie rasę Krwawych Elfów (Blood Elves), pięknych, smukłych i magicznych istot, przypominających Nocne Elfy. Co się tyczy Przymierza, to oficjalnie Blizzard nie ujawnił nowej rasy, aczkolwiek fani ostro spekulują na jej temat. W związku z tym, iż ma to być nacja monstrów lub jak kto woli „potworków” – na tapecie byli już Pandareni, Murlockowie, Tigoni, Worgeni a także Draenei. Każda z nich ma swoich zwolenników pośród graczy WoW-a, jak również przeciwników, lecz ja osobiście stawiam na tych ostatnich, a to z racji tego, iż pogłoski o nich mówiące płyną z renomowanego magazynu Computer Games.
Bardzo ciekawą informacją związaną z wyborem ładnej, człekokształtnej rasy dla Hordy, a monstrualnej dla Przymierza, jest to, iż w ten właśnie sposób developer chce zbalansować populację na poszczególnych serwerach gry. Wracając jednak do samych ras. Osoby, które zdecydują się utworzyć bohatera będącego Krwawym Elfem będą mogły wybrać dla niego sześć klas postaci: priesta, maga, warlocka, warriora, huntera i rogue’a. Niezależnie od wyboru, z racji tego iż Krwawe Elfy są istotami łaknącymi magii, (takimi magicznymi wampirami), każdy z nich dysponować będzie dwoma rdzennymi czarami typu instant. Pierwszy nosi nazwę Mana Tap, a jego użycie pozbawi wybranego przeciwnika 50 punktów many i zmagazynuje je w ciele prowadzonego elfa, w charakterze aury. Podobną operację można będzie wykonać jeszcze dwa razy (łącznie trzy). Tak zwany cooldown, czyli czas po jakim można użyć tego zaklęcia ponownie, wynosić ma tylko 10 sekund.